Nie masz wyboru

Tatuś Morderstwo nie pyta się czy chcesz narkotyków,
Musisz szukać ekstazy i żyć na całego,
Nie masz żadnego wyboru.
Bez absolutnej wiary życie nie będzie miało znaczenia,
Bez sukcesu nic nie będzie miało znaczenia,
Musisz być sławny i bogaty albo będziesz śmieciem.


Potrzeby

Chciałbym cię złapać i wycałować,
Rozerwać sobie klatkę piersiową i przelać siebie w ciebie,
Jestem zamknięty sam w sobie, człowiek w człowieku i w człowieku człowiek,
Staram się o tym nie myśleć, żeby potrzeby we mnie nie buzowały,
Potrzeby? Tak, na niemal brzydkim, biologicznym poziomie,
Czy ty wiesz jak to jest być tak zatrzaśniętym w sobie?


Tatuś Morderstwo jest prawdziwym Bogiem, ale czy jest największy?

Czy jest coś większego od Tatusia Morderstwo?
Czy jest coś większego od lalek i szachownicy?
Czy jest coś większego od przyjemności?
Zapewne tak bo taki jest wszechświat,
Zawsze jest jakaś większa szachownica i większa świnia,
Liczy się tylko bezkresne pływanie wśród złotych chmur… i poza nimi.


Aquirre walczy o życie

Aquirre jest mistrzem walki o życie,
Nosi hełm w kształcie głowy lwa,
Złote włosy spływają mu na kark,
W ręku trzyma złoty rapier,
Zrobiony z zębów Żydów z Hiszpanii.

Płynie przez Amazonię, przedziera się przez lasy,
A Indianie chcieliby go ugotować żywcem.

Jego jednak Bóg stworzył by przetrwał,
Raz napadło na niego pięćdziesięciu Indian
A on wyłapał ich jak króliki
I obciął im łapki i noski, i uszki
I wysłał ich oczy ich rodzicom


Druga twarz Aquirre

Aquirre w końcu wróci do Hiszpanii,
Do swojego drewnianego domu na Cykadowym Wzgórzu,
W chwale i słońcu prawdziwego Boga,
Przyniesie głowy Indian
I garście pełne złota.
Aquirre będzie dobrym człowiekiem,
Zbuduje katedrę i klasztor,
Przytułki dla biednych, nikt już nie będzie głodny,
Zbuduje uniwersytet, żeby ludzie mogli poznawać świat,
Da żółtą suknię i złotą kolię swojej siostrzenicy.

Będzie miał potem portret z siwą brodą,
Bo są po prostu ludzie święci i straszni zarazem.
Co za smutny kres wielkiego człowieka.


Koszmar Aquirre

Aquirre budzi się czasami w środku meksykańskiej dżungli,
Ciągle ma ten sen,
Siedzi w swoim drewnianym domu na Cykadowym Wzgórzu
I ma przed sobą swoją siostrzenicę,
Jest w żółtej sukni i ma złotą kolię na szyi,
Budzi się spocony, jak mógłby przestać palić Indian żywcem!


Jałmużna

Chwila ułudy dla starca,
Dla siwego gnoma,
Chwila ułudy dla ślepego,
Chwila ułudy dla ślepej,
Chwila ciepła dla samotnego,
Chwila uczucia dla samotnej,
A potem wszystko wróci do normy
I łaska stanie się brzytwą na oczy.


Prawo planet i prawo kart

Horoskop mówił, że nie powinienem się użalać nad sobą,
Ale karty mówiły, że będziemy razem,
Czy jeśli przestanę się użalać
To mnie pokochasz,
A ja będą bogaty i szczęśliwy?


Przekleństwo z horoskopu

Horoskop powiedział mi, że w poprzednim życiu
Krzywdziłem ludzi słowami, zadawałem im ból,
Dlatego tu trafiłem,
Szczerze mówiąc znów chcę to robić,
Chciałbym, żeby ludzie cierpieli dzięki moim słowom.


Zadaj sobie pytanie

Czy wierzysz już, że świnia z tłustymi racicami jest prawdziwym Bogiem?
Że Przyjemność jest religią?
I że biją z niego złote promienie,
Które będą wdzierać ci się jak węże do oczu i do skóry?
I że to wszystko nie jest żartem?
Jeśli nie to, no cóż, to znaczy, że nie jesteś jeszcze gotowy.

Gabriel Korbus – Wiersze (vol.2)
QR kod: Gabriel Korbus – Wiersze (vol.2)