Édith Piaf
Francuskie piosenki z gramofonu przypominają
Że kiedyś na Polach Marsowych
Druga wojna światowa zastała nas nago
Myślałam wtedy o śmierci, tak jak inne
kilka tysięcy żołnierzy, tak jak mężczyźni
twardzi, zbijający się jak jajko
pod dziecięcym pytaniem, przepraszam,
gdzie jest łazienka i Bóg?
Wyszedł.
I wszystko było na szybko, nie mogło być
Powtórek, Édith wibrowała swoim er, w trójkącie
Nie było miejsca, a ja nie wiedziałam więcej
Niż powinnam, brałeś mnie jak tabletkę, jak ten wiersz,
pospiesznie
Nie wiedziałam, że w chwili śmierci igła się zsunie
nie wiedziałam, że Édith Piaf zaśnie, ramiona się zamkną
a wystrzał będzie miał to magiczne er
A dziś? Dziki ryk bestii wyrwał mnie
z metalicznego snu
Podpaliłam kwiaty Vincenta
i nie ma boga już
I wiem,
że rzeczą najsmutniejszą ze złych rzeczy
jest myśleć o śmierci-
gdy jeszcze się żyje tak pięknie
Vincent w Paryżu
podobno robią rzeczy chore, wariaci
z obrazów Moneta wypadły opiaty i hej
Vincent znów jest w Paryżu
Vincent w Paryżu, Vincent w Paryżu
a na tej samej fali w Kanagawie
w Paryżu on pił, ale farbę mieszał w Warszawie
podobno po dziesiątej spodziewasz się kłopotów
na tę okazję głowa twoja nie odleci
bo zawieszono loty
Vincent w Paryżu, Vincent w Paryżu
a na tej samej fali w Kanagawie
w Paryżu on pił, ale farbę mieszał w Warszawie
Kataryniarze otworzyli parasole
i grajków zabrakło w Jardin du Luxembourg
a mi pozostał tylko smutny kolor blue
więc dobrze, że Vincent w Paryżu
choć krążą pogłoski, że na Kanagawie,
i choć Vincent w Paryżu,
ja cię w tym wierszu zostawię
a ty na kota uważaj, co uciekł
samemu Okudżawie