Myśli pan o mnie

Myśli pan o mnie, ja też o panu milczę
właśnie teraz, gdy chciałabym porozmawiać
usłyszeć pana głos z oddali
zanim zobaczę te wszystkie tatuaże
na pana rękach
A przecież w ogóle się nie znamy
pan wierzy we fraktale
ja w duszę
I mimo to przychodzimy sobie do głowy
w rzeczywistości, która rozgrywa się
poza nami
na płótnach, które zamalowujemy
w słowach, których nie wypowiadamy
w pragnieniach, które spełniają się w innych


Takie, jakie jest

Mój ukochany wystraszył się nie mnie, choć byłam blisko
nie znał śpiewki głupca jutro, jutro, jutro,
kto by czytał Makbeta w skracającym się czasie
lecz słyszał już wcześniej, że życie
takie, jakie jest musi się zmienić,
a gdy zaczął obumierać ze świata i jego iluzorycznej nadziei,
za każdym razem wybierał bycie żywym,
choć wiedział już jak bardzo jest przerażający
To, co było ciemne i nieznane
dało mu nowy impuls już wtedy,
gdy nie wybierał, o czym myśli,
gdy żył, jakby był myślany,
przetrwał i to
Teraz gdy myśli nim myślą
choć są to już tak rzadkie momenty
mój ukochany nadal wystrasza się nie mnie, choć jestem mu zbyt droga


Szósta rano

Nie wiem jak pańskie życie,
lecz moje nauczyło mnie ostrożnie stawiać wnioski,
z pytaniem zwlekać do ostatniej chwili,
formułować myśli zwięźle,
a wypowiadać się z ich udziałem
naprawdę w ostateczności
Być może w pana przypadku
mój jest innym rodzajem pytania
o niezależność, gdy mówię z przekonaniem
i o zależność, gdy milczę,
choć tak wiele jest do powiedzenia
Kto wie czy w pana przyglądaniu się
konieczne jest dopisywanie
znaczeń do wydarzeń,
w moim staram się tego unikać,
zwłaszcza gdy tak niewiele jest bez znaczenia
Kiwa pan głową z namysłem,
a przecież nic, zupełnie nic
oboje z tego nie rozumiemy


Miłość

Mówisz, że miłość jest wtedy gdy się zmieniam,
a co, jeśli to tylko sztuczki,
jak otwieranie zamka u drzwi spinką do włosów?
Czy wtedy pokochasz mnie jeszcze raz i jeszcze, aż do skutku?
Aż zmienię się tak, że nawet ty mnie nie poznasz
kim wtedy będę?
sobą jeszcze czy już twoim więcej?
Nie muszę wiedzieć
pytam tylko dlatego, że zdania oznajmujące,
tak jak kwantyfikatory, zawsze wywołują we mnie pytania,
dzięki temu do końca miłości będziemy mieli o czym ze sobą rozmawiać


Od świata

Najtrudniejsze jest odsunięcie od świata
zwłaszcza wtedy gdy nie następuje na własne życzenie
można oczywiście zabiegać o świat
narzucać mu się każdego dnia, przypominać swoje imię i nazwisko
robić wiele drobnych rzeczy dla ludzi, którzy o to nie proszą
i dla tych, którzy nie wiedzą, a potrzebują,
twojego przeczucia, wyprzedzenia, wnioskowania
ten chce tego, tamten czegoś więcej, dłużej, mocniej, śmielej
oczekuje na gest
Lecz odsunąć się nieodwracalnie
nie przypominać o sobie po to, by istnieć
znieść przerażający strach przed byciem nikim
i palić codziennie świecę za nienarodzone
uściśla twoje życie jedynie po zmroku,
bo tylko wtedy potrafisz obdarowywać czułością
dawnych ich. I obecną siebie


Wyobrażała sobie

że jest Czarną Kobietą, która wychodzi na targ tylko raz w tygodniu,
pan głaskał główki jej dzieci, mówiąc, że takie ładne,
Zofią Posmysz w obozowym baraku bez nadziei, że rozpłynie się we mgle,
ufną w dobro świata, gdy po zimie wzeszła pierwsza stokrotka,
Nelsonem Mandelą – trzydzieści lat w celi dwa na dwa,
szukającym pocieszenia w kartce papieru i ołówku,
ale także
Władysławem Szpilmanem w 1943, ukrywanym rok w mieszkaniu,
tak cichym, że lepiej było dla niego, by nie otwierał okna,
żydowskim nauczycielem gry na pianinie Milana Kundery,
który – zanim zniknie w straszliwej podróży – mówi małemu chłopcu:
wiesz, u Beethovena jest wiele fragmentów zadziwiająco słabych,
ale to te właśnie fragmenty słabe, podkreślają wartość wielkich.
Kim jeszcze? – gorączkowo poszukiwała powinowactwa losów,
łaskawych analogii do klatki
ale ona przecież jadła bakłażany i orzeszki piniowe
czy mogła
fascynując się namiętnościami
a jeszcze bardziej precyzją, z jaką chciała je wyrazić
porównywać swoją sytą niewolę do dzieci,
które pytały o to, gdzie był wtedy Bóg?
– zawstydziła się tylko trochę, żeby nie pękło jej serce,
z którego nikt już więcej nie miałby pożytku

Karina Obara – Sześć wierszy
QR kod: Karina Obara – Sześć wierszy