upcykling

jak to jest płodzić dziecko w czasach zarazy
wojny i głodu rodzić pod złą gwiazdą
ma skłonność do przedwczesnej śmierci
z bożej łaski

pod gruzami na grobach ludzie schroedingera
jeszcze nie martwi już nie żywi trupy zbieram
jak grzyby suszę marynuję zimna zupa z trupa
wędzone butelkowany napój energetyczny
na etykiecie odcisk palca wnuczki
z ręką na sercu udaję że mnie nie ma


żabie oczko

oczko wodne dla każdego propozycja
prezydenta na lata suszy (przyjdą po
chudych latach których ci u nas dostatek)
brzmi jak własny basen w kaliforni

obserwacja fauny i flory w kałuży
jętki zakrętki plastikowy błękit żabi skrzek
niedopałek w odcisku buta
ślady pełzania na brzegach nadgniła
trawa w źrenicy bąble wokół źdźbła

ziemisty zapach
w poczuciu obowiązku kopię
dół dwa na dwa w sam raz
żebyśmy się zmieścili


łaska

zadławić zgubić oddech drogę imię
tętent tupot trwogi sypie się piasek tynk
tyle pokoleń zginało plecy że powinny
stwardnieć w szylkretową pawęż

mikrozawał świata
przewlekły nieleczony z powikłaniami
nic tylko by żarł rzuca się do gardła do
nóg na kolana swędzi pod czaszką roi
się mrowi myśli a w samym środku
władca much zaciera ręce

udaje bezstronność więc zdziwienie
że los dotyka cię bardziej niż innych czarne
w białym żeńskie w męskim zwątpienie
w ortodoksji jesteś jedynie odpowiedzią
na losy głównego bohatera jemu należy
się szacunek i chwała
no i cześć


libidogram
(marzenia o omnipotencji)

procedury waszej miłości uczycie trzymać
grzechotkę jak karabin preferowana praworęczność
seria błędnych kroków gra w rasy w płeć

zazdrośni
w odwecie zabijacie nasze dzieci po domach i na frontach
mięso białko reaktywne hemoglobina z tendencją do umierania
przeklęci
wchodzicie na rympał z butami z kijem i pałką śmiejecie się zbyt głośno
w głębi zwłókniałych serc zapewnienia o czułości brzmią niezręcznie
niech wasz bóg nauczy was strugać synów twardych i nieczułych
pełnych drzazg i sęków na wasze podobieństwo lepić ich ze słomy
i gliny bezdusznych i bez serc z lekkim stopniem odczłowieczenia
ciosać ich z granitu znakomity materiał odporny na wilgoć i żar
będą powolni i ciężcy niepokonani bez skłonności do przedwczesnego
zgonu

w nich będziecie mieć upodobanie
wreszcie
dacie nam spokój do chuja pana i kurwy nędzy

Ka Klakla – Cztery wiersze
QR kod: Ka Klakla – Cztery wiersze