zło ta polska
zabawa trwała w najlepsze. donoszono kiełbaski i cukrową watę,
w przerwach między konsumpcją deklamowano utwory wieszcza.
gwoździem programu był mecz reprezentacji geniuszy z zespołem
sformowanym z debili; padł bezbramkowy remis, gdyż ci pierwsi
starali się nie urazić rywali, zaś drudzy, zamiast piłkę, kopali swych
przeciwników. istota demokracji opiera się na przekonaniu, że głos
profesora waży tyle, co opinia żula kreślącego na wyborczej karcie
krzyżyk będący według niego podpisem dowodzącym udziału. czas
rozdaje bilety w trybie last minute łamane przez all inclusive. anioły
dyskretnie pozbywają się masek, demony demonstracyjnie strząsają
kurz ze skrzydeł. zimę warto przespać, wiosną ponarzekać na deszcz,
latem uciec przed ukropem. pajączki cierpliwie plotą ażurowe sieci.
gryzie, drapie i oswobadza
oto jest moja kota. lubi być tulona, miętosić się w kołysce
rąk, poskakać za wędką. czasem coś jeść, a później rzygać,
wydalać na parapet lub za łóżkiem. – co tutaj tak cuchnie?
– pytają goście. – to polot po winylu dylana – odpowiadam,
po czym puszczam im ten krążek, ten wiatr oraz kamienie.
szybki prysznic jest bardziej ekologiczny
niż wylegiwanie w wannie na balkonie,
bo ono sprzyja niezdrowym refleksjom
wtedy zawsze można uznać, że:
• jest inaczej, niż być powinno;
• ułuda stanowi źródło marzeń;
• kali w życiu nie widział krowy;
• białe misie mają czarną skórę;
• lennonki są starsze od johna;
• kolejna kota byłaby przesadą;
• upijać wypada się skutecznie;
• byle nie paść wtedy na twarz;
• piekło to inni, a nieba nie ma;
• politycznie poprawny rasizm
aktualnie ma na imię: parytet;
• kościół myśli o fuzji z orlenem;
• miłość jest przereklamowana;
• białko rządzi tylko z żółtkiem;
• w lotto bez przerwy się mylą;
• kolega bambo pokonał rambo;
• ciała na xvideos są ładniejsze;
• trzeba przesadzać, by umrzeć;
• świat to przedwojenny folder;
• kto się rodzi, będzie smrodzić.
• nigdy nie wierz w to, co wiesz.
staram się nie trzymać rąk pod kołdrą, nie zaczynać zdania
od: więc, mieć je pod kontrolą i z nikim się nim nie dzielić.
też siedzę sam. porozmawiamy?
– czego dziś pragniesz? – zaczepia mnie na kanale czateria.
interia użytkowniczka używająca nicka śliczna_ruda.śląsk.
– tego uroczego wieczoru może właśnie ciebie – odpisuję.
– to wal się, odwal i dalej wal – odpowiada po kwadransie
oczekiwania. kolejny dowód, że tylko zwierzęta nie błądzą.
dżem z biedronki, dom z promocji, ruda z błyskiem w oku
dwie pięciolitrowe wody po 1,99, dwie puszki orzeszków w czekoladzie (19,98 minus 4, bo w promocji), cztery promocyjne opakowania kabanosów – dwa wieprzowe (9,50 minus 3,75) i dwa z indyka (10,46 minus 4,23), ser topiony z szynką (2,18), sałatka warzywna (2,85), snacki dla koty (3,99), kostka żółtego sera (6,66), cztery masła (26,64 minus 6,84), pół kilo cytryn (4,56 minus 2,07), galareta drobiowa (2,81), dwie zapalniczki po 1,29, chleb słonecznikowy (2,85), cztery paczki ciastek kruszynek po 3,99 (ale w promocji po 2,99), dwa ośmiosaszetkowe whiskasy dla miłej (jeden 10,49, dwa za 17,58) i dżem za 4,50. razem 112,19.
samoobsługowa kasa pyta, czy wyrażam zamiar wzięcia udziału w losowaniu 500 tysięcy złotych z przeznaczeniem na zakup mieszkania lub domu.
tak, chcę mieszkanie za 500 tysięcy albo dom.
pani z obsługi potwierdza, że wystarczy nacisnąć klawisz „ok”.
– ale jakby co, dom będzie mój – ostrzega.
– odstąpię pani pierwsze piętro – proponuję.
– a jak będzie parterowy? – dopytuje.
jest ruda. lubię rude. niestara. nie przeszkadza mi jej młodość.
nie mam pojęcia, czy gustuje w oldach, lecz odnoszę wrażenie,
że takich z własnym domem zaakceptowałaby bez kapryszenia.
– teraz wygram dla pani – zapowiadam i kasuję na drugi rachunek pięć kompaktów po 19,99. razem ponad 99, dzięki czemu łapię się na kolejny kupon.
– też lubię kury – zerka mi przez ramię. – a najbardziej „lullaby” i „love song” – precyzuje.
gdy wychodzę ze sklepu, dostrzegam, że zerka przez szybę,
jakim autem odjeżdżam (nie, wcale sobie nie pochlebiam).
„tym konkursem sieć pragnie przyciągnąć klientów, by zrekompensować straty wynikające z wprowadzenia nowych obostrzeń dotyczących zakazu handlu w niedziele” – czytam w necie wypowiedź speca od ekonomii.
popołudnie spędziłem, marząc o komfortowej jaskini z większą przestrzenią nicości.