Rozum

Poszedłem kiedyś po rozum do głowy, ale go tam nie zastałem. Na drzwiach wisiała tabliczka: Wyjechałem w sprawach służbowych. Mój rozum nigdy nie wyjeżdżał w sprawach służbowych, dlatego pomyślałem, że zaginął albo został porwany.

Powiadomiłem policję, Magazyn 997 i Fundację Itaka. Co jakiś czas pokazywano mi zdjęcia z podobiznami jakichś rozumów i pytano czy to nie mój. Skromnie spuszczałem oczy i kręciłem przecząco głową. Wśród wielu fotografii umysłów, które mi pokazano było między innymi zdjęcie rozumu Woodego Allena, cara Mikołaja I, pana Janka spod dwunastki, mojego szefa, a któregoś razu nawet klaczy, na której jeździł Napoleon.

Czas mijał, a ja niecierpliwiłem się coraz bardziej. Dlatego na słupach ogłoszeniowych, drzewach i przystankach rozwiesiłem ogłoszenia z podobizną mojego rozumu i nagrodą za znalezienie. Po kilku tygodniach odezwał się jakiś łowca głów (właściwie łowca rozumów) i rzucił mi do stóp mój własny rozum. Niestety nieżywy. Wypłaciłem nagrodę, a rozum wypchałem i postawiłem na telewizorze na pamiątkę.

 Od tamtej pory jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Podobają mi się wszystkie dziewczyny, każde piwo mi smakuje, polubiłem nawet szpinak. W jednych wyborach głosuję na lewicę, w innych na prawicę. Godzinami mogę oglądać telewizję. Płaczę na komediach, śmieję się na tragediach. Odkryłem receptę na szczęście i właśnie dzielę się nią także z tobą.


Wzruszenia (fragment zapisków Anatola Chruśniaka)

     Wzruszam się. Pierwszy raz wzruszyłem się podczas przemówienia Pierwszego Sekretarza, potem wzruszałem się już regularnie. Często miało to miejsce w szkole, kiedy nauczycielka pytała z fizyki. Wzruszenie odbierało mi wtedy mowę.

   Kiedyś przejąłem się czymś tak bardzo, że przejąłem torebkę z rąk jakiejś kobiety. Nie zauważyłem tego od razu. Wynikła z tego straszna awantura. Tamta pani chciała odebrać   swoją własność i zaczęła mnie szarpać, w wyniku czego ja pociągnąłem ją za rękaw, ona mnie zaś do odpowiedzialności. Dostałem dwa lata, lecz zdołałem wyjść już po trzech miesiącach. Przecisnąłem się przez szparę pod drzwiami. Zawsze mało jadłem.   

  Po wyjściu na wolność postanowiłem założyć własne domostwo. Chodziłem ulicami, szukając dziewczyny, która mi się spodoba. Kiedy ją znalazłem, zapytałem: ,,Czy wyjdziesz za mnie?” Ta jednak spoliczkowała mnie i zaczęła coś krzyczeć w oburzeniu. Nie wiedziałem, o co jej chodzi. Poruszyło mnie to tak bardzo, że aż zaczęły poruszać się rzeźby w parku, przez który szedłem i tańczyć jakiś dziwny, nieznany jeszcze taniec. W podobny sposób poruszały się wąsy kilku panów, którzy mnie minęli.

   Mimo wszystko postanowiłem ją śledzić, to znaczy tamtą dziewczynę. Dowiedziałem się dzięki temu, gdzie mieszka i mogłem wysłać bardzo długi, dramatyczny i smutny list. W liście napisałem, że kocham i że jeżeli za mnie nie wyjdzie znikotynizuję się i zejdę na psy (mimo że dotychczas hodowałem kanarki). Być może też stanę się wulgarny.

  Nie odpisywała i nie odpisywała, podczas gdy ja chudłem w oczach, traciłem aparycję i lekceważył mnie już nawet własny chomik, milcząc wyniośle także wtedy, kiedy zwykł był komentować ostatnie mecze Ligi Mistrzów.   

  W końcu pojąłem, dlaczego ukochana w żaden sposób nie reaguje na me słowa.   Przypomniało mi się bowiem, że zapomniałem podać adres zwrotny. Uczyniłem to niezwłocznie. Po kilku dniach przyszła krótka odpowiedź nakreślona zgrabną kobiecą ręką: ,,Niech to szlag !! Daj pan spokój ! Jestem zamężna !” Po tym liściku straciłem motywację i chęć, stałem się markotny i zamknięty w sobie. Przestałem przychodzić na zebrania Związku Wędkarzy. Widywano mnie w podejrzanych miejscach. Postanowiłem wypełnić groźby zawarte w poprzednim liście. Zacząłem palić, raz nawet wystąpiłem w reklamie papierosów ,,Bezrobotne”. Zszedłem również na psy (brat sąsiada hodował harty).

  Brutalne powiedzonko: a niech to ,,skumbrie w tomacie”! stało się moim ulubionym. Gorszę nim młode dziewczęta. Zarzuciłem wędkowanie, ale tego powiedzonka używam tak, jak granatu, głuszę nim mianowicie ryby. Poza tym nawiązałem kontakt z ludźmi z półświatka. Niewykluczone, że jeśli tak dalej pójdzie, trzeba mnie będzie zresocjalizować.

Wieczorami natomiast siedzę i spisuję wspomnienia, wzruszam się.


Zeznanie Emila W.

   Piłem raz z facetem z lusterka. Rozmawialiśmy o wszystkim. Sytuacji kobiet w Indiach,   nogach Audrey Hepburn, swingowaniu w improwizacjach Charliego Parkera, Prosiaczku, Kangurzycy i Tygrysku oraz kto komu ostatnio nastukał i jak wpłynie to na historię filozofii. Potem opowiedział mi swoje dzieciństwo, a ja mu swoje. Następnie ograłem go w karty, a on się wkurzył i zażądał rewanżu. Zaczęliśmy się bić i zbiegli się ludzie. Próbowali nas rozdzielić, lecz nie daliśmy się. Przyjechało czternaście radiowozów, pijany koń i kominiarz. My dalej praliśmy się po gębach. W międzyczasie zabłąkał się w nasze strony pułk piechoty i eskadra myśliwców. Myśliwce opowiedziały się po mojej stronie, piechota zaś po jego. Walki objęły inne rejony miasta, następnie przeniosły się na inne części kraju. Ktoś podpalił wieżę Eiffla. To nie spodobało się prezydentowi Francji, który przestał układać puzzle i przyłączył się do moich ludzi. Ów fakt wkurzył z kolei kanclerza Niemiec, którego poparła Rosja.

 Ameryka nie lubi Rosji, więc postanowiono odpalić głowice. Świat podzielił się na dwa obozy. Woda w oceanach wyparowała. Podrożały kartki na żywność i cygara kubańskie. Boguś pokłócił się z Czarkiem, bo ten przeciągnął na moją stronę cały trzynasty posterunek. Figura woskowa Dawida Beckhama znudziła się i wyszła z muzeum. Dawid powiedział później na konferencji prasowej, że zrobiła to na znak protestu przeciw bezsensownej wojnie. Woody Allen w tym roku nie nakręcił żadnego filmu, w związku z czym wydał kolejny tom opowiadań, który można było kupić tylko w dobrze zaopatrzonych zieleniakach. Marcin Świetlicki zmienił zdanie oraz nastrój i przysiadł się do kogoś. Podobno też pozwala przysiadać się do siebie, ale trzeba być koniecznie nieślubnym dzieckiem Humphreya Bogarta albo Marylin Monroe. Kazimiera Szczuka przestała nosić szokujące T-shirty. Ludzie w różnych częściach świata masowo zaczęli wykupywać grzebienie, najczęściej po to, by grać na nich „Summertime” na przemian z „Kalimba suite”. Muzyka powoli łagodziła obyczaje. Świtało. Bolała mnie głowa. Ktoś chciał zamykać. Mój przeciwnik wyciągnął rękę na zgodę. Nie jestem pamiętliwy, wypiliśmy, żeby przypieczętować pokój. Facet z lusterka w pewnej chwili padł na ziemię (zbyt dużo alkoholu jak dla niego). Zaciągnąłem go do domu, to znaczy na statek, gdyż był kapitanem (kurs z krewetkami do Nowej Zelandii). Wróciłem do swego mieszkania, uczesałem się i jak co dzień poszedłem do pracy.      

Hubert Czarnocki – Trzy opowiadania
QR kod: Hubert Czarnocki – Trzy opowiadania