Osoby:
Kobieta Mężczyzna
AKT I SCENA I
Pokój jadalny. Na środku pokoju okrągły stół oraz dwa krzesła. Stół nakryty białym obrusem. Na stole znajduje się dużo dań, głównie mięsnych. Obok wazonu z kwiatami znajduje się koszyk z owocami z przewagą jabłek. Przy stole siedzi małżeństwo.
MĘŻCZYZNA: Czy możesz podać mi sól?
KOBIETA: Oczywiście.
MĘŻCZYZNA: Dziękuję. (nie żałuje sobie soli.)
KOBIETA: Sól szkodzi.
MĘŻCZYZNA: Teraz to wszystko szkodzi.
KOBIETA: Ale w dużych ilościach.
MĘŻCZYZNA: W dodatku wszystko jest sztucznie wyhodowane. ( mówi z pełnymi ustami.)
KOBIETA: Praca ma zły wpływ na ciebie.
MĘŻCZYZNA: Dlaczego?
KOBIETA: Przy stole obowiązuje „savoir vivre”.
MĘŻCZYZNA: Mów po polsku. ( oblizuje palce u rąk.)
KOBIETA: Ach, już nic.
MĘŻCZYZNA: Nie gadaj tyle, tylko jedz. Jak pies je, to nie szczeka.
KOBIETA: Miło jest usłyszeć od ukochanego mężczyzny takie miłe słowa. (ironizuje)
MĘŻCZYZNA: Nie musisz dziękować. Mam gest. ( łapczywie je białą kiełbasę, łamie kromkę chleba, gryzie, mlaska, popija wodą, wyciera dłonią brodę.)
KOBIETA: Smacznego.
MĘŻCZYZNA: Jesteś wspaniałą kucharką. Istne złoto.
KOBIETA: Dziękuję, że to doceniasz.
MĘŻCZYZNA: Nie jesteś głodna?
KOBIETA: Skąd takie przypuszczenie?
MĘŻCZYZNA: Jakbyś modliła się nad jedzeniem. (mlaska.)
KOBIETA: Rozsmakowuję się.
MĘŻCZYZNA: Nad każdym kawałkiem?
KOBIETA: Tak! Lepiej wtedy smakuje i brzuch nie boli.
MĘŻCZYZNA: U mnie w pracy nie ma czasu na smakowanie. Ludzie w biegu jedzą.
KOBIETA: Domyślam się, ale nie jesteś w pracy.
MĘŻCZYZNA: Taki nawyk. Mamy jeszcze trochę tej szyneczki?
KOBIETA: Chyba jeszcze coś mamy.
MĘŻCZYZNA: Podasz?
KOBIETA: Oczywiście. (przechodzi do kuchni.)
MĘŻCZYZNA: Przynieś jeszcze piwo.
KOBIETA: Dobrze.
MĘŻCZYZNA: Co ja bym bez ciebie zrobił….
KOBIETA: Umarłbyś z głodu?! (wraca z kuchni.)
MĘŻCZYZNA: Możliwe. O, dziękuję.
KOBIETA: I jak smakuje? (siada.)
MĘŻCZYZNA: Bardzo dobre! (wyciera dłonią usta.)
KOBIETA: Może podać ci chusteczkę?
MĘŻCZYZNA: Nie. U mnie w pracy to wszyscy jedzą z brudnymi rękoma i nikt się tym nie przejmuje.
KOBIETA: Ale to niehigieniczne!
MĘŻCZYZNA: Kto by się tym przejmował. Nieraz miałem krew na rękach po uboju i nikomu to nie przeszkadzało, a tym bardziej mi.
KOBIETA: Biedne zwierzęta.
MĘŻCZYZNA: Zaraz tam biedne. Coś trzeba jeść. Człowiek to mięsożerca. Przecież nie będzie jadł roślin. Ty zawsze taka wrażliwa byłaś na los zwierząt.
KOBIETA: Może byś raz zjadł jabłko.
MĘŻCZYZNA: Jabłko! No co ty! ( mówi jabłko przez „p”.)
KOBIETA: Mówi się j a b ł k o.
MĘŻCZYZNA: Jakaś dzisiaj jesteś czepialska!
KOBIETA: Wydaje ci się.
MĘŻCZYZNA: Wcale nie.
KOBIETA: Moim zdaniem jesz za dużo mięsa, a to ma zły wpływ na mózg.
MĘŻCZYZNA: E tam. Jestem potomkiem myśliwych – wojowników, którzy polowali na zwierzęta i jedli mięso.
KOBIETA: Ciekawa hipoteza.
MĘŻCZYZNA: Z czym?
KOBIETA: Mianowicie z tymi myśliwymi.
MĘŻCZYZNA: To chcesz powiedzieć, że nie było tak.
KOBIETA: Kochany mężu, istotnie tak było, ale teraz to się nie poluje w ten sposób.
MĘŻCZYZNA: To znaczy?
KOBIETA: Nie widziałam jeszcze, byś polował na jakiekolwiek zwierzę. Jedynie na przeceny w sklepie z narzędziami. (ironizuje.)
MĘŻCZYZNA: Znam ten twój ton. Nie widziałaś mnie, bo nie poluje się już w taki sposób.
KOBIETA: Doprawdy! Jeśli już, to ja poluję.
MĘŻCZYZNA: To ciekawe. (śmieje się.) Na co i gdzie?
KOBIETA: Poluję godzinami w markecie na to, co leży na stole, a raczej już jest w twoim brzuchu.
MĘŻCZYZNA: Bardzo śmieszne. No dobrze, a kto je zabija? Mhm….może mi powiesz?
KOBIETA:(milczy, po chwili odpowiada.) A kto je przyrządza?
MĘŻCZYZNA: Wydaje mi się, że jesteśmy współodpowiedzialni za śmierć tych zwierzaków.
KOBIETA: Masz rację. Człowiek to hipokryta.
MĘŻCZYZNA: Prawdę mówiąc jeszcze bym coś zjadł. (rozgląda się po stole.)
KOBIETA: Polecam jabłuszka. Świeżutkie. Jest teraz sezon na te owoce.
MĘŻCZYZNA: Dziękuję, ale nie skorzystam.( nakłada sobie porcję zimnych nóżek.)
KOBIETA: Świnki, które masz na talerzu, pewnie są już w niebie.
MĘŻCZYZNA: Zwierzęta nie idą do nieba.
KOBIETA: A skąd wiesz?!
MĘŻCZYZNA: A ty?
KOBIETA: Chciałabym.
MĘŻCZYZNA: A może mają własne niebo, albo z ludźmi dzielą to samo niebo, a ludzie je tam w niebie także zabijają na kiełbasę.
KOBIETA: Przestań. Też mi hipoteza.
MĘŻCZYZNA: Moja droga, skąd wiesz.
KOBIETA: Może kiedyś człowiek przestanie jeść mięso.
MĘŻCZYZNA: Nie wiem, jak można nie jeść mięsa.
KOBIETA: Spróbuj, to się dowiesz. Weganie nie jedzą mięsa.
MĘŻCZYZNA: Ostatnio ci weganie, jak ich nazywasz, protestowali przed moją firmą.
KOBIETA: I co?
MĘŻCZYZNA: Blokowali wjazd trzody chlewnej. Chodzili z transparentami i krzyczeli; „Mordercy”.
KOBIETA: I co dalej?
MĘŻCZYZNA: Przez nich musiałem zostać po godzinach.
KOBIETA: Bo ty myślisz tylko o sobie.
MĘŻCZYZNA: Przypomnę ci droga żono, że nie byłaś z tego powodu zadowolona.
KOBIETA: Bo myślałam, że poszedłeś z kolegami na piwo.
MĘŻCZYZNA: W związku ważne jest zaufanie.
KOBIETA: Ciekawe, jakbym cię nie znała. I co się stało z tymi weganami?
MĘŻCZYZNA: Pokrzyczeli…. pokrzyczeli. Przyjechała policja i rozgoniła roślinożerców.
KOBIETA: Może jabłuszko?
MĘŻCZYZNA: Nie skuszę się.
KOBIETA: Kiedy ostatnio jadłeś coś oprócz mięsa?
MĘŻCZYZNA: Mhm….(myśli.) Ostatnio…ostatnio…
KOBIETA: Odkąd jesteśmy małżeństwem.
MĘŻCZYZNA: Mhm…. nie pamiętam. A wchodzą w to ziemniaki?
KOBIETA: Owoce.
MĘŻCZYZNA: Teraz sobie przypomniałem jak z chłopakami z pracy poszedłem na wódkę, to banan służył nam jako zagryzka.
KOBIETA: Czego ja się dowiaduję.
MĘŻCZYZNA: Stara sprawa.
KOBIETA: Już dawno tego banana nie ma w twoim organizmie.
MĘŻCZYZNA: A skąd wiesz?
KOBIETA: Pewnie już dawno go wydaliłeś. W twoich żyłach płynie mięso zamiast krwi.
MĘŻCZYZNA: Bardzo śmieszę. Przypomnę ci, że tego lata miałem chęć na czereśnie, to stwierdziłaś, że są za drogie.
KOBIETA: Nie będę kupować kilograma czereśni za dwadzieścia złotych!
MĘŻCZYZNA: A ty się dziwisz, że jem tylko mięso. To już wiem czemu ci weganie protestują.
KOBIETA: Czemu?
MĘŻCZYZNA: Pewnie nie przeciwko ubojowi zwierząt, tylko podniesieniu cen za żywiec.
KOBIETA: Przecież to na to samo wychodzi.
MĘŻCZYZNA: Jak to?
KOBIETA: Ceny pójdą do góry i mało kogo będzie stać na kupno mięsa.
MĘŻCZYZNA: Zgadza się, ale zielenina za to stanieje.
KOBIETA: I myślisz, że oni dlatego protestują? Zresztą co za idiotyczna hipoteza.
MĘŻCZYZNA: Przez nich nie będzie nas stać na kupno mięsa, a ja nie mam zamiaru przejść na zieleninę.
KOBIETA: Zaczniesz wtedy polować jak prawdziwy myśliwy.(ironizuje.)
MĘŻCZYZNA: Żartuj sobie….żartuj. Prawo powinno zabronić im protestów. Ja to bym ich do więzienia wsadzał.
KOBIETA: No wiesz co. Oni bronią bezbronne zwierzęta.
MĘŻCZYZNA: Taka jest natura. Silniejszy przeżywa.
KOBIETA: Drogi mężu, może skusisz się jednak na witaminkę. (wskazuje na koszyk z jabłkami.)
MĘŻCZYZNA: Jestem samcem alfa!
KOBIETA: Naprawdę?!
MĘŻCZYZNA: A my nie jemy zieleniny.
KOBIETA: Nie wiedziałam, że jesteś samcem alfa. Jak widać, ludzie poznają się całe życie.
MĘŻCZYZNA: Śmiej się…..śmiej. Swoją drogą, bardzo dobrze przyrządziłaś goloneczkę. Palce lizać. (kapie mu tłuszcz po brodzie. Jego twarz jest cała tłusta.)
KOBIETA: Drogi mężu, jesz z taką ogromną pasją.
MĘŻCZYZNA: Mhm…(ma pełne usta.)
KOBIETA: Może podać ci chusteczkę?
MĘŻCZYZNA: Nie, dziękuję.( mężczyzna wyciera twarz dłonią.)
KOBIETA: Może jednak.
MĘŻCZYZNA: Jest jeszcze chleb?
KOBIETA: Jest. Zaraz przyniosę. ( przechodzi do kuchni. Wraca.)
MĘŻCZYZNA: Dziękuję. Jutro przyniosę trochę tłuszczu na smalec, to będzie do chleba.
KOBIETA: I?
MĘŻCZYZNA: To kup więcej chleba i żeby był świeży.
KOBIETA: Zawsze jest świeży. Zaproponuję świeżutkie jabłuszko.
MĘŻCZYZNA: Kiedy ci się to znudzi?
KOBIETA: Wiesz, że jestem uparta.
MĘŻCZYZNA: Wiem. Ale nie mam ochoty na owoce.
KOBIETA: Po owocach libido wzrasta.
MĘŻCZYZNA: Sugerujesz, że z moim libido jest coś nie tak?!
KOBIETA: No wiesz…ostatnio jesteś jakiś przemęczony, ociężały.
MĘŻCZYZNA: Nie zauważyłem. (dokłada sobie wędliny.)
KOBIETA: Pomyśl o tym.
MĘŻCZYZNA: A o czym tu myśleć. Mamy jeszcze musztardę?(rozgląda się po stole.)
KOBIETA: To była już ostatnia.
MĘŻCZYZNA: Trudno. O, jest keczup.
KOBIETA: Udowodnij mi, że jesteś tym samcem alfa.
MĘŻCZYZNA: To masz jakieś wątpliwości? (mówi z pełnymi ustami.)
KOBIETA: Może i mam.
MĘŻCZYZNA: To może, czy masz?
KOBIETA: Mam!
MĘŻCZYZNA: I chcesz pewnie teraz potwierdzenia.
KOBIETA: Oczywiście!
MĘŻCZYZNA: No dobrze. Będziesz miała.
KOBIETA: Jestem ciekawa.
Mężczyzna przestaje jeść. Wyciera dłonie i twarz chusteczką.. Wstaje od stołu. Kobieta uważnie mu się przygląda, zaskoczona takim obrotem wydarzeń.
KOBIETA: Chyba o czymś zapomniałeś. (kieruje wzrok na koszyk z jabłkami.)
MĘŻCZYZNA: Chyba od jednego jabłka nie umrę.( bierze pierwsze lepsze jabłko i zaczyna jeść.)
KOBIETA: I jak smakuje?
MĘŻCZYZNA: Ujdzie.
KOBIETA: To jest ogryzek. Nie musisz go jeść.
MĘŻCZYZNA: Aha… (rzuca ogryzek na talerz.)
KOBIETA: I co teraz?
MĘŻCZYZNA: Teraz pokażę ci, co to znaczy być prawdziwym samcem alfa. (kieruje wzrok w stronę sypialni.)