Tomik wierszy pt. “Leaves of Grass”  wydany  własnym sumptem, anonimowo, po raz pierwszy w 1855 roku składał się z dwunastu wierszy/poematów, to jedyna książka poetycka, jaką napisał i wydał kilkakrotnie za swoje pieniądze Walt Whitman. Pisał ją przez całe życie nie zmieniając tytułu, także przez całe życie poprawiał wiersze w niej, czasem gruntownie je przepisując i zmieniając tytuły. Rozpoczyna tomik wielkim poematem pt. “Poem of Walt Whitman, an American” (Wiersz Amerykanina Walta Whitmana), który z czasem okaże się najważniejszym poematem i na  przestrzeni lat rozrośnie się do pięćdziesięciu dwóch części. W 1856 roku wyda drugi tomik,  także za własne pieniądze, pod tym samym tytułem, będzie miał już dwadzieścia wierszy więcej. Trzecie wydanie już przez wydawców w Nowym Jorku w roku 1860 ma już 156 wierszy. W latach kolejnych wydań w 1867 i 1871 interesujący nas poemat ma po prostu tytuł  „Walt Whitman”, dopiero w wydaniu w 1881 roku poeta zmienia tytuł poematu na „Song of Myself”. Jest spora różnica pomiędzy tytułem „Walt Whitman” a „Song of Myself”, polega ona tym, że neutralne nazwisko poety zostaje zastąpione aktywnym zwrotem „Pieśń o sobie samym”. Przez ćwierć wieku Whitman przepisywał swoje wiersze, dodawał nowe, poprawiał je, medytował na nimi, utożsamiał się w nimi, „wtapiał w mnie swoje życie i doświadczenia, swoją psychikę i Amerykę, dojrzewał, rósł i się rozrastał wierszami jak tak samo jak Ameryka, która z dekady na dekadę była coraz większa, już od Nowego Jorku po San Francisco, ale także sięgała po terytoria zamorskie. I to wszystko wydarzyło się za jego życia, na jego oczach, na własne uszy słyszał jak Ameryka rośnie, pięknieje, staje się celem milionów emigrantów z całego świata.  Czynnie uczestniczy jako pielęgniarz w bratobójczej wojnie, jego oczy, jego uszy, widzą i słyszał okrucieństwa popełniane przez obie strony walczące. Wie, że Ameryka nie jest już tym „młodym krajem”, w którym urodził się na początku XIX wieku. Wraz z nią wszedł w okres dojrzałości, te ćwierć wieku pomiędzy 1855 a 1881 rokiem pozwoliło uwierzyć poecie w to, że stał się „prawdziwym poetą, prawdziwym piewcą Ameryki”, czego dowodem jest jego „kosmiczna twórczość”.   

Na pierwsze wydanie „Leaves of Grass”  możemy spojrzeć co najmniej z  czterech różnych stron.                

1. Okładka. Jest na niej  portret poety ubranego w ubranie zwykłego robotnika z przekrzywionym kapeluszem na głowie. Portret też może przedstawiać kogoś, kto jest bez stałej pracy czy zajęcia, takim wędrującym robotnikiem sezonowym, wiecznie szukającym stałego zajęcia i dachu na głową. Już sama okładka może sugerować, że autor tych wierszy pochodzi z ludu i chce o ludziach prostych jak on pisać. Okładka także może sugerować, że poezja „człowieka z ludu”, będzie napisana „językiem ludu”, czyli codzienną, naturalną mową, w której nie zabraknie słownictwa slangowego używanego przez sześć roboczych dni w tygodniu.  Znajdziemy także ton  wyższy, wzniosły i patetyczny, odświętny, niedzielny, będzie to ton biblijny, oratorski w stylu kazań głoszonych w niedziele przez kaznodziejów.                 

2. Słowo wstępne napisane  przez poetę, w którym między inny pisał: „The Americans of all nations at any time upon the earth have probably the fullest poetical nature”. („Amerykanie ze wszystkich narodów w dowolnym miejscu na ziemi mają prawdopodobnie najpełniejszą poetycką naturę”).  Aby tak napisać, trzeba mieć wystarczającą dużą wiedzę o własnym kraju i narodzie, trzeba też znać inne narody, aby tak twierdzić.  Dalej czytając ten wstęp natrafiamy na takie zdanie: “The United States themselves are essentially the greatest poem.” („Stany Zjednoczone są największym wierszem”). Whitman jako urodzony demokrata, jest chyba pierwszym demokratycznym poetą, który sławił amerykańska demokrację, i Stany Zjednoczone, jako najlepsze na ziemi miejsce do życia i pracy. Był przekonany, że skoro Ameryka to największy demokratyczny kraj na świecie składający się z wielu części, stanów i ludzi z wielu stron świata, to poezja także powinna być najlepsza i największa. Demokracja i poezja, mają wspólne korzenie, słowa tak samo jak idee mogą być politycznym narzędziem do wyrażania własnych poglądów, mieć w sobie siłę polityczną. Według niego demokracja jak i poezja czerpie swoje żywotne soki, swoją moc z różnorodności, która tworzy całość, której nic nie może zagrozi ani uszczuplić. Pisał tak i myślał na pięć lat przed okrutną wojną domową, w której tylko północne stany były przeciwko podziałowi państwa na Północ i Południe. Do katastrofy było bardzo blisko, a zwycięstwo zostało okupione życiem wielu obywateli i emigrantów, którzy przeważnie walczyli po stronie Północy, łącznie z zabójstwem prezydenta Abrahama Lincolna.

3. Poemat „Song of Myself”,  przyniósł poecie sławę, uznany przez krytyków jako medytacja o tym, jaki powinien być człowiek, stał się pieśnią śpiewana z pasją o Ameryce, a  także kazaniem proroka o równości ludzi, sławiącym pracę rąk i człowieka ciężko pracującego. Poemat rozpoczyna się słowami:  “I celebrate myself”  (Whitman AP. 720). Niewielu poetów mogło powiedzieć: „Świętuję siebie”, albo „Celebruję siebie”. To oburzające stwierdzenie, ale Whitman nie dbał o to, co ludzie o nim myślą. To, na czym mu zależało, to poezja i inspiracja Ameryką, która była dla niego ważniejsza niż cokolwiek innego. Niewielu amerykańskich poetów nie może powiedzieć, co Whitman  o Ameryce, i niewielu poetów z jakiegokolwiek kraju na świecie może powiedzieć, to, co Whitman powiedział w tytule wiersza: „Słyszę śpiew Ameryki”,  (I hear America singing).  Aby tak stwierdzić, potrzeba odwagi i wizji. Whitman miał odwagę i nie bał się  „śpiewać”  nie tylko o Ameryce, ale o całym świecie. Kiedy śpiewał „słyszę śpiew Ameryki”, miał na myśli, że słyszy śpiew całego świata, bo Ameryka była dla niego całym światem. Cały świat był w Ameryce.

I hear America singing, the varied carols I hear;
Those of mechanics–each one singing his, as it should be, blithe and strong;
The carpenter singing his, as he measures his plank or beam,
The mason singing his, as he makes ready for work, or leaves off work;
The boatman singing what belongs to him in his boat–the deckhand singing on the steamboat deck;
The shoemaker singing as he sits on his bench–the hatter singing as he stands;
The wood-cutter’s song–the ploughboy’s, on his way in the morning,
or at the noon intermission, or at sundown….(Reader. 185)

Whitman w Ameryce słyszy śpiew wszystkich i każdego, mechaników i stolarzy, żeglarzy i szewców, lista może być bardzo długa i jest bardzo długa. W tym wierszu Whitman wykorzystał całą swoją wiedzę o ludziach, którzy ciężko pracują i mieszkają wokół niego, ci zwykli ludzie są jego inspiracją do napisania o Ameryce. Jest piewcą codzienności ludzi i ich nieustannej walki z życiem. Ludzie i ich walka są głównym tematem jego pracy.  Poeta ten został pobłogosławiony darem, jaki jest niezwykłe ucho do wewnętrznych rytmów, które następnie wyartykułował w radykalnie wolnych, toczących się wersetach, które ożywiły cały świat jego języka poetyckiego. To dzięki wewnętrznym rymom i słowom brzmiącym jak najczystsze dźwięki dzwonów z europejskich katedr poeta osiągnął niespotykany wcześniej ani później efekt poetyki.

 I hear the sound of the human voice….a sound I love
I hear all sounds as they are tuned to their uses….sounds of the city and sounds
          out of the city….sounds of the day and night;”  (AP 747)

Niewielu ludzi, jak Whitman, było obdarzonych niezwykłym uchem, aby słyszeć i okiem, aby widzieć i obserwować. Niewielu ludzi ma słuch do wewnętrznych rytmów, które Whitman wyartykułował w radykalnie wolnych strofach, co zostało źle przyjęte przez jego współczesnych. Nudziły ich długie wersy i poematy Whitmana z wieloma nazwami geograficznymi i miejscami, nazwiskami i tytułami książek lub utworów muzycznych pełne aluzji. Poeta chciał śpiewać. 

Słyszę derwiszów mantry, przerywane oszalałymi okrzykami,
Gdy wirują zawsze zwracając się w stronę Mekki;
Widzę ekstatyczne tańce Persów i Arabów,
Znowu w Eleusis, domu Ceres, widzę współczesne greckie tańce,
Słyszę klaszczących w dłonie, gdy kołyszą ciałami
Słyszę miarowe szuranie ich stóp.

Słyszę ody, symfonie, opery,
Słyszę w Wilhelmie Tellu muzykę wzburzonych i rozzłoszczonych ludzi;
Słyszę Hugonotów Meyerbeera,
Proroka lub Roberta, Fausta Gounoda lub Don Juana Mozarta. (D. M. B).

Był pieśniarzem, który śpiewał z otwartymi oczami o wszystkim, co widział, a przede wszystko co zaobserwował. Miał wielkie serce, tak wielkie jak wszechświat, kosmos w nim było miejsce dla wszystkich i każdego, kochał  mężczyzn i kobiety, dzieci,  zwierzęta, rzeki, jeziora, miasta, skały, każdy instrument muzyczny i każdy kraj na świecie.

4. Tytuł książki „Leaves of Grass”, („Źdźbła trawy”), sugeruje, że pojedyncze źdźbło trawy reprezentuje jednostkę w społeczeństwie, a całe społeczeństwo jest łąką, w przypadku Whitmana, kosmiczną łąką. Pokazanie jednej trawki na tle całej łąki jest wyjątkowo trudne, tak samo jak pokazanie jednego człowieka w wielkim tłumie na przekład wielkiego miasta jakim jest Nowy York. Ale dla Whitmana jedna trawka jest całą łąką, to naród,  czyli jeden człowiek może reprezentować całą ludzkość. Ale to nie jest takie proste, bo nie ma dwóch ludzi takich samych, wszyscy jesteśmy jedyni i niepowtarzalni w swoim rodzaju. Jednak tak jak trawa ma swoje korzenie w ziemi, pyle kosmicznym, tak człowiek powstał, został stworzony z pyłu i w pył się obróci. Whitman  w pierwszej  części, drugiej zwrotki pieśni “Song of Myself” twierdzi; “My tongue, every atom of my blood, form’d from this soil, this air/ Born here of parents born here from parents the same, and their. („Mój język, każdy atom mojej krwi uformował się z tej ziemi, powietrza/ Moi rodzice urodzili się tutaj i ich rodzice urodzili się tutaj”). Z pokolenia na pokolenie człowiek wrasta w ziemię. Widzi tutaj pewne podobieństwa między rośliną a istotami ludzkimi, wszystko jest przekazywane z pokolenia na pokolenie, jest też nasza historia życia na tej planecie zapisana we krwi. Akt twórczy rodzenia się przyrody jest bardzo podobny do następujących po sobie pokoleń ludzkich. Każdy atom naszej krwi jest efektem pracy, podróży gwiazd i galaktyk, ogólnie mówiąc kosmosu;„no less than the journey-work of the stars,” (Song of Myself 31), pisze tak, bo wie, że człowiek i trawa powstały z tych samych atomów, z tych samych wędrujących gwiazd, (raczej pyłu gwiezdnego). Mało tego wyobraźnia poetycka ponosi go na  tyle, że porównuje mrówkę z ziarenkiem piasku a je z jajkiem strzyżyka. Cud natury krowa, żująca trawę, piękniejsza jest od pomnika. Każda wymieniona istota składa się z tych samych atomów co człowiek i kosmos, po prostu wszystko to co jest na naszej planecie jest małą cząstką wielkiego wszechświata. Dla niego źdźbło trawy na porannym wietrze witając słońce niczym się nie różni do człowieka wstającego z łóżka i witającego dzień swoją pieśnią. W części szóste tej poematu „Song of Myself” poeta rozmawia z dzieckiem, które pyta go co to jest trawa? A child said What is the Grass? Fetching it to me with full hands: (Dziecko zaytało mnie, co to jest trawa? Przynosząc ją całą garść): Poeta ze wzruszenie przyznaje, że nie wie, ponieważ sam nie wie więcej niż ono same. Te porównanie się do dziecko w  tym wierszu, nie jest pierwszym, takim porównaniem, poeta  o dziecku  w wielu innych też wierszach np. „What am I after all but a child, pleas’d with the sound of my own name?/ repeating it over and over,/I stand apart to hear-it never tires me.”  (Czym jestem jeśli nie dzieckiem z radością wypowiadające swoje imię/ powtarzając je w kółko/ Odsuwam się aby je słyszeć – to nigdy mnie nie męczy/.  Poeta świadomie porównuje, dziecko i trawę, temat ten zostaje rozwinięty w tej samej szóstej części,  w której pisze: Or I guess the grass it itself a child, the produced bebe of the vegetation.  (Myślę, że trawa sama jest dzieckiem, niemowlakiem roślinności).  Ale nazywa ją sztandarem nadziei, chusteczką Pana Boga, jednolitym hieroglifem, sugerując, że rośnie wszędzie bez względu na to czy państwo jest małe czy duże, bez względu na rasę ludzka i tak samo porasta groby ludzi, stając się nieobciętymi włosami grobów, (beautiful uncut hair of graves). Trawa w tym przypadku staje się symbolem równości i ideałów demokracji, jest wszędzie, niezależnie tego czy się nam to podoba lub nie. Ten ton równości, demokracji rozbrzmiewa w wielu poematach Whitmana, poeta cały czas przypomina czytelnikowi, że jest częścią natury, kosmosu, który łączy wszystkich ludzi na tej planecie, bez względy, jaki mają kolor skóry, zawód lub status społeczny. Te kosmiczne spojrzenie na ludzkość poprzez małe przyziemne źdźbło trawy, wydaje się niezwykłe i niecodzienne, czynni z Whitmana poetyckiego wizjonera, który trawie nadaje symbol ludzkiej kondycji. Wszyscy jesteśmy dziećmi kosmosu, powinniśmy tak jak one zadawać pytania i poznawać otaczający nas świat. 

Emigranci i Whitman

Poprzez swoją twórczość przedstawił swoją wizję Ameryki jako krainy możliwości i miejsca dla tych co chcieli tu rozpocząć swoje życie i dlatego kolejne pokolenia nazywają go swoim ojcem.  Już, jako młody człowiek, pracując, jako redaktor gazety „Brooklyn Daily Eagle” stanowczo przeciwdziałał złośliwym plotkom, że niektóre rządy państw w Europie eksportują swoich nędzarzy i przestępców do Stanów Zjednoczonych. Określił go, jako „nonsens ustawodawczy”, „całkowicie absurdalny, niewykonalny – a ponadto niepotrzebny” (Zgromadzenie 1: 160) projekt ustawy wprowadzonej przez kongresmena Seamana, przedstawiciela partii the Whig-Native Representative w Kongresie, w celu zakazu osiedlania się nędzarzy i przestępców w Ameryce. Aby obalić plotki i związany z nimi wniosek legislacyjny, uzasadniał, że wymaganie przysięgi, że nie byli biedakami ani przestępcami nie zniechęci ludzi do przybywania do Ameryki. Także poddał w wątpliwość słowa tego kongresmena, że przybywający tutaj ludzie są chorzy, słabi, albo niezdolni do pracy, bo wielotygodniowa podróż statkiem przez ocean w strasznych warunkach, jest dowodem na to, że są zdrowi i silni. Wiele lat później powiedział przyjaciołom, że bez wyjątku „Ameryka musi powitać wszystkich” (z Waltem Whitmanem 2: 34), bez względu na ich pochodzenie narodowe, sytuację finansową lub status prawny, ponieważ Ameryka musi stać się azylem dla każdego, kto zdecyduje się przyjechać . (T.W.W.A.). 

Whitman w swojej poezji na przestrzeni trzech dekad przedstawił swój osobisty pogląd na Amerykę, rolę poety w społeczeństwie oraz swoje poglądy na temat życia emigrantów w Ameryce; innymi słowy, przedstawił swoją osobistą filozofię zagorzałego demokraty. W swojej poezji mówił, w co wierzy, nazwał Amerykę krajem wielkich możliwości, w którym każdy może znaleźć pracę i dumę z wykonywania jej, swoją godność osobistą. W jego przekonaniu, Ameryka jest dla każdego, kto tylko chce w niej postawić stopę, w niej żyć. 

Whitman urodził się w robotniczej rodzinie, był wychowywany przez liberalnych rodziców w najbardziej nacjonalistycznym okresie w historii Ameryki, która zaledwie dwa pokolenia wcześniej uwolniła się od panowania angielskich królów. Duma z sukcesów nowo powstałego kraju była powszechna, ale nie istniało żadne rodzime dzieło literackie odzwierciedlające rodzimą kulturę, krajobraz lub polityczny idealizm Ameryki. Poeta był dziennikarzem z ogromnym zainteresowaniem kulturą, wszystkim, co się działa na literackim polu ówczesnej Ameryki, czytał wszystko, co mu w ręce wpadło, aktywnie uczestniczył w życiu kulturalnym Nowego Yorku. Dobrze znał, jeśli nie osobiście, to dzieła najwybitniejszych twórców, między innymi pismo Ralph Waldo Emerson pt. „American Scholar”, w którym pisał: „Our day of dependence, our long apprenticeship to the learning of other lands, draws to a close…. We have listened too long to the courtly muses of Europe.” Uczęszczał na literackie spotkania z Emersonenm,  rozmyślał o tym o czym mówił i pisał..  Prawie dwadzieścia lat zajęło mu, aby odpowiedzieć Emersonowi wspomnianym już tomikiem „Leaves of Grass”, który Emerson przywitał bardzo życzliwie listem do poety, a ten bez jego zgody i wiedzy wykorzystał w następnym, poszerzonym wydaniu książki. Poeta pokazał swój związek z Ameryką, jako wyjątkowy, który był za jego życia i jest wciąż sto lat po jego śmierci.  Aby zrozumieć tą wyjątkowość, trzeba umieścić Amerykę w wszechświecie tak jak to zrobił poeta, dla niego Ameryką była słońcem, wokół którego obracał się cały świat, była pierwszym krajem, pośród wszystkich krajów na całym świecie. Poecie wszystko podobało się w Ameryce, chwalił ją, kochał ją i uwielbiał ją. Nawet wtedy, gdy pisał o prostytutkach, złodziejach, bandytach, czy opisywał rzeki lub prerię, to wciąż była jego Ameryka i potrafił ze wszystkim i każdym utożsamić się. Niczego się nie wstydził, nic go nie krępowało, nie wahał się pisać nawet o swoich skłonnościach homoseksualnych.  Aby zrozumieć poezję Whitmana, musimy zrozumieć, to, co on myślał o Ameryce, a myślał o niej, jako o raju na ziemi. On wierzył, że Ameryka jest ziemią przyszłości; chciał także być bardem, mistykiem i celebrować siebie – poetę w everyman, w robotniku, w urzędniku, polityku, farmerze, biurokracie i łajdaku.  

Whitman był prawdopodobnie pierwszym pisarzem w Ameryce, który nie wstydził się tego, że jego myśli były tak duże jak Ameryka i jeszcze większe niż wszechświat, chociaż jego współcześni go odrzucili oskarżając go o obsceniczność, wulgarność języka, czyli się wręcz obrażeni tym, co napisał i o czym pisał. Nie zauważyli jego oryginalności, niepowtarzalności, i siły i energii, jaką miały jego poematy. Widział Amerykę, jako ogromne miejsce, była dla niego wielką przestrzenią, dlatego chciał poezją objąć cały świat. Był bardzo optymistycznie nastawiony do przyszłości swojej poezji i przyszłości Ameryki i mocno wierzył, że Ameryka i jego poezja kiedyś staną się głównymi źródłami demokracji na świecie.

E. Pound w roku 1909 napisał esej pt., „Co ja czuję o Walcie Whitmanie” (What I Feel About Walt Whitman), a nie, „Co ja myślę o Waltcie Whitmanie”. Czuć a myśleć to kolosalna różnica. On jeden z największych intelektualistów swojej epoki, znający kulturę europejską i Dalekiego Wschodu, mówiący wieloma językami w tym także znający świetnie grekę i łaciną, pisze o Whitmanie, jako prostaku, bo tak go odbiera i tak go czuje, nie przebiera w słowach pisze dalej: „He is an exceedingly nauseating pill, but he accomplished his mission”. „Jest wyjątkowo wstrętną tabletką, ale wypełnił swoje zadanie”. Można się dobrze zastanowić nad tym, czy rzeczywiści Pound lubił Whitman. 

Powietrze antyku napełnij mnie! 
Widzę i słyszę starodawnych harfistów na walijskim festiwalu;
Słyszę średniowiecznych śpiewaków śpiewających swe kłamstwa
                 o miłości,
Słyszę ministreli, bardów, trubadurów wieków średnich.  (D. M. B.)

Te wyliczanki, długa lista muzyków, ta stylistyka Whitmanowska dla człowieka bystrego i wrażliwego poetę, wykształconego i obytego z kulturą  jak Pound są żenujące.  Wydaje się, że poetę ogranicza tylko szerokość i długość kartki, dlatego być może Pound nazwał Whitmana „wstrętna tabletką” ,która mimo wszystko wypełniła swoją rolę. 

Pound nie znosił  języka Whitmana, który pisał językiem ludzi prostych na który nie miał wpływu świat akademicki. Zarzucił mu brak wykształcenia, ale usprawiedliwił go, mówiąc, że brak wykształcenia w tym przypadku jest plusem, ponieważ, gdy je miał, nie pisałby tak jak pisał, a jego sposób patrzenia i odbierania Ameryki  też byłby inny, i w przypadku Whitmana brak formalnego wykształcenia jest błogosławieństwem.  Człowiek wykształcony nie popisywał by się z takim entuzjazmem jak dziecko tym co widzi, słyszy, rozumie. Whitman człowiek niewykształcony według Pounda popisywał się przed czytelnikiem, znajomością geografii, muzyki, sztuki, wymieniając jednym tchem wielkich muzyków świata i sławne opery. Wyjaśnia nam, to co  jest dla nas oczywiste, co zna przeciętnie wykształcony człowiek. Mistrzowie europejscy nie mieli na niego wpływu, jego inspiracją była Ameryka i wszyscy jej ludzie, wiedząc o tym Pound uznaje niewykształconego człowieka  za mistrza narodu którego w tym czasie gdy pisał ten esej był częścią, przynajmniej uważał się za Amerykanina. Im więcej wczytujemy się w Pounda  tym bardziej czujemy się zaskoczeni, jakby tego co już wcześniej  napisał o Whitmanie było mało, dodaje: 

And, to be frank, Whitman is to my fatherland what Dante is to Italy and I at my best can only be strife for America of all the lost or temporarily mislaid beauty, truth, valor, glory of Greece, England and all the rest of it.

Uderzając się w piersi Pound nie zostawia Whitmana samego, porównuje  go do wspaniałego Dantego i obiecuje, że też będzie walczył  dla Ameryki o chwilowo zatracone piękno, prawdę, męstwo, chwałę grecką i angielską i tej całej reszty, tak ważniej dla niego.

Wielu bibliotekarzy czy księgarzy nie chciało sprzedawać, czy zamawiać książki Whitmana uważając ją za obsceniczną, z erotycznymi podtekstami,  dlatego zmuszono go jeszcze za jego życia do zgody na usunięcie wielu wierszy. Pound czytał poezję Whitmana już będąc w Anglii,  wersję przez wydawców i cenzorów jeszcze bardziej okrojoną niż wiersze wydawane w Ameryce. Nie znał wszystkiego a mimo to napisał, „On jest Ameryką”.  Czy można w większy sposób wyrazić swoją fascynację drugim twórcą pisząc o nim: „He is a genius he has vision of what he is and of his function”.  (On jest geniuszem, który ma wizję tego, kim jest i swojej roli). W tym momencie Pound już  nie czuje ale myśli, że Whitman jest geniuszem, jest Ameryką, jest kimś tak wielkim i znaczącym, że nie wstydzi się powiedzieć, głośno i publicznie, że, oddaje mu honor, kłania się przed nim nisko, do samej ziemi: “I honor him for he prophesied me while I can only recognize him as a forebear of whom I ought to be proud”. (Czczę go, bo prorokował mnie, a ja mogę go rozpoznać tylko jako przodka, z którego powinienem być dumny). Słowa te świadczą o tym jak bardzo wysoko cenił twórczość Whitmana i nie wahał się publicznie oddawać mu pokłony jako swojemu wielkiemu nauczycielowi, którego nazwał „forebear” przodkiem, czyli węzy krwi, które w tym przypadku są węzłami poetyckich doznań i uniesień.       

Wykształcenie  

Whitman nie miał formalnego wykształcenia,  był samoukami. Sam jako młody chłopak wykonywał wiele zawodów, był chłopcem na posyłki, który z czasem mając tylko kilka lat szkoły podstawowej czyta dzieła najwybitniejszych literatów świata wszystkich epok. Od Homera począwszy, poprzez mistrzów renesansu Dantego i Szekspira, a skończywszy na współczesnym mu Ralphie Waldo Emersonie.

Wiersze pisane  w pierwszej osobie mają charakter narracyjny i są bardziej publicystyczne, dziennikarskie niż poetyckie, ale czuć w nich oddech, świeżość i radość z pisania.  Dlatego  poezja Whitmana jest wciąż, po ponad stu latach, tak świeża i żywa.  

Poeta z dużą szarą brodą dobrze znał Biblię. Biblia była głównym źródłem jego inspiracji, zwłaszcza Stary Testament. Ton, obrazy, narracja, opisy i prozatorski styl wypowiedzi w jego wierszach pochodzą ze z Niego. Dlatego jego język jest tak opisowy, metaforyczny i niepowtarzalny. Uważał się za proroka z Biblii, który był ojcem i przywódcą swego ludu, podobnie jak Mojżesz.

Whitman i Ameryka

W  bardzo krótkim wierszu, skierowanym do wszystkich krajów świata, mającym zaledwie trzy wersy zatytułowanym „To Foreign Lands” Whitman zwraca się  bezpośrednio do swoich czytelników z każdego zakątka świata:  

“I heard that you ask’d for something to prove this puzzle the New World, / And to define, America her athletic Democracy,Therefore I send you my poems that you behold in them what you wanted.” (Reader 281).

Whitman twierdzi, że słyszał, że są tacy, co chcą wiedzieć, czym jest Nowy Świat i czym jest Ameryka, więc przekazuje im swoją poezję, aby mogli się o niej  coś dowiedzieć. Mówi wprost, jeżeli jest coś co nie jest jasne dla ciebie o Nowym Świecie, lub masz problem jak zdefiniować młodą amerykańską demokracje, nie ma problemu wysyłam ci moje wiersze  o Ameryce, one pomogą ci ujrzeć/zrozumieć Amerykę. Dla niego cały świat jest równie ważny jak Ameryka, ponieważ Ameryka jest częścią świata, a ludzie z każdego kraju świata tworzą Amerykę. Jego wolny wiersz reprezentuje zasady Ameryki; demokracja, wolność słowa, wyznania i  wszyscy są mile widziani. Bardzo interesujące jest również to, że chciał zdefiniować Amerykę jako „jej atletyczną demokrację”. Stosują metaforę “America her athletic Democracy”. Atletyczny oznacza silny, zdrowy, młody i piękny, Ameryka była młoda i wysportowana, a jednocześnie naiwna i szczera.

Walt Whitman, samozwańczy rzecznik Ameryki, do dziś przemawia do ludzi ludzie go słuchają, jest  jak banknot jednodolarowy: wszyscy go widzą i słyszą  jego szelest, my poeci, my krytycy, my wykładowcy akademiccy mamy jego poezję na swoich półkach. Jego wpływ na poezję amerykańską i europejską był/jest wielki, podobnie jak polityka amerykańska w kształtowaniu świata po pierwszej i drugiej wojnie światowej. Porównywanie go do prezydentów czy wybitnych polityków nie jest ujmą dla nich, nawet jeśli poeta zarozumiały i pyszałkowaty pisze o sobie tak:

I am the poet of the Body and the poet of the Soul.
The pleasures of heaven are with me and pains of hell are with me.
The first I graft and increase upon myself, the latter I translate into a new tongue.

(AP. Song of Myself 740)

Jak bardzo trzeba być w sobie zakochanym, aroganckim lub pewnym sobie, aby napisać „Jestem poetą Ciała i poetą Duszy” , albo Uciechy niebios  są ze mną, męki piekielne też. Te pierwsze przeszczepiam  w sobie i wrastam w nie, te drugie tłumaczę na nowy język. W tych trzech wersach poeta udowadnia mam jak bardzo jest świadomy tego co robi/pisze. W następnej  zwrotce, jakby tego było mało dodaje:

I am the poet of the woman the same as the man,
And I say it is as great to be a woman as to be a man,
And I say there is nothing greater than the mother of men.

Jestem poetą kobiety, tak samo jak mężczyzny,
Mówię, jest pięknie być kobietą, jak i mężczyzną,
Mówię nie ma nic ważniejszego niż być matką człowieka.

W  tej zwrotce już wyraźnie widać jak bardzo poeta wybija się ze wszystkich poetów piszących przed nim w Ameryce, widać jego indywidualność. Wystarczy przeczytać tylko kilka jego strof, aby rozpoznać cały dorobek 450 wierszy. Nikt tak wcześniej ani później nie pisał, choć naśladowców było wielu. Nastrój tego wiersza dostarcza nie tylko zaciekawienie co jeszcze poeta może o sobie powiedzieć, a także dokąd może go zanieść wyobraźnia poetycka. W wierszu tym słyszymy głos człowieka wolnego, Amerykanina, demokratę, wyrażającego się w nowym sposób, odkrywającego nowe tematy, nowe  skojarzenia i wszystko to układa w nową formę, wzbogacając tym samym poezję. A ta będzie sławić, wychwalać Amerykę.

Ponad sto lat po jego śmierci nazwisko poety regularnie pojawia się w przemówieniach politycznych, pracach naukowych, w mass mediach, na całym świecie krąg miłośników jego twórczości się powiększa. Jego nazwiskiem nazywane w Ameryce są parki, ulice, domy użyteczności publicznej, hotele, mosty, autostrady, drapacze chmur,  szkoły, uczelnie,  oraz tysiące innych przedmiotów i wydarzeń ważnych dla narodu amerykańskiego. Chętnie powołują się na niego mniejszości seksualne i działacze ruchu robotniczego, nawet dzisiaj w XXI wieku.  Walt Whitman ( AP. Song of Myself 740)

Allen Ginsberg a W. Whitman

W XX wieku Allan Ginsberg był jednym z najlepszych studentów Walta Whitmana. Urodził się prawie pół wieku po jego śmierci. Wtedy  już Ameryka była tym, co Whitman przewidział; największym i najsilniejszym krajem na świecie. Demokracja również była bardzo silna, ale Ameryka wciąż  miała wielkie problemy z czarnymi mieszkańcami, którym wciąż odmawiano prawa do głosowania a nawet obywatelstwa i czyniono z nich ludzi drugiej kategorii. Ginsberg w swoim eseju na temat Whitmana powiedział tak:   

The was a man, Walt Whitman, who lived in the nineteenth century, in America, who began to define his own person, who began to tell his own secrets, who outlined his own body, and made and outline of his own mind, so other people could see it. He was sort of the prophet of American democracy in the sense that he got to be known as the “good gray poet” when he got to be an old, old man because he was so honest and so truthful and at the same time so enormous-voiced and bombastic. (1)

Był sobie człowiek, nazywał się Walt Whitman,  żył w XIX wieku w Ameryce, który zdefiniować własną osobę, który opowiadać o swoich tajemnicach, określił własne ciało, stworzył i opisał własny umysł, aby inni ludzie to widzieli. Był swego rodzaju prorokiem amerykańskiej demokracji w tym sensie, że stał się znany jako „dobry szary poeta”, kiedy stał się starym, starym człowiekiem, ponieważ był taki uczciwy i prawdomówny, a jednocześnie tak ogromny – głos i bombastyczne.

Tak, Whitman był bombastyczny, nie bał się kolokwializmów,  ale jednocześnie jego poezja jest genialna, bo posiada w sobie moc i energię której nic nie ogranicza. Zdolność wyrażanie się za pomocą nowych skojarzeń w nowej formie też jest nie lada sztuką.  Jego poezja pachnie amerykańską prerią i krwią z pól bitewnych, a jego poezja brzmi głosami miast, umierających żołnierzy i szeptami kochanków. Słychać w niej rozmowy farmerów i dorożkarzy, widać wielkie równiny i wąski ulice miast. Jest ogromna dlatego Ginsberg nazwał Whitmana bombastycznym, ale jednocześnie sam też będąc poetą bombastycznym. Nauczył się od Whitmana, jak używać tonu i dykcji oraz jak podchodzić do poezji zarówno pod względem stylu, jak i treści. Naśladował długie linie, obrazy, narrację Whitmana; i przeklął Amerykę. Tym przeklinaniem i ubliżaniem Ameryce Ginsberg diametralnie różnił się od Whitmana, nie chciał lub nie potrafił wyrażać swoich emocji w taki sam sposób o Ameryce jak Whitman.   

T.S. Elliot

Jest pierwszym wielkim poetą współczesnej poezji, który uznał Whitmana za ojca amerykańskiej poezji, bo ten  uwolni język poetycki od europejskich form, wypracowywanych przez stulecia a nawet tysiąclecia w Europie . Chociaż  moderniście  Eliotowi jest zupełnie nie po drodze z  chaotycznym Whitmanem na przestrzeni poetyckiej i  nie był zainteresowany nim opowiadającym bardzo sugestywnie i emocjonalnie o Ameryce, ale tym,  w jaki sposób on zmienił sposób pisania i sam wiersz. Walt Whitman  jako modernista,  jest często nazywany pierwszym współczesnym poetą Ameryki lub ostatnim poetą romantycznym, ze względu na jego idealistyczno- romantyczne spojrzenie  na ludzi, Amerykę, świat i poezję. Wydany tomik po raz pierwszy w 1855 roku, w tym samym w którym umiera najwybitniejszy poeta polskiego romantyzmu Adam Mickiewicz, którego śmierć oficjalnie kończy w Polsce. Wydarzenie te można porównać że śmiercią amerykańskiego romantyzmu, bo wielu krytyków i badaczy literatury łącznie ze wspomnianym tutaj T.S. Eliotem  uważa, że Whitman swoimi amerykańskimi wierszami  oddzielił  Amerykę od brytyjskiej poezji. Jego poezja nie została napisana w typowym stylu romantycznym, ponieważ długie wersy zaczynające się bardzo często od dużej litery wyglądały jak zwykła proza, ale tak nie było. Były to pierwsze amerykańskie wersety modernistyczne,  dlatego też nazwano go ojcem wiersza wolnego celebrowanie  Stanów Zjednoczonych i wszystkich mieszkańców tego kraju.   

Czesław Miłosz stwierdził: „amerykański poeta był odpowiedzialny za wybuch I wojny światowej”. Mianowicie, Gavrilo Princip  zamordował arcyksięcia Austrii w 1914 r., „Uważał, że postępuje zgodnie z rozkazem Walta Whitmana (popularnego wśród Europejczyków pod koniec XIX wieku), aby obalić królów, gdy strzelał z pistoletu do arcyksięcia i jego żony ( Kultura). Poezja Whitmana była wtedy tak niesamowita, naładowana energią  jak dzisiaj.

Ojciec poetów

Byłby zaskoczony tym , że jego poezja została entuzjastycznie przyjęta we Francji i Anglii bardziej niż w jego ojczyźnie Ameryce, która na początku go nie poznała, pamiętamy o tym, że po wydaniu pierwszej wersji tomiku „Leaves of Grass”, sam sobie pisał pochlebne recenzje pod różnymi pseudonimami. Pod koniec swojego życia i na przełomie XIX i XX wieku miał już przyjaciół w Europie, nie tylko  poeci europejscy na nim się poznali, także byli Amerykanie,  T. S. Eliot i Ezra Pound – lubili jego twórczość i promowali ją w swoich kręgach. Widzieli go jako amerykańskiego pioniera i ojca amerykańskiego wolnego wiersza. Dla Francuzów i brytyjskich poetów Whitman był pierwszym Amerykaninem, który mówił własnym głosem. Wspomniani już  Amerykańscy poeci z doby romantyzmu  Longfellow czy Emerson, byli pod bardzo dużym wpływem poezji europejskiej, antycznej, a przede wszystkim nawiązywali do poezji brytyjskiej.  Whitman z tą tradycją i europejskim naśladownictwem zerwał, poza tym wpływ jego poezji wykraczał daleko poza samą poezję i literaturę . On wezwał grecką muzę, aby przyjechała do Ameryki, ponieważ Ameryka była Ziemią Obiecaną i gwarancją sukcesu dla wszystkich pracowitych ludzi, że wszystkich kątów świata, niezależnie od ich religii i przekonań politycznych. On w przeciwieństwie do wielkich romantycznych angielskich poetów Lorda Byrona, Percy Bysshe Shelley, czy  Johna Keats’a nie musiał jechać do kolebki europejskiej cywilizacji Włoch czy Grecji po inspirację on czekał na muzę na preriach Ameryki, na polach bitew, na ulicach w Nowym Yorku.

Whitman jest często nazywany „ojcem amerykańskiej poezji”. Będąc nim jest postrzegany, jako poeta, który zmienił sposób myślenia o poezji i zakończył tradycyjną erę romantyczną w Ameryce, uwalniając ją o ciasnego gorsetu poezji wiktoriańskiej. Swoją twórczością i filozofią rzucił wezwanie amerykańskim romantykom, przede wszystkim poezji Henry Wadswortha Longfellowa (1807-82), czy poety, eseisty i filozofa, Ralpha Waldo Emersona (1803-82), który najpierw powitał go bardzo entuzjastycznie, a później był przeciwko publikowaniu jego wierszy.  Whitman to nie tylko poeta, ale i demokrata, dziennikarz oraz piewca Ameryki, i chcąc nie chcąc stał się nie tylko patriotą amerykańskim, ale i poetyckim amerykańskim nacjonalistą. W ciągu jego życia nikt nie nazwałby go swoim ojcem, bo nie miał własnych dzieci, nie miał naśladowców, chociaż otwarcie nigdy nie przyznał się do homoseksualizmu, a nawet podawał się za ojca pięciorga dzieci.

Gdyby żył dzisiaj, nie miałby nic przeciwko i nie byłby zaskoczony, że zostanie nazwany ojcem każdego poety, a w szczególności, ci najwybitniejsi bardzo chętnie się na niego powołują. Whitman stał się fundamentem dla wielu poetów po nim i jest tak samo dzisiaj znany i popularny w Ameryce jak prezydent Abraham Lincoln, którego poeta bardzo podziwiał, i poświęcił mu wiele strof,  który był dla niego wzorem amerykańskiej demokracji. Dziś poeta jest ikoną amerykańską, która wpłynęła na amerykańską poezję od początku XX wieku i zainspirowała wielu poetów, lista jest bardzo długa, ale wystarczy wymienić, tylko kilku, aby zrozumieć, co amerykańska poezja zawdzięcza Whitmanowi.  

Walt Whitman został rzecznikiem  Ameryki, czy ludziom się to podobało, czy nie. Czytając jego wiersze, wiadomo, że jego miłość do poezji  i Ameryki była największą częścią jego życia.  Po jego śmierć przez  długie lata Ameryka będzie musiała czekać na następnych poetów, aby znowu  przemówić swym własnym amerykańskim głosem. Na arenę literatury wkroczyli młodzi: Robert Frost, Wallence Stevens, T.S.Eliot. W.C.Williams, Ezra Pound  i inni. 

Na jego twórczości zbudowali własne dzieło poeci z Beat Generation,  między innymi: Allen Ginsberg, Jack Kerouac. Nie była obca dla Langstona Hughus’s, czy  Carla Sandburga lub Franka O’Hary. Swoją poezją zmienił sposób postrzegania Ameryki jako Ziemi Obiecanej w oczach Amerykanów i Europejczyków, nie tylko tych  z Zachodniej Europy, ale i  Wschodniej m.in., spory wpływ jego poezja wywarła na rosyjskim poecie Włodzimierzu Majakowskim, czy na polskich poetach; Czesławie Miłoszu, Józefie Czechowiczu czy Julianie Tuwimie . Jako czytelnicy możemy powiedzieć, że bez Whitmana trudno dziś wyobrazić sobie amerykańską poezję i światową.  Na język polski Whitman jest tłumaczony od ponad stu lat, pierwsze przekłady powstały jeszcze w XIX wieku. W drugiej połowie XX w., tłumaczył go noblista Czesław Miłosz, a także wielu poetów Julia Hartwig, Artur Międzyrzecki, Ludmiła Marjańska, Andrzej Szuba i wielu, wielu innych tłumaczy.  

Muzyka a W. Whitman 

W kwartalniku „Walt Whitman Quarterly Review” poświęconym życiu i twórczości Walta Whitmana znajdujemy esej dotyczący wrażliwości i zrozumienie muzyki przez poetę.  Piszę on:

„Pod koniec lat 40. i przez lata 50. XIX wieku Whitman był aktywnym uczestnikiem koncertów i oper. Wtedy to pracował jako reportera dla pisma  Brooklyn Daily Eagle. Praca ta  dała mu wiele okazji do przedstawienia swoich muzycznych doświadczeń i reakcji na łamach pisma. Ponieważ nie był szkolony w technicznych aspektach teorii muzyki,  swoje recenzje z wydarzeń  muzycznych często pisał jak przemyślenia własne i osób u bliskich”.

W recenzji spektaklu La Favorita opublikowanym w Eagle Whitman odtwarza własną walkę o zrozumienie znaczenia muzyki. Próbuje przypisać określone znaczenia arii tenora z ostatniego aktu, ale ostatecznie musi uciekać się do prostego „Listen” jak same dźwięki (zawsze obrazowane w kategoriach oceanicznych) komunikują się, ich  znaczenie poza sferą słowa. Poeta wyznaje, że cieszy się, że nie rozumie słów tenora  gdy śpiewa, ponieważ to muzyka jest ważniejsza niż słowa, to muzyka wyznacza znaczenie słów. Stawia pytania, które później sam odrzuca; (Czy tenor modli się tak z wielką pasją dla spokoju  ducha? Czy historia jego miłości, to już wrak uczuć?). Próbuje nadać konkretne znaczenie językowi, ale robi to w sposób bardzo ogólny.  (Mayhan)

Jak zostało już powiedziane poemat „The Proud of Music”, został napisany i ogłoszony drukiem już pod koniec życia poety. Muzyka zawsze mu towarzyszyła i to, że nie zawsze ją rozumiał, czy potrafił opisać słowami w jego przypadku nie ma większego znaczenia. W tym poemacie poeta pisze tak, wywołując w czytelniku wrażenie, że muzyka jest tak samo potrzebna do życia jak powietrze, którym oddychamy. W poemacie tym muzyka zawiera wszystko i narodziny dnia i śmierć, lamenty ze „słodkimi fletami i skrzypcami”, cokolwiek by o Whitmanie nie napisać, trzeba mu wierzyć on czuł muzykę, ona była w nim, on we wszystkim i każdym ją słyszał. „Song of Myself” ma strukturę  skomplikowanej wizji snu, tylko ta „wizja” składa się z dźwięków, nie obrazów. Cały świat i jego ludzie są wyobrażeni dźwiękiem; wszystkie zakątki świata są reprezentowane w tym obszernym katalogu muzyki ludzkość.

Whitman nie tylko wymienia dorobek muzyczny ludzkości, ale sięga chętnie po przyrodę, deszcz, wodę, burze, drzewa, fale morskiej, słowem odgłosy natury. Wszystko to słyszy „specjalnym uchem”, które jest także wyczulone na krzywdę ludzką i hałasy dnia/życia codziennego. Ta głęboka struktura muzyczna, a nie słowa w tym poemacie czynią z Whitmana „nowego barda” poetę/muzyka, który nie tylko mówi, ale i śpiewa. Tak przedstawia się poeta, w tym poemacie, zresztą nie po raz pierwszy. Ten symboliczny muzyczny wewnętrzny porządek w poemacie autor osiąga też w poezji. Kiedy budzi się ze swojego muzycznego snu i przypomina sobie to, co usłyszał („głosy wszechświata”), poeta zdaje sobie sprawę dokładnie, do czego dąży również jego poezja.                                    

Work cited

American Poetry. The Nineteenth Century. Volume One. (720). Ed. John Hollander. Literary Classics of the United States, Inc., New York, N.Y. 1993.

Eliot. T.S. Tradition and the Individual Talent ( 260-268).  Toward the Open Field.

Mayhan, William F. „The Idea of Music in „Out of the Cradle Endlessly Rocking”.” Walt Whitman Quarterly Review 13 (Winter 1996), 113-128. https://doi.org/10.13008/2153-3695.1468

Wesleyan University Press: Middletown. 2004.

Thessaly La Force, Paris Review   Walt Whitman, Air Guitar, Laurie Anderson

http://www.theparisreview.org/blog/2010/07/16/staff-picks-walt-whitman-air-guitar-laurie-anderson/

The Teachers and Writes Guide to Walt Whitman. (1).  a Walk through Leaves of Grass by Allen Ginsberg. The Teachers and Writers Collaborative Press. New York. NY. 1991.

The Walt Whitman Archives. (T.W.W.A.). :Immigrants. Harris, Maverick Marvin. Print source: J.R. LeMaster and Donald D. Kummings, eds., Walt Whitman: An Encyclopedia (New York: Garland Publishing, 1998), reproduced by permission.

Walt Whitman Biography. Author of Song of Myself. Song of Myself from BookRags. (c)2020 BookRags, Inc. All rights reserved.

Walt Whitman. Preface to Leaves of Grass.(98-117). Toward the Open Field.

Wesleyan University Press: Middletown. 2004.

Walt Whitman. Leaves of Grass ( 720-940).  American Poetry. The Nineteenth Century Volume    One. Literary Classics of the United States, Inc., New York. N.Y.1984.

Walt Whitman. The Walt Whitman Reader ( 185, 281). Courage Books. Running Press. Philadelphia, Pennsylvania. 1993.

Whitman. A collection of Critical Essays (8). Ed. By Roy Harvey Pearce. Prentice Hall, In Englewood Cliffs. N.J. 1962.

2500 Najpopularniejszych Idiomów Amerykańskich. Slownik (338-351). Adam Lizakowski, Paweł Marcinkiewicz.  Walt Whitman ,The Pround Music of the Storm ,translated by Adam Lizakowski. The Unpaid  Rent Poetry Group/Grupa Poetycka Niezapłacony Rent. Chicago 1996


Dumna Muzyka Burzy

1.

Dumna muzyko burzy!
Podmuchu cwałujący beztrosko, gwiżdżąc poprzez prerie!
Mocny szumie koron drzew lasu! Wietrze górski!
Ożywione mroczne kształty! Wy ukryte orkiestry!
O wy serenady widziadeł z gotowymi instrumentami do gry,
Mieszając się z naturalnym rytmem wszystkich języków świata;
O wy akordy pozostawione nam po przez niezliczonych kompozytorów!
O wy chóry!
O wy bezkształtne, swobodne, tańce religijne! O Wy ze Wschodu!
O wy półszepty rzek, ryki przelewających się wodospadów;
Wy odgłosy dalekich armat wraz z tętentem galopującej kawalerii!
Echa obozów z wszystkimi sygnałami trąbki!
Zgromadzone wrzawy, wypełniając noc, powalając mnie bezsilnego,
Wchodzicie do mojej alkowy - dlaczego mnie osaczacie.

2.

Podejdź! O duszo moja, pozwól na spoczynek,
Słuchaj, nic nie uroń, to do ciebie oni zdążają;
Dzieląc środek nocy, wchodząc do mojej izby,
Dla ciebie oni śpiewają i tańczą, O duszo!

Pieśni festiwalu!
Para pan i pani młoda - marsz weselny,
Z miłością na ustach i sercach, zakochani w sobie;
Różowe policzki i zapach perfum,  od młodych i starych twarzy,
orszak się roi.
Czyste dźwięki fletów i głosy śpiewających harf.

3.

Zbliżają się dźwięki bębnów!
Zwycięstwo! Widzę ciebie w dymie armat, flagi poszarpane,
                  ale powiewają? drogi pomieszanych?
                  Słyszę okrzyki zwycięskiej armii?

(Oh, Duszo, łkania kobiet, jęki rannych w agonii,
Syk i trzask płomieni, czernią się ruiny,
                  dopalają miasta,
Lament i dewastacja ludzkości).

4.

Powietrze antyku i średniowiecza napełnij mnie! 
Widzę i słyszę starodawnych harfistów na walijskim festiwalu;
Słyszę średniowiecznych poetów śpiewających swe kłamstwa
                      o miłości,
Słyszę minstreli, bardów, trubadurów wieków średnich.

5.

Potężne dźwięki organów,
Drżące pod powierzchnią, (jak ukryte podstawy planety,
Od których odpoczynek, wstawanie i parcie naprzód zależy 
Wszystkie kształty piękna, wdzięki i siła, wszystkie znane odcienie
Zieloność źdźbła trawy i szczebiot ptaków, dziecinne zabawy,
                         błękit niebios),
Mocny firmament, nieruchomy z pulsującym tętnem,
Kipiel, podtrzymująca, zlewająca wszystko ze sobą,
matacząc wszystkiemu co pozostało;
z nimi każdy z miliona instrumentów,
Muzykanci grają, wszyscy muzycy świata,
Uroczyste hymny i msze, wznoszą uwielbienie,
Serca żarliwe, śpiew, smutek, wołanie,
Niezmierna słodycz wokalistów minionych stuleci,
I dla ich własnej rozwiązywalnej inscenizacji,
Z ziemi własnej rejestr,
Z wiatrów i lasów i potężnych fal oceanów,
Nowa mieszana orkiestra zlepek lat i krajów 
                         dziesięć razy złożonych powtórzeń,
Gdy dawnych odległych dni poeci mówili Raj 
Wtedy zagubiony, długo samotny, ale teraz wędrówka zakończona,
Podróż zakończona, podróżnik wrócił do domu,
Człowiek i Sztuka z Naturą stopieni w jedno.

6.

Tutti! Na Ziemię i Niebo! 
Wszechmogący Dyrygent wreszcie mnie dał znak 
                       swoją batutą.
Odważne strofy mężów świata,
I wszystkie żony odpowiedzą.

Języki skrzypiec! 
(Myślę, O języki wy powiedzcie to sercu, które nie może odpowiedzieć
                       za siebie;
To rozmyślające, tęskniące serce, które nie może wysłowić 
                       same siebie)

7.

Ach, od dziecka,
Ty wiedziałaś, Duszo w jaki sposób wszystkie dźwięki 
                  stają się moją muzyką;
Moja matka śpiewająca kołysanki lub hymny;
(Delikatne głosy, pamięci, kochane głosy,
Ostatni z cudów, o najukochańsze głosy matki i siostry);
Deszcz, rosnące zboże, wiatr wśród długich kłosów zbóż,
Miarowe uderzenie fali o piaszczysty brzeg,
Świerkot ptaka, ostry krzyk jastrzębia,
Zew dzikiego ptactwa, lecącego niskim lotem nocą
                    kierującego się na północ lub południe,
Psalm w wiejskim kościółku lub wśród kępy drzew,
                    na świeżym powietrzu w obozie,
Skrzypek w tawernie, pieśń marynarzy, śpiewana na głosy,
Ryczące bydło domowe, beczące owce, o świcie piejący kogut.

8.

Wszystkie pieśni dzisiejszych lądów swym brzmieniem nachodzą mnie,
Niemieckie melodie o przyjaźni, winie i miłości,
Irlandzkie ballady, wesołe tańce, angielskie trele,
Pieśni francuskie, szkockie dźwięki, a nade wszystko niezrównane
                       włoskie kompozycje.
Na scenie, z bladością na twarzy, z ponurą namiętnością,
Stalks Norma, wymachuje sztyletem w ręce.
Widzę nienaturalny błysk w oczach biednej zwariowanej Lucii;
jej rozpuszczone czarne włosy, rozczochrane.

Widzę Ernaniego spacerującego po weselnym ogrodzie,
Wśród zapachów nocnych róż, promieniujący, trzyma swą młodą żonę za rękę,
Słyszy piekielne wołanie, obiecany śmierć róg.

Krzyżują się szpady i siwe włosy poniesione do nieba,
Czysty elektryzujący bas i baryton świata,
Duet puzonów, Libertad na wieki!

Od gęstego cienia hiszpańskich kasztanów, 
Poprzez stare i ciężkie klasztorne
                      mury, pieśń żałobna,
Pieśń o straconej miłości, pochodnia młodości i życia stłumionego
                      w rozpaczy,
Pieśń umierającego łabędzia, złamane serce Fernanda.

Otrząsając się ze swej niedoli, uratowana Amina śpiewa,
Jej niewyobrażalna radość, zadowolenie, promienieje
                      o poranku.

(Nadchodzi pani dająca życie! Błyszczące ciało niebieskie,
Venus contralto, matka płodności,
Siostrę najwznioślejszych bogów, Alboni słyszę).

9.

Słyszę ody, symfonie, opery,
Słyszę w Wilhelmie Tellu muzykę wzburzonych i rozzłoszczonych ludzi;
Słyszę Hugonotów Meyerbeera,
Proroka lub Roberta, Fausta Gounoda lub Don Juana Mozarta.

10.

Słyszę muzykę taneczną wszystkich narodów,
Walc, wspaniałym rytmem, taktem kołysze się we mnie błogo,
Bolero przy brzęku gitar i stukocie kastanietów.
Widzę tańce religijne tradycyjne i nowe,
Słyszę dźwięki hebrajskiej liry,
Widzę krzyżowców maszerujących, niosących krzyż wysoko ,w wojskowym rytmie czyneli.

Słyszę derwiszów mantry, przerywane oszalałymi okrzykami,
Gdy wirują zawsze zwracając się w stronę Mekki;
Widzę ekstatyczne tańce Persów i Arabów,
Znowu w Eleusis, domu Ceres, widzę współczesne greckie tańce,
Słyszę klaszczących w dłonie, gdy kołyszą ciałami
Słyszę miarowe szuranie ich stóp.
I jeszcze widzę stary taniec  korybantów, tańczący ranią się wzajemnie
Widzę młodzież rzymską która przy dźwięku flażoletu ćwiczy rzucanie i łapanie broni,
Gdy upadają na kolana i podnoszą się.
Słyszę muezzina wzywającego do modlitwy ze szczytu muzułmańskiego meczetu;
Widzę modlących się  (nie nakaz, nie kazanie, nie dyskusje, nie słowo,
Lecz ciche nieznane, żarliwe, podniesione, rozżarzone  głowy, 
                      twarze w zachwycie).

11.

Słyszę egipską harfę o wielu strunach,
Starodawnych pieśni przewoźników znad Nilu,
Święte cesarskie hymny Chin,
Delikatne dźwięki królewskie ( dotykane drewno i kamień),
Lub hinduskie flety i niepokojące brzękanie winy*,
Grupę tańczących dziewczyn.

12.

Gdy Azja, Afryka opuszcza mnie - Europa, porywa wypełniając;
Olbrzymie organy i orkiestry, słyszę głosy z ogromnych zbiorowisk ,
Wzruszający hymn Lutra Eine Feste Burg ist unser Gott;
Rossiniego Stabat Mater Dolorosa, 
Albo unoszące się wysoko w półmroku katedry ze wspaniałymi witrażami,

Żarliwe Agnus Dei lub Gloria in Excelsis.

13.

Kompozytorzy! Potężni mistrzowie!
I wy, wspaniali śpiewacy ze starych krain -  soprany! tenorzy! basy!
Do was nowy bard, wolny, kolędujący na Zachodzie,
W pokłonach przesyła swe pozdrowienia.
(Tacy prowadzili do ciebie o Duszo!
Wszystkie zmysły, widowiska i przedmioty, zdążają do ciebie,
Lecz teraz, wydaje mi się, dźwięk przewodzi wszystkiemu).

14.

Słyszę doroczne śpiewy dzieci w katedrze św. Pawła;
Pod wysokim sklepieniem ogromnej sali, wasze symfonie,
                          oratoria Beethovenie, Haendlu lub Haydnie,
Creation   boskość przepływa przeze mnie i opuszcza.

Pozwól mi zatrzymać wszystkie dźwięki (szaleńczo zmagań się z płaczem),
Napełnij mnie wszystkimi głosami wszechświata,
Obdarz mnie ich drgnieniami – Natury także,
Burz, wód, wiatrów, oper i chorałów, marszy i tańców,
Ja was wszystkie przyjmę – spłyńcie we mnie.

15.

Wtedy łagodnie przebudziłem się,
Wyczekując przez chwile, nie dowierzałem muzyce z mego snu
Przesłuchując wszystkie te reminiscencje burzy w jej szale,
Wszystkie te pieśni sopranów i tenorów,
I te ekstatyczne wschodnie tańce żarliwie pobożne,
I słodka rozmaitość instrumentów i  brzmienie organów,
I cały naturalny lament miłości i żalu i śmierci,
I rzekłem do milczącej zaciekawionej duszy opuść łóżko
mojej alkowy,
Chodź, gdyż znalazłem sedno tego co tak długo szukałem,
Chodźmy odświeżyć się w dniu,
Radośnie odmierzając życie, idąc w świat, ten prawdziwy,
Pokrzepieni na przyszłość przez nasz niebiański sen.

Ponadto powiedziałem,
Poprzez przypadek to czego wysłuchałaś o Duszo, to nie był
szum wiatrów,
Ani sen o szalejącym sztormie, ani bijące skrzydła rybitwy,
Ani chrapliwy jej krzyk,
Ani wokaliza jasnej słonecznej Italii
Ani majestatyczność organów niemieckich, ani wielkie
                    nagromadzenie głosów, ani dźwięki harmonii,
Ani strofy mężów i żon, ani tupot maszerujących żołnierzy,
Ani flety, ani harfy, ani trąbki obozowej;
Ale dla nowych rytmów przeznaczonych dla ciebie,
Wiersze, pomost od życia do śmierci, niewyraźnie tchnięte
                    w powietrzu nocy, nieuchwytne, nienapisane,
Które pozwalają nam w dzień iść odważnie naprzód i pisać.


Wiersz ten został po raz pierwszy opublikowany jako „Proud Music of the Sea-Storm” w miesięczniku Atlantic, w lutym 1869 r. Do redakcji tego pisma przekazał go osobiście Ralph Waldo Emerson robiąc przysługę Whitmanowi. Poemat ten po raz pierwszy został włączony do tomu „Leaves of Grass”, już ze zmienionym tytułem, w 1871 roku, a jego ostateczna wersja została zaprezentowana w 1881 roku.
Adam Lizakowski – Walt Whitman, ojciec każdego poety
QR kod: Adam Lizakowski – Walt Whitman, ojciec każdego poety