wiersze o M
liczę jabłka na łysym drzewie
tym samym przy którym M płakała
choć było to w innej opowieści
liczę liście pod butami
układam je jak puzzle
żeby dać ci obraz tego
co czuję
liczę oddechy
szelesty
i na siebie
M wtedy nie umiała
pieśń
jeśli chcecie usłyszeć w sercu
pradawną pieśń
on niech zasadzi
pierwsze drzewo
ty upiecz pierwszy chleb
narodziny
drążąca z chłodu
który jeszcze wydobywa się
z popękanej ziemi
wstaję
jestem zdeterminowana
jak ten krokus przy bramie
zrzucam płaszcz
podziurawiony przez wrony
i spieszę pokłonić się królom bagien
jasność
jasność
przykrywać
ciemnością?
nie da się!
przebija!