Das Gehasstwerden*

Jestem tym obcym
ZŁEM WCIELONYM
znienawidzonym
Bo wołam do niego
Awinu Malkejnu
A nie Ojcze nasz
Bo nie jem wieprzowiny
i tak bezczelnie
odsuwam talerz
kiedy ciocia Gienia chce nałożyć
największy kawałek
z własnego świniobicia
Z dobrobytu w głowie mi się poprzewracało
Nie szanuję jej starań!
I gdzie mnie właściwie pochowają?
Bo przecież każdy kiedyś umrze
A TACY JAK JA
Nie mogą spocząć przecież obok
Porządnych bogobojnych ludzi
I po co właściwie świętuję Nowy Rok
we wrześniu
A nie w styczniu
JAK WSZYSCY
Co to za ceregiele?
Przecież to zupełnie nie ma sensu

*Niem. dosł. być znienawidzonym


Jude, Jude, Jude

Jest takie słowo
Którego nie wypowiadamy
Siedzimy cicho
I milcząco rozumiemy
O które słowo tutaj chodzi

Wolimy o nim milczeć
Bo rani bo brzmi jak obelga
A przecież było całkowicie neutralne
Jak inne rzeczowniki jemu podobne

To krótkie słowo
Zmienia sposób w jaki patrzą
Na nas inni
Wydobywa na powierzchnię
Drzemiące w nich demony uprzedzeń
Z wykrzywionymi twarzami i ostrymi pazurami

Kto nie chce zostać
Napiętnowany szkarłatną literą
Ten nie otwiera ust
I jedynie łzawe oczy zdradzają
Że sam zawiera się w tym słowie


***

Jak rozpoznać Żyda?
Zapytał mnie nastolatek na jednej z moich prezentacji
I kto właściwie jest Żydem?
Dodał zanim zdążyłam nabrać powietrza

Jak rozpoznać człowieka?
Chciałam odpowiedzieć pytaniem na pytanie
Ale się zawahałam i powiedziałam
Nie da się nas rozpoznać

Takiej odpowiedzi się nie spodziewał


Kosiarz

Lało jak z cebra
A zarośnięte bluszczem macewy
Spływały strugami deszczu
Niby łzami tych
Którzy umarli we właściwym czasie
I opłakiwali wszystkich którzy nie zdążyli

Cmentarz nie był ogrodzony
Poniewierały się tam czarne worki
Pełne śmieci nienależących do nikogo
I pustych szklanych flaszek
po najtańszej wódce z pobliskiej BIEDRONKI

Kosił trawę w żółtej pelerynie
Powolnymi ruchami ścinał sięgające do pasa chwasty
Sam mnie zagadnął pewnie z ciekawości i znudzenia
Nigdy nie widział Żyda
Coś takiego!
A przecież kiedyś połowa tego miasta była żydowska
Czy ja o tym w ogóle wiedziałam?
Ale to było dawno temu proszę pani
Jego wnuczek też nigdy nie widział Żyda
Chyba że na fotografii

A że ja jestem OD NICH
Niemożliwe
Być nie może
Za dobrze mówię po polsku


***

Patrzyłam na przyszłość poprzez oczy
Bliskich mi umarłych
Ale oni zawzięcie milczeli
I nie raczyli nawet pojawić się w moich snach
Poczułam się zdradzona
Dusza zaczęła ulatywać
Choć moja na wpół pusta skorupa ziemska twardo stąpała po szpitalnym bruku
Wtedy zakrakał on
Czarny wysłannik z zaświatów
I obudził mnie ze snu którego nawet nie śniłam ja
Lecz jakieś obce słabe stworzenie
Litujące się nad sobą każdego dnia
Mierzące puls liczące oddechy
Wypatrujące w ciszy szpitalnych korytarzy
Odpowiedzi na wszystkie ważne pytania


30

Czekałam trzydzieści lat
na mój prezent urodzinowy
w postaci jednego zdjęcia
ostatniego
zżółkłego i śmierdzącego
starością i rozkładem

Nie znałam go
nigdy go nie poznam
nie dowiem się jaki był
naprawdę
Czy rzeczywiście miał
gołębie serce?

Poznałam jednak powód milczenia
głośniejszego niż krzyk
odbijający się od ścian mojej
duszy
kiedy tysiące razy szukałam
odpowiedzi na nigdy nie zadane
pytania


Niepamięć w epoce upamiętniania

Mój pradziadek nie był bohaterem
Być może całkowicie biernie poszedł na śmieć
oddał się we władanie obłędu
jaki stworzyła hitlerowska ideologia czystości rasy
Może wcale nie płakał,
nie zawodził i nie skarżył się
Do którego właściwie Boga powinien?

Kto chciałby pamiętać o przeszłości
o okropnej, wyniszczającej wojnie,
głodzie, nieprzespanych nocach i strachu?
Kto chciałby wspominać TYCH OBCYCH?

Lepiej powiedzieć: NIE PAMIĘTAM
zacząć życie od nowa
BEZ NICH
odbudować spalony dom, spłodzić kolejne dzieci
i patrzeć w przyszłość
Przecież wiadomo
że ONI już nie wrócą
NIGDY


Niebycie

Nigdy nie będę taka jak oni
chociaż dzielę z nimi codzienność
posiłki
dni robocze i świąteczne
płacę podatki na ich drogi
przedszkola i szkoły
dla ich dzieci
i na domy starców
dla ich zmęczonych życiem rodziców
którymi nie chcą się opiekować

Ale jestem inna
chociaż nie dostrzegają tego
od pierwszego wejrzenia
Odmiennie patrzę na rzeczywistość
nierzadko z dezaprobata kręcę głową
wyczuwając fałsz w ich
wyuczonej wymuszonej sztucznej
uprzejmości rodem
z książek savoir-vivre

Znam ich na wylot
chociaż wydaje im się
że maja przede mną tajemnice
Rozszyfrowałam już dawno
ukryte pod warstwą eufemizmów
prawdziwe znaczenie słów
wypowiadanych pod adresem obcych
takich jak ja

Justyna Michniuk – Osiem wierszy
QR kod: Justyna Michniuk – Osiem wierszy