Jak nie pisać wielkiej poezji
Bez przerwy
Leją się ze mnie
Słowa wielkie
Życie
Śmierć
Ludzkie ego
Empire State Building
I znowu mi się ulały
A chciałam tylko napisać
Że widziałam dziś biedronkę siedmiokropkę
I jadłam chłodnik na obiad
Pierwszy chłodnik
Tej wiosny
Ciało
Ciągłość kokonu tkanek
Oplatającego moją świadomość
Ze wszystkich stron
Mnie
Przytłacza
To nie jedwab
Obtarte pięty chlustają osoczem
Swędzi pachwina
Niewygodnie to
Brak miejsca
Na mnie
Chyba coś się wykluwa
Chore
Myślałam, że jest najgorsza
Że jak się pomodlę
Długo
To wstanę i
Pójdę
W świat
Nie była
Więc głośno milczę
I chodzę w miejscu
I mam nowe blizny
I tytan
Pod skórą
Każdy niesie swój