Nad rzekami Babilonu
czekając na Trojanowską słucham
programu pierwszego polskiego radia
a tam ni stąd ni zowąd pojawia się Kryzys
(Święty szczyt) i WC (Nie chcę jeszcze umierać)
w osiemdziesiątym drugim w piątek
po szkole (ostatnia lekcja – rosyjski)
biegnę do domu – o piętnastej pięć w Trójce
Piotr Nagłowski i Rock po polsku
wkrótce w Rozgłośni Harcerskiej usłyszę bootleg Brygady
i wszyscy zwariujemy na punkcie kostki Rubika
ale spokojnie to dopiero za chwilę nie teraz
na razie jesteś jeszcze dobrym uczniem
i twoja ambicja zabija ciebie
King Bruce Lee karate mistrz
przede mną jeszcze pierwsze kilka
(-dziesiąt) projekcji „Wejścia smoka”
a już domniemanie niewinny
odbywam karę główną
w dożywotnim odroczeniu wykonania
dalej to co zwykle torowanie negatywne
odwrócona karma limbo szeol czas
który nie staje się gęstszy od wypełniania go
tymczasem rozbijamy na podwórku deski
już wiemy że nie będzie jak było
a jak będzie – nie wiemy
gniew twoim pasterzem
a to czego ci nie brak
do pogrzebu się zagoi
Astronom obcy
nim do nas dotarło że zostaliśmy zakochani
wyprowadziła się z osiedla na willowe przedmieścia
ale i tak spotykaliśmy się dalej w liceum w klasie
(czasem tej samej ławce) na Starym Rynku na koncertach
w klubach mieliśmy siebie na niewyciągnięcie ręki
w najbliższym jak tylko się da nieprzytuleniu
po lekcjach błądziłem na peryferiach szukając
jej adresu po niewłaściwej stronie ulicy
alkonastolatek w od i do miłości nagle pojmuje że tylko to
co bezpowrotnie mija nie zdarzając się nigdy trwa wiecznie
i że odtąd już na zawsze będą mogli znów nie być razem
tam gdzie wciąż jej szuka a ona nadal na niego czeka
Wciąż bardziej alien
po kolejnym tygodniu scholarnej okupacji
między Dżoj Dywiżyn a samogwałtem
w święty dzień pogan – dies Solis
w połowie lat osiemdziesiątych oglądam
dokumentalny serial popularnonaukowy
„Powiązania” Jamesa Burke’a
brachol mówi: jak tu po czymś takim
wrócić do tej pieprzonej budy?
nakładać znów klapy na oczy?
mniej więcej wtedy układam kostkę Rubika
za dwustronicową rozpiską z „Przekroju”
Magda poda mi drogę na skróty wkrótce
będziemy się ćwiczebnie całować
na moją prośbę – sam z siebie wiadomo
do niczego bym nie doszedł
za szkolną bramę wypluty trzymając
w ręku świadectwo bez wartości
słysząc pobłażliwe „za naszych czasów
to były matury” na progu mijam
fantomową dziewczynę gotową
na tę śmieszną niemiłość
wyruszony w gówniany łan łej tiket trip
pociesza się że jej nigdy tam nie było
a wszystko co chciałby i mógł powiedzieć
zostało już
…i sprawiedliwość dla wszystkich
że muzyka zmienia świat
ostatni raz zawierzyłem za metalu
wcześniej słuchając reggae
od Izraela wiedziałem że
jest potrzebna duchowa rewolucja
w radiu Sławomir Gołaszewski niczym profeta
opowiada o zielu świadomości mentalnej przemianie
co kilkunastoletnich cyklach kulturowego fermentu
i wszechogarnia mnie fałszywe proroctwo gdzie
kiedyś i teraz byłem i jestem znów i już znaczą to samo
dalej kreuję rzeczywistość niedziałaniem
dla pewności biorąc urlop dziekański
i gdy nagrali …and justice for all
wiedziałem nie ma nie ma odwrotu
ale że z matmy raczej zawsze byłem słaby
widać nastąpił jakiś błąd w obliczeniach
bo gdy po paru latach nagrali black album
jak złodziej nadszedł koniec złudzeń
jeszcze rok bezrobocia
nim poszedł do pracy
i nastała ciemność