Z cyklu: Rozmowy z Królikiem

Andaluzja
rozmowa piąta

Na śniadanie zaparzyłem kawę,
posmarowałem kromkę chleba marmoladą.
– W Andaluzji te owoce uchodzą za niejadalne – pomyślałem –
a Brytyjczycy zasmakowali w dżemie
z gorzko-kwaśnych sewilskich pomarańczy.

Zajrzałem do klatki Królika.
Siedział zasępiony.

– Strasznie łamie mnie w kościach – powiedział.
– Nie dla mnie ten wilgotny, wyspiarski klimat.
Pomyśleć, że w Andaluzji zaczynają kwitnąć pomarańcze.
Czy wiesz, że w samej Sewilli
jest trzydzieści pięć tysięcy drzew pomarańczowych?
– zapytał retorycznie Królik i pociągnął dalej.

– Wzgórza robią się białe,
a po ulicach i placach miast
wiatr roznosi słodkawy aromat;
leczy depresję, łagodzi napięcie.
Ach, te soczyste gaje pomarańczowe słonecznej Andaluzji!
– Królik rozmarzył się na dobre.

Nie chciałem psuć jego nastroju i nic już nie powiedziałem,
że dostałem wiadomość:
w Kazachstanie napadało śniegu po same okna,
a mróz taki, że gawrony zamarzają w locie.

– Nasze marzenia kształtuje geografia – pomyślałem,
– a mówiąc ściślej – geograficzne położenie naszej klatki.


Zagubione memuary
rozmowa szósta

Nie wiem czy tak było,
czy tylko mi się zdawało,
że Królik tego ranka
miał wyjątkowo zaczerwienione oczy.

Nie powiedział dzień dobry,
a rozmowę rozpoczął pytaniem:
– Czy zauważyłeś mijający nas dzień?
Przeszedł obok.
Minął nas obojętnie jakby nas nie było,
jakby jutro miało nie nadejść.
Czytałem wszystko co dotychczas napisałeś,
ale nic nie widzę między wierszami.
Jestem tylko Królikiem,
moja percepcja tekstu jest ograniczona
i nie znam się na hermeneutyce.
Bardzo chcę opisywany świat zrozumieć,
odkryć, rozjaśnić to, co jest ciemne,
a mówiąc wprost – zrozumieć i zinterpretować.

Królik zamilkł nagle i zamyślił się,
jakby właśnie w tej chwili postanowił,
gryząc kawałek jabłka,
rozgryźć i rozwiązać wszystkie paradoksy wszechświata.
Pomyślałem, że podobnie jak u Królika,
ludzka zdolność paradoksalnego myślenia
nie zawsze idzie w parze z umiejętnością rozumienia.
Słowa straciły na wadze.
Zaciera się obraz, gubimy bezpowrotnie
ostrość widzenia otaczającego nas świata
i umiejętność jego interpretacji.

Znaki, litery, słowa, zdania, znaczenia.
One są, istnieją i brzmią,
lecz gdy pozostaną na zawsze niewypowiedziane,
zagubione albo – co gorsza – zapomniane,
jak pomogą nam w nazywaniu rzeczy,
nadawaniu adekwatnych imion?


Wariant karciany – poker
rozmowa siódma

Nie ma Królika.
Klatka pusta dzisiaj.
Zostawił kartkę:
– Jestem daleko, nie pytaj.
Możesz zjeść marchewkę,
która na górnej półce w lodówce.
Zostawiam ci też talię kart.
Graj w pokera, chociaż chcę cię przestrzec,
że nigdy, nikomu nie udało się wygrać
z samym sobą.
Każdy gracz jest przegrany, zanim karty rozdane.

Ten wariant karciany smutny,
kiedy walet patrzy na damy wyniosłe oblicze.
Jeden dzień został,
ni mniej, ni więcej.
Gra zdaje się być skończona,
nim stała się przyjemnością.

W tym wariancie karcianym,
następuje rychło koniec zdarzeń.
Droga do wieczności zamknięta.
Nie ma zakazów i nakazów,
zostały tylko,
może zbyt przedwcześnie
i może zbyt powszechnie rozpowszechniane,
informacje o nadejściu lepszego jutra.

As w rękawie szczeka wzgardliwie
(choć nie wiadomo dokładnie,
czy szczekania chrapliwość
uznać można na wzgardę).
A kareta z królami nie pojedzie już dalej,
wszak to już ostatni przystanek.

Blotki zbierają drobne
rozrzucone przypadkowo
na zielonym suknie stolika.

Wieczność jest przereklamowana.
Może jednak warto postawić ostatni grosz
parzący pustą kieszeń,
na ten jeden dzień,
ostatni, który został?

Króliku, gdziekolwiek jesteś – wracaj.
Wieje silny wiatr od morza.
W telewizorze oznajmią,
że niewytłumaczalnie zwiększyła się
liczba samobójstw wśród
starzejących się facetów.

Z książki: Destynacja czyli którędy do Nikąd (2020)

Wiesław Fałkowski – Trzy wiersze
QR kod: Wiesław Fałkowski – Trzy wiersze