Wstęp

Jesień 1995

Są w Chicago od pięciu miesięcy
a już dokonali wiele, odnieśli sukces
jeden z największych w nich życiu
(tak napisali do swojej rodziny).

On znalazł pracę w serwisie sprzątającym
ona pilnuje dzieci u bogatych Hindusów,
z jej słów, jego eleganckich gestów
można wyczytać, że są szczęśliwi.

Choć plany ich jeszcze w krainie marzeń,
oboje tacy młodzi dopiero co po 30.
kulturalni, wykształceni, dobrze wychowani,
żadnej pracy się nie boją, lecz biedy.
W jesienne popołudnie idą pustą ulicą.

Patrzą na trawniki równo strzyżone,
żywopłoty wypielęgnowane,
leniwie przytulają się do siebie,
ona jeszcze kilka kroków i zniknie
w jednym z domów.

Wynaleziono tabletki na ból głowy, brzucha, krople na serce, itd. Ludzkość coraz śmielej patrzy w gwiazdy i poza nie, ale jak do tej pory nie wynaleziono lekarstwa na chorobę zwana Emigracją i Ameryką. Większość Polaków na te paskudztwa choruje. Aby im pomóc ułożyłem mały poradnik – receptę, który można stosować jako terapię wstrząsową.
Zanim jednak tutaj przyjedziesz chciałbym ci przypomnieć, że do Ameryki przybywali ci, którym w ich własnym kraju było źle, którzy zostali skazani na Amerykę przez innych. Ziemia paliła im się pod stopami, a nie było dla nich miejsca, w którym mogliby schronić się. Albo ci, których ponosiła wyobraźnia, że gdziekolwiek indziej jest lepiej. Albo ci, którzy uciekają przed sobą, którzy nie potrafią sami sobie pomóc w ich własnych krajach. Do której kategorii siebie byś zaliczył?
Ameryka jest mitem osnutym na wierze, że tutaj wszystko można. Interpretowanym na tyle sposobów, ile języków o niej mówi. Symbolem Ameryki jest dolar.
Ameryka jest legendą przekazywaną sobie z pokolenia na pokolenie, nie mającą wiele wspólnego z rzeczywistością. Jak większość legend Amerykę łatwiej jest opowiedzieć niż opisać.
Ameryka jest snem wyśnionym przez ludzi niespokojnych, którym codzienność nie wystarczała do życia. Którzy nie mieli na chleb lub którym chleb nie smakował w ich kraju.
Ameryka jest marzeniem o smaku miodu, o tym, że gdzieś indziej zawsze jest lepiej, piękniej. Marzeniem, do którego wszyscy się uśmiechamy na myśl, że możemy być częścią tego marzenia.
Ameryka jest wolnością dla tych, co nie mieli jej w ich krajach, a także łańcuchem niewolniczym dla tych, których tutaj nie stać na wolność finansową.
Myśli się o Ameryce tak jak myśli się o raju. Mogą być w niej szczęśliwi tylko ci, których na nią stać, albo na nią zasługują. Na wolność trzeba zapracować i zasłużyć sobie. Nic za darmo.

Poradnik

  1. Przez lata myślałeś o Ameryce, ale nawet jednego zdania po angielsku nie nauczyłeś się, to bardzo dobrze, rodacy pomogą ci wyzbyć się nadziei już w pierwszym miesiącu. będziesz przywiązany do nich jak więzień do swojej kuli u nogi. O wszystkim pomyślałeś tylko nie o tym, że w Ameryce mówią po angielsku, a ty nie masz nawet słownika.
  2. W Polsce nauczyli cię, że mieszkasz w kraju o dużych tradycjach kulturalnych i historycznych, honorze, umiłowaniu do wolności. Być Polakiem to brzmi dumnie i pięknie. To może być prawda… ale tutaj w Ameryce Polacy słyną z ciężkiej harówki, sprzątania, to nasza amerykańsko-polska duma narodowa. Żadna praca nie hańbi. Pamiętaj o tym. Dlaczego Polacy wykonają te najgorsze? Bo tak się złożyło. Cała Europa Wschodnia sprząta, Ameryka Poludniowa też, głową do góry.
  3. W Polsce różni życzliwi ludzie naopowiadali ci rożnych rzeczy o Ameryce. Naoglądałeś się filmów kręconych w Hollywood, naczytałeś felietonów dziennikarzy trzymanych za szklanymi drzwiami Ameryki – jak jakiś głupi. Niestety tutaj nic się nie sprawdzi. Nikt nie powiedział ci prawdy, mówił banały, powoływał się na autorytety.

Restauracja Golden Heart

Młoda Chinka z restauracji Golden Heart
jest od niedawna w Chicago
w dzień podaje zieloną herbatę, mongolian beef,
a w nocy mężczyzną swe ciało,
obie prace są bardzo ważne dla niej,
(musi jak najszybciej spłacić mafię
z Nowego Jorku).

Jest młoda, piękna, odważna, stanowcza,
uciekła morzem z chińskiego piekła
do amerykańskiego raju,
nie płacze, nie narzeka.

  1. Najwięcej do powiedzenia o Ameryce maja ci, co przyjechali tutaj na kilkanaście miesięcy. Nikomu nie ufaj, twoja Ameryka to bezustanna modlitwa do Boga o zdrowie i pracę. Dopiero po kilku miesiącach, będziesz z dumą mówił, że pracujesz. Klaskał w dłonie, dzwonił do kraju i opowiadał o sobie takim tonem, jakim Homer pisał o przygodach Odyseusza.
  2. Pierwsza rzeczą, z którą się zetkniesz w swojej amerykańskiej karierze będzie odkurzacz, szmata na kiju i worek plastikowy na śmiecie. Nie przejmuj się, początki są trudne, pokochasz kurz, który będzie miał dla ciebie wartość złota.

Chicagowski kurz

Chicagowski kurz

Nie biały ani czarny
zwyczajny i pospolity,. Codzienny
a jednak obiecujący niecodzienne rzeczy
o połysku złota
dobre i wygodne życie
tysiącom sprzątaczek z Polski
Ameryki Południowej i Europy Wschodniej.
Chicagowski  kurz jest potrzebny do życia
jak woda  i powietrze
fasola i chleb
jest dopełnieniem marzeń
o Ameryce:

rodzi się gdzieś pomiędzy
słońcem a ziemią
na granicy tęsknoty i pożądania
jest tuż pod ręką
niczym agent obcego mocarstwa
lub urzędnik podatkowy
- jest wszędzie:
w dywanach i na obrazach
szalikach i kasach pancernych
na parapetach okiennych
klawiszach pianina i w płatkach róży
niczym celnik na granicy
posiada moc spoza światów
obwąchuje ławki dla zakochanych
nad jeziorem Michigan
rozkłada się na biurkach biurokratów
na 89 piętrze sears tower

- chicagowski kurz
przybiera minę dobroczyńcy
ulubieńca kobiecych dłoni
nieczułego kochanka
wyciska łzy
a one takie piękne z drżącymi ustami
proszą o więcej pracy.

  1. Dużo słyszałeś w Polsce o Ameryce, na pewno i tym, że w Ameryce jest zdrowe powietrze . Tak to prawda, wielu polskich emerytów będących w kraju na emeryturze od lat, tutaj pracuje ciężko jak konie i jeszcze chwalą sobie prace. Tak im Ameryka służy.
  2. Słyszałeś, że w Ameryce dolary rosną na drzewach, albo leżą na ziemi, tak to prawda, trzeba tylko się po nie schylać. Dlatego już w Polsce rób przysiady, tutaj dobra zaprawa fizyczna na pewno ci się przyda.
  3. Nikogo tak naprawdę nie interesuje czy masz pozwolenie na pracę czy też nie, będziesz pracował w charakterze niewolnika, w najlepszym przypadku służącego. Nikt też nie będzie pytał cię o jakiekolwiek dokumenty, wykształcenie, dlatego swoje dyplomy zostaw w domu. Najlepiej o nich zapomnij, tutaj mogą być ciężarem, a po co ci dodatkowo dźwigać.

Grzeczny i uprzejmy

Nie można powiedzieć, aby miał ciężko,
w ojczyźnie komunistycznej był królem
a nawet słońcem, wokół niego kręciło się
życie miejscowej ludności, której rozdawał
radość i smutek. Wysoko nosił głowę. Był kimś.

Był sekretarzem partii w powiatowym mieście,
chodził dumny jak paw  z groźną miną układał       
przemówienia, opracowywał ważne plany, rozdawał
klucze do mieszkań, talony na samochody,
decydował o tym, kto ile dostanie pieniędzy,
jakie zajmie stanowisko, a kogo skazać na zapomnienie.

Czasy się zmieniły, upadła komuna,
przestał być powiatową gwiazdą, schował się
przed ludzkim wzrokiem i językami,
nie miał planów, chciał odejść w niepamięć,

  1. Pociesz się tym, że na twoim zmywaku pracowało pięciu magistrów, trzech docentów, a nie jeden profesor w Polsce marzy o tym, aby je zająć. Przeciętny zarobek amerykańskiej pomocy kuchennej to w Polsce akademicka fortuna. Pamiętaj o tym, dlatego pracę trzeba szanować i cenić. Boss zawsze ma racje nawet gdyby jej nie miał.
  2. Nie próbuj zaprzyjaźniać się z ludźmi, z którymi pracujesz, ani nigdy nie mów źle o swojej pracy. Może to być wykorzystane przeciwko tobie. Pamiętaj, że zawsze jest więcej chętnych do pracy niż pracy.
  3. Rodzina czy znajomi, którzy cię do Ameryki zaproszą wyrządzą ci wielką krzywdę, ale ty tego jeszcze nie wiesz. Dopiero będąc tutaj o tym się przekonasz, na razie jesteś im wdzięczny. Gdy będziesz tutaj oni będą tobie wdzięczni, gdy zapomnisz ich numer telefonu.
gdybym twą miłość miał Ameryko,
gdyby twej miłości najmniejszy blask,
na me serce padł, rozgrzał je,
gdybym chociaż raz jeden, jedyny raz
znalazł twe piórko, Ameryko ptaku złotopióry
biegłbym od San Francisco do Nowego Yorku,
wołał ty jesteś miłością
ty jesteś pięknem
ty jesteś mądrością
ty jesteś prawdą
ty jesteś zdrowiem
gdybym twą miłość miał Ameryko,
napisałbym tyle pięknych wierszy o tobie,
o życiu i młodości, bo ty jesteś życiem, młodością,
ty obdarzyłeś ludzkość nowym
alfabetem potrzeb i nadziei,
uczą się go biedni i bogaci,
język mój byłby nie mieczem, ani piórem,
ale grubym pniem lipy czarnoleskiej,
gdybym twą miłość miał Ameryko!!!!

  1. Po pół roku sześciodniowej pracy po 12 godzin stać cię będzie już na wynajęcie mieszkania na parterze, ale piwnica, w której mieszkasz spodoba ci się, poza tym, po co tyle dolarów wyrzucać. Zaoszczędzone dolary w piwnicznej izbie dodadzą ci splendoru w Warszawie lub Tarnowie, ale przyjaciele będą ci ich zazdrościć. One staną się kością niezgody pomiędzy tobą a nimi.
  2. Z czasem wygaśnie ci wiza, pierwsze marzenia o dużych pieniądzach masz już za sobą. Rodacy nauczyli cię miłości do rodziny i ojczyzny. Żona w Białymstoku będzie najdroższym skarbem, a Polska wspaniałym krajem, w którym trudno żyć. Przestaniesz się dziwić wszystkiemu, staniesz się wyrozumialszy dla bliźniego. Jeszcze nie będziesz rozumiał Ameryki, ale docenisz wartość swoich rąk. Nastąpią pierwsze objawy choroby emigracyjnej. Co to takiego jest ? Rozpoznasz ją po trzech latach pobytu za granicą.

Ostatnia wigilia

To ostatnia już wigilia
ostatnie święta bożego narodzenia
nigdy więcej samotnych sylwestrów,
smutku rozstań, bólu nie wysłanych listów,
to ostatni już rok emigranta – człowieka sukcesu,
któremu się powiodło, nie poddał się,
choć nie nauczył się nowego języka,
ani nie poznał obyczajów  tych, u których
był na służbie.

Jak on doszedł do takiego bogactwa,
że myśli o powrocie do swojej ojczyzny?
Z jakim bijącym sercem szedł do pracy u obcych,
Skąd wziął tyle samozaparcia?

Komu musi podziękować
za chleb i dach na głową
za to, że mu się powiodło?

Ostatni już rok będzie słuchać słów
obijających się o jego uszy,
grać kogoś, co wszystko rozumie.

  1. Najwyższy czas pomyśleć o sobie, życiu, rodzinie i właściwie po jakiego diabła ja tutaj przyjechałem? Jaki jest sens mojej tutaj wegetacji? Jaką cenę muszę zapłacić za rozłąkę? Czy to wszystko się opłacało? Dojdziesz do wniosku, że nie. Lepiej było siedzieć w domu. Ale teraz jest już za późno. Co robić?
  2. Z czasem państwo polskie potraktuje cię jak obcokrajowca, żona jako źródło dochodów, a dzieci jako przetarg i powód do zazdrości w rozmowach z rówieśnikami. Amerykańska demokracja, o której w Polsce śniło ci się po nocach wykorzysta cię do maksimum. Twoja bezbronność wobec prawa i rodaków to najlepsza lekcja życia, za którą zapłaciłeś najwyższą cenę, ale niestety niczego się nie nauczyłeś.
  3. Ułożysz sobie osobiste życie z kobietą (małżeństwo chicagowskie), której nawet nie lubisz, cóż dopiero mówić o miłości, ale będziesz szczęśliwy. To fenomen emigracji, stać cię będzie na dużo więcej niż w Polsce, ale będziesz potrzebował dużo mniej. Nie będziesz miał prawa do zasiłku, pomocy społecznej, bezrobocia, ubezpieczenia medycznego, ani emerytury czy renty, ale będziesz szczęśliwy.

Zielona karta

Gdy otworzył list z nadrukiem
urzędu emigracyjnego to z wrażenia usiadł
wiadomość dotarła do niego jak huragan,
obezwładniła i połamała psychikę:
wstrzymał oddech, rozpłakał się jak dziecko,
on rzeźnik ćwiartujący zwierzęta od ośmiu lat
(zimno chłodni powykrzywiało mu palce,
skóra twarzy nabrała koloru ołowiu)
człowiek bez pięknych wspomnień emigracyjnych
namiętności i pragnień – otrzymał zieloną kartę.

Choć dawno wyzbył się swoich marzeń
szaleństwa i rozpędu życiowego,
otrzymał zieloną kartę
oczy kiedyś wyblakłe zobaczyły zielony kolor życia,
uszy o przytępionym słuchu – usłyszały
dobiegające z dala głosy.

Nikt już nie będzie wyzywać go od „Pollack”,
tępych emigrantów, przybłędów,
teraz będzie mógł się odszczekać,
przecież otrzymał zieloną kartę,
ciało jego zrozumiało, krew uderzyła do głowy,
zbyt gorące litery parzyły w oczy,
serce, którego myślał, że nie ma, oszalało.

  1. W listach do rodziny ani słowem nie wspomnisz, że ciężko, że tęsknisz, że jest ci źle. Napiszesz: „wracam na wiosnę, po Nowym Roku, za niedługo”. Dlatego jeszcze przed wyjazdem z kraju uświadom sobie, że tutaj może i zarobisz, ale się nie opłaca wyjeżdżać. Jak to ci wytłumaczyć? Stracisz rodzinę i przyjaciół. Nie wiem, najlepiej szukaj Ameryki w Polsce, ale tak naprawdę to ty jesteś Ameryką dla siebie i swojej rodziny. Bądź własnym Kolumbem i odkryj swoja Amerykę dla siebie w sobie. Najlepiej na tym zarobisz.

Proszę wierz mi.

Chicago, 10 stycznia, 1997 r.

  • Źródła. Wszystkie fragmenty zacytowanych wierszy pochodzą z książki Chicago miasto wiary. City of belief. Wydawnictwo Książkowe IBIS. Wydanie dwujęzyczne. Warszawa (2008).

Adam Lizakowski – Poradnik dla tych, co wybierają się do Ameryki
QR kod: Adam Lizakowski – Poradnik dla tych, co wybierają się do Ameryki