Opowiadanie piekielne

Umarłem, jak obwieściły nekrologi 1.04.1989 roku. Bóg przez chwilę zastanawiał się, gdzie mnie przydzielić i ze względu na zbyt dużą ilość skrzydeł anielskich przypadających na jeden metr kwadratowy nieba, odesłał mnie do piekła. Diabełki cholernie ucieszyły się taką gratką, a ponieważ za życia prawie wcale nie grzeszyłem, postanowiły, że aby im dorównać muszę przy ich pomocy nagrzeszyć w piekle. Pierwszy podszedł do mnie niewysoki diabełek z wybitnie dużym porożem, (poroże pozostało mu po zdradzającej go za życia żonie) i zaczął mnie podszczypywać, chcąc wymusić na mnie, bym głośno używał brzydkich wyrazów. Kiedy to nie poskutkowało, diabełki wydelegowały śliczną diabliczkę z małymi różkami i ładną figurką, abym przynajmniej pogrzeszył sobie patrząc, jak rozbierając się miarowo porusza biustem i biodrami. Diabliczka rzeczywiście warta, była grzechu, ale dla mnie prawie świętego za życia widok taki nie stanowił dużej pokusy. Po tej próbie moi oprawcy zmienili taktykę.. Rozpalili pod dużych rozmiarów kotłem ze smołą ogień, a kiedy ta zrobiła się rzadka, wysmarowali mnie nią dokładnie, oszczędzając tylko pięty. Jakby i tego było im mało, zaczęli mi skubać brodę włos po włosku, grając przy tym w pokera, który z nich ma dostąpić zaszczytu utytłania mnie w pierzu. W czasie tego diabelskiego misterium kusiły mnie śpiewając diabelskie piosenki, namawiające do grzechu, oraz rozmawiając między sobą, że kara za bezgrzeszne życie musi być długa i uciążliwa, a szczególnie dla takiego bezgrzesznego indywiduum, jakim jestem Ja i że one już się oto postarają. Jak obiecały, tak też zrobiły. Diabliczka raczej pokaźnej tuszy z krzywym nosem, zaczęła łaskotać mnie w niewysmarowane smoła pięty, mrucząc sobie pod nosem cały stek wyzwisk pod moim adresem. Po tej szczególnie wyrafinowanej próbie naczelny diabeł Kmiotek, z długim zakręconym ogonem, który chcąc nie chcąc zamiatał piekło, wystosował odezwę do pana Boga, aby jednak przyjął mnie do nieba, bo on naczelny diabeł boi się założenia przeze mnie konspiracyjnej organizacji dobroci, a co za tym idzie przyszłego rozbicia piekła od wewnątrz. Odezwę przekazano Panu Bogu przez diabła kuriera, a On wydał decyzję pozwalającą na opuszczenie piekła i przyjęcie mnie do nieba na miejsce anioła alkoholika, który zapijał się niebiańskim winem mszalnym. Anioł ten miał przejść w piekle kurację odwykową.


Opowiadanie z zaświatów

Przechodząc z jednej strony światła na drugą w tak zwane zaświaty, wszedłem w olśniewającą światłość. Pierwszy lepszy napotkany przechodzień pouczył mnie, że akurat znajduję się w stanie śmierci, a ta piękna światłość to dusza Boga. Ten sam przechodzień wskazał mi ręką dwie kolejki. Jedną bardzo długą, znajdującą się po lewej i drugą króciutką po prawej stronie światła. Na początku obu kolejek znajdowały się drzwi. Na znajdujących się po lewej stronie wisiał odwrócony krzyż, a na tych po prawej krzyż w normalnej pozycji. Przechodzień poinformował mnie, że są to bramy nieba i piekła, po czy poczęstował papierosem. Paczkę papierosów udało się jemu ponoć przemycić, pomimo dokładnej, wstępnej kontroli osobistej dokonanej przez anioła stróża w chwili śmierci klinicznej. W momencie zapalania papierosa zostałem dokładnie zlany święconą wodą z sikawek przez Ochotniczą Anielską Straż Ogniową i ukarany czerwoną kartką, wykluczającą na zawsze z prawej kolejki. Musiałem ustawić się teraz w lewej, a dobroduszny, przypadkowy przechodzień okazał się złym i podstępnym diabelskim prowokatorem, który na moich oczach zmienił się w wielką, oślizgłą bestię. W lewej kolejce po około dwudziestu minutach doszedłem do progu piekła. W chwili jego przekraczania otworzyłem nagle oczy i zobaczyłem stojącego nad sobą tajemniczego chirurga. Chirurg ten oświadczył mi, że właśnie dokonał wielce trudnej i skomplikowanej operacji usunięcia z mojej jaźni grzechu pierworodnego. Dodał przy tym, iż od tej chwili stałem się nieśmiertelny.


Opowiadanie prosto z nieba

                                     Drodzy Koledzy!

Anioły, archanioły i cherubiny (zaczął przemowę Święty Piotr) od niepamiętnych czasów, nasz dyrektor nie przestrzega Niebiańskiego Kodeksu Pracy. Jak wiecie od początku świata nie mieliśmy dla siebie nawet przerwy śniadaniowej, nie wspominając już o przysługującym nam w ruchu ciągłym dwudziestoczterogodzinnym wypoczynku. Egzemplarze Pisma Świętego, niezbędne w naszej pracy, są już okropnie wysłużone. Kartki zalane woskiem z gromnic, co uniemożliwia płynne czytanie. Instrument muzyczne mocna zniszczone, a śpiewacy z chóru anielskiego cierpią na chroniczne zapalenie gardeł w związku z brakiem opieki lekarskiej i lekarstw. Woda święcona we wszystkich jeziorkach i stawach jest zanieczyszczona w związku z ogromnymi ilościami palonego kadzidła.

Po wystąpieniu Świętego Piotra sala zatrząsła się od entuzjastycznego trzepotania skrzydłami i po krótkiej naradzie wyłoniono Komitet Strajkowy do prowadzenia negocjacji, który po chwili pofrunął na rozmowy z dyrektorem. Spotkanie odbyło się w duchu ogólnego zaduchu, wywołanego gorączkową atmosferą wśród zgromadzonych. Anielski Komitet Strajkowy przedstawił swoje postulaty naczelnemu dyrektorowi, który oświadczył, że nie widzi możliwości szybkiego załatwienia sporu, ze względu na panujące braki kadrowe i stale pogłębiające się trudności finansowe, wynikające z tego, iż nowo przybywający potrzebują wyżywienia i zakwaterowania, a w momencie przyjęcia są goli jak przysłowiowi święci.

Na takie dictum Święty Piotr, jako Przewodniczący Komitetu Strajkowego, zamknął interes na cztery spusty. Oflagował bramy niebios i postawił anioła stróża, aby ich pilnował.

Marek Jagliński – Trzy opowiadania
QR kod: Marek Jagliński – Trzy opowiadania