Choćbym chodził po jasnych wzgórzach, to dobra się nie ulęknę, gdyż pan nie jest moim pasterzem […]
א
wszystkie i jakikolwiek dowody na istnienie boga są niezborne, niekonkluzywne i pozornie nadające głębszy sens zabobonom myślanym i czynionym; sama struktura dowodów domaga się istnienia bytu, który nie należy do struktury świata, ale jest poza nim, i stąd może nie spełniać wszystkich praw obowiązujących w tymże świecie, ale usprawiedliwia każdą niedorzeczność w nim popełnioną, w tym snucie fantasmagorii na temat bytu, który się opiekuje.
ב
jest to obrzydliwe tym bardziej, że wciska się coś, co ma swoją genezę w nieuporządkowanych emocjach, i nadaje się temu pozory naukowości, obiektywności, niezbitości; wszystko się rusza we wszechświecie, dajmy więc do wierzenia coś, co się nie porusza z mocy wyjątkowego statusu; a niby dlaczego musi być nieruchomy poruszyciel, skoro bardziej fundamentalnym może okazać się ruchomy hamulcowy!
ג
szczególnie bezczelnym kłamstwem jest podpieranie się pseudoontologicznymi dowodami na istnienie czegoś, co w sześć czy siedem dni stworzyło świat, co zrobiło z gliny człowieka jak cegłę, co zesłało potop i tak dalej; czyli absolutystyczne pseudologiczne kulawe udowadnianie podań babilońskich i żydowskich albo opowieści o jezusie, który na dodatek jest bogiem, który się sam sobie siebie złożył w ofierze, by przebłagać samego siebie za mniemane winy ludzkości.
ד
największym grzechem religii jest wmawianie ludziom, że są czemuś winni; że grzechem jest coś obojętnego lub naturalnego; wmówić w kogoś grzech, za który grozi kara, a następnie wysysać środki materialne, udając, że się jest wybrańcem, który dopomoże uniknąć strasznej kary; wyjątkowo obrzydliwy trik, działający tak na poziomie fetyszy, jak i na poziomie mniemanej transcendencji.
ה
zabawne jest łatanie łat na teodycei, wmawianie, że coś jest miłosierne i nieskończenie dobre, choć jego działania są wredne, obrzydliwe i głupio okrutne.
ו
innym obrzydliwym chwytem jest luterańskie opieranie zbawienia na łasce, która wydaje się czymś absolutnie losowym: najpierw uwierzyć, że wszystko zależy od łaski lub niełaski czegoś, co opiera swój osąd na losowości, albo quasilosowości, a następnie pracuj i odmawiaj sobie wszystkiego, aby osiągnąć, całkowicie ziemskimi sposobami ziemski dostatek, będący dowodem na posiadanie nieziemskiej łaski, a przy tym wcale nie wiesz, że tej łaski dostąpiłeś.
ז
poświęcajcie co najmniej godzinę tygodniowo na słuchanie wielce wątpliwych wskazówek moralnych i bajdurzenia o czymś, czego nie ma poza wyobraźnią i świętymi księgami; oczywiście, im więcej się angażujecie, tym lepiej, aż do granicy czasu poświęcanego na pracę, która pozwoli utrzymać przy życiu was i kapłanów.
ח
okropne jest też wciskanie ludziom wiar w najwyższe istoty, rozum (który akurat z rozumem ma niewiele wspólnego, skoro domaga się czczenia w kulcie dodającym sobie na dodatek blasku poprzez strojenie się w rytualne błyskotki), postęp, historię i inne rzeczy.
ט
chrześcijanizm ma tę wadę względem żydostwa niechrześcijańskiego czy islamu, że rozwala monoteizm i wprowadza z powrotem politeizm; nie jest zresztą powiedziane, że monoteizm jest czymś lepszym niż politeizm, po prostu wpiera się, że lepszy jest „jedyny”, „trójjedyny”, „polijedyny”, może i „nieskończeniewielejedyny”…
י
albo jeszcze taka neudowadnialna bzdura, że religia i religijność są ostojami moralności i moralnego postępowania; tym bardziej, że same one zawierają w całości system moralny, którego potem strzegą; nie strzegą one innych systemów moralnych, więc nawet trudno stwierdzić, czy istotnie stróżują jakiejś ogólnej moralności.
כ
przy okazji nadmienić trzeba, że, wprawdzie mniej drastycznie, wpajane są nam systemy moralne, które również działają na zasadach całkowitej dowolności zasad, ich interpretacji i osądu.
ל
nie ma przy tym wyróżnionego systemu moralnego, który porządkowałby życie jednostkowe lub społeczne; istnieje przerażająca dowolność, której nie należy się bać.
מ
Nie ma również żadnego wyróżnionego systemu funkcjonowania: losowy, deterministyczny, mieszany, tak jak i nie można przypisać występowania wolnej woli któremuś z tych systemów funkcjonowania.
נ
głupie i szkodliwe jest tworzenie nowych kultów, quasikultów czy pseudokultów, żeby nadać pseudogłębię swoim przekonaniom; chodzi tu o różnego rodzaju ceremonie związane z rytuałem przejścia; już sam ten rytuał i koncepcja przejścia są złe.
ס
nie powinno się opisywać i czcić bytów nieistniejących, przy czym coś wyobrażonego, a tym bardziej wyobrażonego mgliście nie jest/nie ma go oprócz tego wyobrażenia, czyli temporalnych konstelacji neuroprzekaźników na synapsach; samo wyobrażenie jest czymś jak najbardziej materialnym, natomiast jego przedmiot istnieje tylko w ramach tego wyobrażenia.
ע
dowód z pragnienia na istnienie boga jest zatem podwójnie fałszywy: 1. wmawia istnienie wyobrażenia jeszcze poza samym wyobrażeniem, 2. wciska cały kit niemetafizyczny, a kultowy i moralny do dowodu.
פ
ktoś, kto by miał za zadanie opracowanie zasad jakiejś nowej religii, musiałby się sporo natrudzić; wiadomo bowiem, że elementy metafizyki, kultu i moralności kształtowały się intensywnie w różnych konstelacjach na przestrzeni tysiącleci rozwoju religii.
צ
gdyby ścisnąć np. katolicki chrześcijanizm do rzeczy w miarę niewątpliwych, to najdłuższe nabożeństwo powinno być bardzo krótkie i składać się z deklaracji: „wierzymy w ciebie i prosimy cię, żebyś nie wyrządzał nam szkód”; to bardzo mało w porównaniu z długim ceremoniałem.
ק
panteizm może byłby jakimś sensownym wyjaśnieniem, gdyby nie wtłaczał osoby i osobniczości w szereg swoich twierdzeń; jest tak, że nie możemy sensownie mówić do wszechświata jako do całości, możemy sensownie mówić do elementów wszechświata, które potrafią rozumieć, możemy oddziaływać na fragmenty, jednakże, jak się wydaje, praktycznie lokalnie, gdyż po przekroczeniu pewnych wielkości czasoprzestrzennych, oddziaływanie staje się zaniedbywalne.
ר
zostawałby zatem wszechświat rządzący się swoimi immanentnymi prawami; nie będący osobą, bo niby dlaczego miałby być osobą, chyba przez prymitywną antropomorfizację jego mniemanej psychiki; stąd widać, że nie może i inie powinno być brane stanowisko inne niż ateizm w obszarze ontologii czy metafizyki oraz antyteizm w obszarze moralności.
ש
wolna wola może być rozpatrywana w systemie prawnym i tylko prawnym, po ingardenowsku, czyli jako nieistnienie przymusu wywieranego na działanie podmiotu, jednakże, skoro działanie i działanie przymusu na trajektorię tego działania jest losowe, deterministyczne lub mieszane, to o wolnej woli w sensie przyrodniczym nie może być ani mowy, ani pomyślunku w porządnym rozumowaniu filozoficznym.
ת
u podłoża religii i religijności leży strach; stworzono zatem bóstwa, by było komu otaczać opieką i karać, ubrano to w różne absurdalne słowa i czynności; skażono filozofię „smrodkiem religijnym” i wsadza się to wszystko niczym pogrzebacz w odbyt bytu.