Wiersz o niwie
w lutowy dzień Czerwony Młot
uderzył znów w kozacką brać
w serce Zielonej Równiny
chce zmienić odwieczny koloryt
hołdując swej złudnej wielkości
i zimnym pałacom Północy
ciągle nie wie że nic nie może zagłuszyć
junackich pieśni z burzanów
i nic nigdy nie pokona
miłości do stepu
Akwarela II
ten obraz
ukazuje walczących ludzi
za okrwawionym drutem płotu
zmęczone twarze i łzy Księżyca
na mglistym horyzoncie
zawisły rogate kule –
kolejni posłańcy Pana C
z trupiobladej północy Czerwony Młot
uderza już w Zielone Równiny
cóż – rozmywa się Stary Świat
Bez tytułu
w konfrontacji światła i mroku
skrzydła powinny opadać wolniej
niż żelazo kirysów
dzień jednak
w swej złożonej słabości
nieugięcie dąży do zmierzchu
Novus
ikony jak żagle srebrnych okrętów
rozpięte dumnie nad historią słońc
pierwsze Słowo co było na początku
stoi w ogniu kosmicznych dysz
i na szczycie księgi Henocha
uśmiech Ericha von Denikena
splata epoki i doktryny