Heroina

bądź moją heroiną, a wtedy
a wtedy krew popłynie rześko o poranku
w krainie akceptacji i wiecznego spokoju
przez zatory


Mecz

jeszcze nim opuścisz schorowane ciało
pierwiastek ducha uniesie się wysoko
hen, ku chmurom! a nawet wyżej
prześcignie chmary złocistych motyli
i choć wybitnie podniebna to zabawa
to zaskakująco bliska piekłu

igraszki z najczystszym z aniołów
pakt z najwstrętniejszym z czerwi
po stokroć tak! i to poruszenie wśród gawiedzi
zupełnie jak kibice
drżą i trzęsą się cali

przed strzałem…

Marcin Matera – Dwa wiersze
QR kod: Marcin Matera – Dwa wiersze