Nasz klient, nasz Pan

Przychodzą do mnie
I mówią mi Dzień dobry
patrząc na moje frykasy
Cmokają na cenę
i deklamują o spadającej
kruszonce z bułek.


Sklepikara

zrywa się ze swojego wysokiego taboretu
bułeczki, pączusie
drożdżóweczek z jabłuszkiem już nie ma
Zagląda w zdjęcia Twojej żony i dzieci
Pilnuje swoich frykasów i tupie
byś nie dostrzegł prusaków
W swym uśmiechu wypuszcza na wierzch kły
Gdy zmuszona będzie podążyć za Tobą
Zostawiając w kracie na wpół wypalonego
papierosa.


Jak Kuba Bogu, tak i mnie mysz rozstawia po kątach

wrzeszczy pies
skurwiel boi się
chyba własnego cienia
Trzeba szybko
spławić człowieka
I w tej boskiej ciszy
mączna mysz
budzi u mnie
strach.


Święta w hipermarkecie

Święta już w drodze.
Głośniki znowu wmawiają mi, że
wszystkim czego potrzebuję jest miłość.
Nie, dziękuję, ja po tequilę.


Bezczelny typ jeden

Kurwa mać
I na co mi to teraz?
Że też musiał podejść
Bliżej
Pokazać
Zakazanego ryja
I wbić mi
Swój gardłowy śmiech
W skroń
Bezczelny typ jeden
Coś wie
Coś mu się wydaje
Do czegoś pretenduje
Na chuj
Musi to robić
Na moim horyzoncie
Jakby mu trzeba było
Więcej zamieszania
A mnie
Ochoty
Jakby mnie
Nie zżerało
Nocami
poczucie wstydu.


Wczoraj

Sny, lody, czekania lata całe
Choinka, guma do żucia, strach przed oczami
Szkoła tyranów, miejsce poza boiskiem
Spacery po płotach, śmieci we włosach
Cola w szklanych butelkach, powroty ojca
Bloki, skargi sąsiadów, kolonie latem
Kradzione piwo, bazy w krzakach
Dzielone marzenia, hymny wolności
Rezerwacja na huśtawki, czyny dla hecy
Warkocze na głowie, kolana w strupach
Wyobrażenia dorosłości, dziewczęce pocałunki
Świat widziany z drzewa, rozjechany pies
Łapanie chrabąszczy, włamanie na dach
Wpisy do pamiętników, szaleństwo łyżworolek
Pikniki w Powsinie, koncerty na Kopie
Obiady matki, wybuchy płaczu
Ucieczka przed chłopakami, bazgranie kredą
Dzikie winogrona, rozstania o zmierzchu.

Karolina Sówka – Sześć wierszy
QR kod: Karolina Sówka – Sześć wierszy