Ostatnie dni

trasa z ulicy Niedziałkowskiego
na ulicę Sienkiewicza
wydeptana butami astmatyka

z kawalerki do trzypokojowego mieszkania
ciągnęła żona
którą wyrzucił z domu pijaństwem

jedli wspólne obiady
gdy wracał
przecinał drogi nieznajomych
błąkali się po ulicach
szukając schronienia
wśród nich był jego syn

strumyk
ruchliwa droga
kilka sklepów
dzień w dzień

omijał bezdomne psy
motyl przed twarzą
przez przypadek
w poszukiwaniu kwiatów

siedem razy w tygodniu
z wyjątkiem choroby
krok za krokiem
pożegnanie które spada z ust
jak farba ze ściany

przystanek na ławce
przy płaczącej wierzbie i suchej fontannie

znika za blokiem
w ręku list zakończony
słowami No to cześć Kazik

no to cześć


Pożegnanie z kawalerką

mężczyzna który tej nocy umrze
jest sam
zaplanowane
że zostawi go żona
wyprowadzi się syn

z żoną rozmawia przez telefon
o sprawach codziennych

kładzie się do łóżka
papierosy i zapalniczka

na pokrętłach radia
ciepło palców

w lodówce jedzenie
ustawione z nieznanym zamiarem

kroki choć wyczuwalne
nie ujawnią swoich kierunków

sufit mimo że patrzy z góry
nie mówi o ostatnim wdechu

okulary położone na skraju stolika
dowodem na słabą niepewną dłoń
może kierowane przypadkowo
aby nie zahaczyć o gazetę

nie odtworzy się
wieczór godzina po godzinie
przypomina znamię na białej skórze
plama w rogu
zamalowana po sprzedaży
córce policjanta i głównej księgowej


Kilkanaście lat po

w lipcu w 2012
albo wrześniu 2011
wyszedłeś z po raz ostatni z kawalerki
przed śmiercią ojca i sprzedażą

jak zwykle
rozmowa o audycjach radiowych i książkach
po dwa albo trzy piwa

gdy przekroczyłeś próg
więzy zerwały się cicho
ciszej niż echo kroków na klatce schodowej

przekonany że wrócisz
zamknąłeś drzwi

gdybyś się odwrócił
zobaczyłbyś kołysanie firan


Najpopularniejszy

dziewczyna skacze z dziesiątego piętra
jeansy
jasny sweter
biało-czarne sportowe buty
włosy proste
zadbane

tyle widzę
na amatorskim nagraniu

inny obraz głębokiego smutku
kiedy załatwia się do łóżka
nie dba o higienę
gapi na ścianę

dzień zwykły
śniadanie
delikatny makijaż
audycja w radiu

mężczyzna który ważył kapustę
zmienia papier w kasie fiskalnej
kobietę której mówiła dzień dobry
ochlapał autobus

skok niepewny
Dominik pomóż
nie utrzymam

wisi na zewnątrz budynku
wdrapuje się
opada
wdrapuje znowu
puszcza
spada na dach przedsionka

filmik urywa się
krzykiem
niewyraźnym obrazem

przesyłany między komputerami
w pustym mieszkaniu
przy słabym świetle
trzynastoletni chłopiec
dotyka zimna


Zimowy spacer

mało śniegu
sanki szły po oblodzonej ulicy
trawnik wypalony mrozem

w drewnianym domku
zabawki ubrudzone piaskiem i błotem
próba ich ożywienia
potrząsanie zmarłym

szarówka
chłód kłuje w twarz
szybki powrót do domu
który zostawiłaś

z sali w której leżysz
nie wrócisz tylko ty
ze oknem gaśnie neon
sklep z narzędziami


Najmłodsze życie

rozrzuciło pluszowe misie po pokoju
bez sensu ale z uporem
przenosiło zabawki z miejsca na miejsce
z wózka na stolik
ze stolika na komodę

stało na nogach
upadało na pośladki
szczerzyło zęby

usunięcie jelita to nie koniec
worki w kolorze ciała
można żyć

śmierć zbyt słaba by spełnić swoje zadanie
patrzyła przez okno
padał śnieg

zauważyło ją
sapnęło
podniosło ręce
wróciło do interaktywnej tablicy
z klamką kablem wtyczką w kontakcie


Burek albo Karmel

twoja śmierć
wściekła suka
na kilka tygodni przed
pokazała zęby

na drodze ekspresowej
samochód otarł się bokiem
mogło skończyć się wtedy
ale tylko wgniecenia
strach dziecka
po naprawie kolor lewych drzwi
inny niż prawych

jeszcze godzinę
potem zrobię kotlety

swój własny wróg
układem odpornościowym
walczyłaś ze sobą

piodermia zgorzelinowa
spondyloartropatia
wrzodziejące zapalenie

suka jadła stawy i jelita

przed nagłym wyjazdem
do kliniki z której nie wróciłaś
dzieci krzyczały
biły się o prezent od Mikołaja

co dziwne
kot sąsiadów
przez cały dzień
siedział przy naszych drzwiach

Michał Kaczmarek – Siedem wierszy
QR kod: Michał Kaczmarek – Siedem wierszy