Koło ratunkowe aureola

co robić na tej dziwnej ziemi
zbyt obszernej dla małych stóp,
z niezrozumiałymi zachodami słońca,
pojawianiem się księżyca i pór roku, które ostatnio
wchodzą sobie w paradę.
na tej ziemi dotkliwie organicznej,
niemożliwej do opisania
i zbyt urodziwej, żeby jej istnienie było przypadkiem
ziemi głuchej na nasz płacz, na konanie zwierząt
na nasz próżny zachwyt

kamienie są martwe lecz może
to tylko pozór
ptaki, choć pięknie śpiewają, są w gruncie rzeczy
bezużyteczne (chyba, że ktoś chce je zjadać)
drzewa to istne drapieżniki – odżywiają się sokami zmarłych;
za parowaniem wody i błyskawicami
ukrywają się straszliwe moce

wymyślmy ojca krajobrazów,
twórcę minerałów, opiekuna zwierząt,
sędziego uczynków, których nie rozumiemy

rzućmy koło ratunkowe
naszej samotności
potem się już jakoś ułoży
zimne gwiazdy zaludnią się
aniołami stróżami


***** ***

Gdyby ludzkość od początku była lepiej
wyposażona mentalnie
nie pozwoliłaby przecież
żeby różni tacy w zbrojach,
mundurach, sutannach
garniturach brali ją
jak konia za mordę

gdyby ludzkość posiadła
fundamentalne przymioty umysłu
z pewnością
wierzgnęła by

Ale poczekajmy


Uszczypnąć Kierkegaarda

jak wielki zielony herbaciany liść,
jak odłamek komety,
albo skrzydło mrówki w okresie godowym, dryfujący
u brzegów Jukatanu sosnowy drąg,
jak wystygły okruch islandzkiego wulkanu
skamieniały, obojętny
na zagadki świata
na bunt wątroby jelit i wysypki skórne

wysupłany (wreszcie) z konwenansów
spłyniesz ziemski gościu
w czarny niebyt i tak jak chciałeś
otuli cię ziemia
albo ucałuje ogień

Niepotrzebna ta bojaźń i drżenie


Mądrość przychodzi 1

i wreszcie przychodzi ta mądrość
zwiastuje ją zmniejszone libido, skłonność
do zadyszki i plamy wątrobowe na dłoniach

starzy chłopcy już nie muszą
strugać drewnianych pistoletów,
nogawki spodni nie zaplątują się w rowerowy łańcuch
nie kusi ich, aby dręczyć chrabąszcze i żaby, nie muszą
biegać po parkach z kijem między nogami udającym konia
oni byli już kowbojami
podczas niezliczonych bitew z Indianami
już zaliczyli upadki ze zmyślonych koni,
ich lekcje odrobione
ich wymęczone konie
odpoczywają w pajęczynowych stajniach

ich pamięcią jest pamięć mięśni
przygody odciśnięte w bliznach, zapisane
drobnym maczkiem na świstkach
upchanych między wysychającymi neuronami

starzy chłopcy
na swoich podgrzewanych fotelach, trzymają czujny kciuk
na pilocie telewizora, gotowi w każdej chwili
zahamować zbyt szybkie obroty ziemi


Mądrość przychodzi 2

mądrość przychodzi
ale nie zawsze na czas,
czasem się spóźnia
puka do drzwi,
gdy po gospodarzu
został tylko pilot
z wytartymi klawiszami


Insomnia

Pij kawę
dużo kawy pij, nieczęsto zagryzaj
nie będą cię po nocach
kąsać piersiaste gorgony
nie zdołają cię opleść warkocze ich zwątpień,
nie uduszą cię ich zabójcze dredy

Sen jest przereklamowany,
wcale nie potrzebujesz tak często wpadać
w wilgotną otchłań krzywych luster,
w ten oniryczny bigos i kisiel. czy naprawdę lubisz
kalekie obrazy z przeszłości. Freud się pomylił, zatem
nie pytaj o znaczenie tych majaków

Nad traumami dzieciństwa zatrzasnęło się wieko, niczego już
nie przezwyciężysz, żadnego rozwiniętego kłębka nie zwiniesz na nowo,
żadnej ścieżki przez sen nie wyprostujesz. Daj źrenicom
zajęcie po tej stronie powiek. Odmienne stany świadomości
nie mają w sobie tej atrakcji, co widok morza,
masywu Śnieżnika albo pól kwitnącego rzepaku.
Doświadczaj i nie zamykaj oczu
jeśli nie jest to absolutną koniecznością,
Korzystaj ze swojego czasu, zanim lokalny Hemingway
sięgając po nadpitą flaszkę
nie rozkołysze twojego dzwonu


***** ***

pośpieszne SMSy miedzy
łowcami okazji na Allegro a
tropicielami promocji w supermarketach
w pędzie mijane drogowskazy do Czarnego Piątku
randki na ślepo w przymierzalniach,
rzut oka na wyświetlacz smartfona,
alert cenowych promocji
błyszczy neon przeznaczenia,
kusi haszysz, amfa i bitcoin
nerwico naszych czasów
prowadź nas

Mirosław Drabczyk – Siedem wierszy
QR kod: Mirosław Drabczyk – Siedem wierszy