Listy ze świata
Niedaleko od nas jest wojna.
Czytam stare gazety znalezione na strychu.
Czytam ze strachu
przed nowym,
a w domu martwią się o mnie.
Tymczasem przychodzą ludzie,
przychodzą wciąż nowi.
Przychodzą listy ze świata,
a wszystkie są stare.
Ameryka drży.
Ameryka ma gorączkę.
Ameryka cofa się w czasie.
Młody wuj Stefan niedawno przyjechał do Detroit,
dostał pracę w fabryce, uczy się zawodu i jest szczęśliwy.
Pisze, że w Stanach
panuje odraza do ciężkiej pracy fizycznej,
za to dzielnice polskie są biedne, ale czyste.
Tutaj mówią, że my
jesteśmy pomocni, gościnni…
Stefan słyszał, że Ameryka pracuje nad rakietami
i teraz się martwi, czy nie będzie z tego jakiejś biedy.
Martwi się o nas.
Teraz –
cały zachodni świat
martwi się o mnie,
kiedy otwieram furtkę.
marzec 2022
Niszczyciel światów
Madzi
drżenie od którego zapadają się
światy
kiedyś widziałem we śnie
że się otwiera maleńkie
oko
i nie spogląda na mnie
ale prześwietla świat za światem
tak giną galaktyki
a potem
to samo oko
wyświetla białego królika
i następnego
tak mogą mnożyć się
światy
i właśnie to robią
a wtedy przybiega pies
i rozszarpuje królika za królikiem
ale nie boję się wcale bo tego psa
znam.
Sylwester
Jesteśmy spóźnieni, a jeszcze muszę zmienić koszulę,
bo się nie mieszczę i wtedy właśnie ucieka nam wąż z terrarium,
więc rzucam się w pogoń, na szczęście to wąż zbożowy,
a my nie mamy zboża, więc łatwo go złapać.
Wąż jest, rzecz jasna, metaforą uciekającego czasu –
w każdym razie zdążamy.
U znajomych jest górnik, który wygląda zupełnie jak mój brat,
więc chcę go bić. Wychodzimy na zewnątrz i nawet
udaje mi się go obrazić, mówię, że go dojadę,
wszyscy wybiegają za nami i zaczynają się strzały,
toasty, bo właśnie dwunasta,
a potem drzwi się zatrzaskują i nie możemy wrócić.
Jest bardzo zimno, a prawie wszyscy bez kurtek.
Ale ratuje nas górnik, robiąc chyba jakiś podkop.
Muszę wszystkich przepraszać, za to co wcześniej,
ale jest mi przynajmniej ciepło
i przypominam sobie letni dzień, dawno temu:
pod dachem w moim rodzinnym domu budują gniazdo jaskółki
i wszyscy się cieszą,
ale ja nie mogę się oprzeć – wspinam się do gniazda
i delikatnie wyjmuję jaskółcze jaja, oglądam,
a potem władam z powrotem.
Ale ptaki już nie wracają.
A teraz patrzę, jak tańczysz
przy disco polo z psem pod pachą
i płaczesz, bo chwilę wcześniej ci powiedziałem,
że do czegoś takiego, to możesz sobie zatańczyć z psem,
a potem próbuję przeprosić, ale jesteś zajęta i tylko patrzę,
jak ten pies w twoich rękach rośnie i ogromnieje.
Zło przebiegło przez druty
a ptaki siadające na drutach zaczęły rosnąć
i krzyczeć na nas.
Ostatnio byliśmy zajęci
tworzeniem nowych pułapek na mole. Taka pułapka
wygląda jak przenośne kino,
w którym cały czas wyświetla się strasznie długą
komedię romantyczną (gatunek ulubiony przez mole),
ale nie można dostać nic do picia – jest za to słony popcorn –
i mole umierają z pragnienia.
W każdym razie poradziliśmy sobie.
Zapewne zbliżaliśmy się także
do rozwiązania problemu ptaków.
Tymczasem one krzyczały na nas i zagłuszały
wieści o wojnie, która zmierzała w naszą stronę.