żywe srebro
posłany szybciej o rok do szkoły
nie musiałem się nigdzie spieszyć
radosny i szczęśliwy byłem i wszystko
całe życie stale było przede mną w zapasie
(w literaturze zdarza się tak samo tylko na odwrót
bohater mówi urodziłem się spóźniony w złych czasach)
nie zauważałem niesionych strat po drodze
aż co miało nadejść nawet nie wiem kiedy minęło
nie moje dziewczyny liceum oczekiwanie na miłość
nieuniknione rozstanie z mitem wyjątkowości
w sumie nie ma czego żałować za czym tęsknić
wszak nie stało się tylko to co było możliwe
ku pocieszeniu nie wszystko zdążyłem przegrać
i wciąż jeszcze przede mną wiele niezdarzeń
nic więcej wystarczy tylko cierpliwie czekać
kardiopatia wrodzona
wczoraj kilkadziesiąt lat wcześniej siedzisz
na przystanku przejeżdżam obok autem
znów będę nastolatkiem
kilkadziesiąt lat później wczoraj gram
w piłkę z kumplami na podwórku
nadchodzisz bo przecież musisz nadejść
i nie uda mi się bez końca tego unikać
choć zwlekam uciekam gram w piłkę
z kumplami na podwórku jadę autem
wciąż niegotowy by niezależnie
od tego co się nie wydarzy usłyszeć
diagnozę nie martw się przeżyjesz
przed tobą całe życie masz
tylko genetycznie złamane serce
nie jesteś zdolny do miłości
po prostu i nigdy nie będziesz
system przeciwpożarowy
goniąc spóźnionych siebie
urywamy się z pracy do kina
spotykamy nad jeziorem w lesie
wieczorem w pubie lub na koncercie
i przez chwilę jest jak być powinno
wówczas a na pewno zawsze
choć przez chwilę zakrzywia się
czasomiłość i kurczy wszechświat
gdy mówi nie mogę już dalej nie mogę już
dalej być taka dla ciebie tak cię całować
wracamy na z góry upatrzone pozycje
i jeśli serc naszych znów nie omiótł żaden ogień
to skąd po tym wszystkim te nasze fantomowe prochy
które wciąż rozrzucamy wszem i wobec na cztery wiatry