(…) wszyscy w moim otoczeniu mówią mi, że jest ze mną coraz gorzej, chociaż ja uważam, że jest ze mną coraz lepiej, mówi Feliks, czuję się wyśmienicie, mówi Feliks, jestem w coraz lepszej kondycji myślowej, mówi Feliks, z dnia na dzień widzę wszystko coraz jaśniej i wyraźniej i chociaż otoczenie moje okazuje się przez to coraz gorsze, to ja sam czuję się coraz lepiej, mówi Feliks, pomimo wszystkiego tego, co sądzi się o mnie w najbliższym otoczeniu, mówi Feliks, pomimo tego, że, gdy się mu przyglądam, otoczenie moje okazuje się z dnia na dzień coraz bardziej nie do wytrzymania, mówi Feliks, to ze mną jest coraz lepiej i coraz lepiej się czuję, sam ze sobą, co z tego, mówi Feliks, że ludziom z mojego otoczenia wydaje się być ze mną coraz gorzej i co z tego, mówi Feliks, że oni sami coraz gorszymi wydają się mnie, coraz głupszymi i coraz nudniejszymi dla mnie, kiedy ja czuję się, mówi Feliks, znacznie ciekawszym dla siebie z dnia na dzień, z dnia na dzień bardziej z siebie zadowolonym i lepiej do siebie usposobionym?, w moim otoczeniu, mówi Feliks, patrzy się na mnie z dnia na dzień coraz bardziej nienawistnie, mówi Feliks, odnosi się do mnie z coraz większą drwiną i z coraz większym brakiem tak zwanego szacunku, tak zwanego, mówi Feliks, bo ten tak zwany szacunek, z którego coraz większym brakiem się patrzy, nigdy nie bywa właściwym szacunkiem, a jedynie właśnie brakiem szacunku, lub najwyżej brakiem braku szacunku, nigdy autentycznym szacunkiem, mówi Feliks, jaki przecież nie może być mniejszy lub większy, mówi Feliks, podobno w moim otoczeniu się widzi, że jest ze mną coraz gorzej, kiedy ja czuję się i mam coraz lepiej, mówi Feliks, i coraz lepiej widzę, jak z dnia na dzień moje otoczenie staje się dla mnie coraz gorszym, podczas gdy czuję się coraz lepiej, mówi Feliks, coraz łatwiej przychodzi mi również pisanie i budowanie zdań z których jestem coraz bardziej zadowolony, zdania potocznej mowy stają się coraz bardziej nudne i bez znaczenia, mówi Feliks, i rozmowa o rzeczach przyziemnych staje się równie trudna i nudna co otoczenie, w którym mówi się o mnie, że jest ze mną coraz gorzej, czując się znacznie lepiej, mówi Feliks, z dnia na dzień z większą łatwością zapisuję coraz lepsze i coraz dłuższe zdania o coraz ciekawszej gramatyce, podczas gdy zdania wymawiane codziennie stają się coraz głupsze i pozbawione sensu, mówi Feliks, a podejmowanie nieistotnych tematów zaczyna mnie męczyć w podobny sposób, jak robi to całe moje otoczenie, powtarzając bezustannie swoje spostrzeżenia odnośnie mojego jakoby pogarszającego się stanu, z dnia na dzień coraz dosadniej ujawniają mi się niedostatki mojego otoczenia, mówi Feliks, zamęczającego mnie bezsensownymi i głupimi uwagami na temat tego, że jest ze mną coraz gorzej, podczas kiedy czuję się coraz lepiej i coraz łatwiej przychodzi mi pisanie zdań o coraz lepszych konstrukcjach, mówi Feliks, które zwłaszcza czytane na głos, dają mi wiele radości, jedynym szczegółem dzielącym wyraźnie mój stan od stanu mojego otoczenia jest świadomość nieokreśloności poprzedzającej moje odczucia a nieobecnej w osądach wydawanych przez ludzi z mojego otoczenia, mówi Feliks, ponieważ coraz bardziej odczuwam wspólną wszystkim istotom nieokreśloność, coraz więcej o wspólnym dla mnie i dla innych nieokreślonym otoczeniu i zawartych w nim określonych otoczeniach poszczególnych osób myślę, mówi Feliks, i coraz jaskrawiej widzę określenia w moim otoczeniu, jednocześnie coraz wyraźniej czując ucisk otoczenia nieokreślonego tak, że to, co dotychczas było jako określona całość znośnym otoczeniem, mówi Feliks, z dnia na dzień okazuje się otoczeniem nieporównanie gorszym i uciążliwie niedookreślonym, w którym, jako w całości, regularnie odczuwam poprzedzającą wszystkie określenia nieokreśloność, ludzie z mojego otoczenia, mówi Feliks, którzy patrzą na swoje otoczenie, a w nim na mnie, mówi Feliks, patrzą na coś określonego, widzą swoje otoczenie, które pozostaje dla nich w zasadzie niezmienne, bo nie czują poprzedzającej je nieokreśloności, podczas gdy ja patrząc na to określone przeze mnie otoczenie, mówi Feliks, i przysłuchując się określeniom czynionym przez okolicznych ludzi czuję, mówi Feliks, jak wiele jest przez nich niedookreślone i jak prostackie przez to wydają się serwowane przez nich określenia, patrzę na ludzi żyjących w moim otoczeniu, mówi Feliks, ignorujących, co nie zostało dla nich określone przez rodziców, nazwane przez nauczycieli i wymyślone przez państwo, rodzice tym ludziom tak jak i moi rodzice mnie, mówi Feliks, przekazali podstawowe określenia określające ich wygląd i zachowania, podstawowe określenia określające wygląd i zachowania innych ludzi i podstawowe określenia określające najbliższe otoczenia, częstokroć wmawiając im pod groźbą, że to co dla nich określono jest w istocie ich otoczeniem, mówi Feliks, a nie określeniem otoczenia, mówi Feliks, że to czego nauczono ich i co im wymyślono, mówi Feliks, jest tak zwaną rzeczywistością, a nie jedynie przybliżonym i zazwyczaj nielogicznym opisem rzeczywistości, mówi Feliks, a przecież ukryto przed nimi tę część otoczenia, która przez nikogo nie została określona, a zwłaszcza ukryto przed nimi tę część otoczenia, która została określona niewłaściwie, pozostając przez to spotęgowanie nieokreśloną, wręcz przekreśloną, mówi Feliks, patrząc na ludzi w moim otoczeniu, mówi Feliks, zmuszony jestem nazywać ich w znacznym stopniu nieokreślonymi, nie dającymi się określić jako poszczególni ludzie, mówi Feliks, a możliwymi do określenia jedynie jako ludzie z mojego otoczenia, przejawiającymi pewne osobliwe, określone dla każdego z nich cechy, mówi Feliks, pozostającymi jednak w większej części poza zasięgiem moich określeń, podobnie oni nie dostrzegają w całości innych ludzi, mówi Feliks, w tym i mnie, bo pozostajemy w większości dla siebie nieokreślonymi, patrząc na ludzi z mojego otoczenia, mówi Feliks, widzę, że z dnia na dzień stają się coraz gorsi nie tylko przez to, mówi Feliks, że nie widzą, mówi Feliks, ale że wręcz nie uznają nieokreśloności, a w szczególności nieokreśloności własnej i przez to określenia, których używają są całkowicie ich określeniami prywatnymi, wyrażającymi jedynie ich stosunek do otoczenia, mówi Feliks, i nie nadają się do porozumienia, współrozumienia, międzyrozumienia, rozumienia w ogóle czegokolwiek poza ich własnym stosunkiem do otoczenia, mówi Feliks, ludziom z mojego otoczenia wydaje się, że są określonymi ludźmi, że są ludźmi całkowicie sobie wiadomymi, mówi Feliks, ponieważ wydaje im się, że określenia mogą istnieć same w sobie, bez poczucia poprzedzającej je nieokreślonej ukrytej przedrzeczywistości, mówi Feliks, i nie wiedzą, że ich prywatna określoność bez tego poczucia jest niekompletna i nic niewarta, w moim otoczeniu są ludzie, mówi Feliks, przekonani, że wiedzą o sobie wszystko i że wszystko co wiedzą o sobie wystarczy im by siebie określić, mówi Feliks, podczas gdy nie podejrzewają nawet gruntownego braku wiedzy o swojej nieokreśloności, odczuwanej zwykle nieświadomie pod postacią strachu i podejrzliwej nieufności, nieokreśloność, której nie są świadomi ludzie wokół mnie, mówi Feliks, poprzez nieuświadomienie czyni ich z dnia na dzień coraz gorszymi w moich oczach i z dnia na dzień nudniejszymi, co dnia budzę się coraz bardziej świadomy własnej nieokreśloności, mówi Feliks, i w całkowitym podsumowaniu coraz mniej określony, czując się przez to coraz lepiej ze sobą, nie mam określonego powodu by być coraz gorszym w swoich oczach, mówi Feliks, to co w moich oczach jest coraz gorszym to ludzie w moim otoczeniu, którzy nieświadomi własnej nieokreśloności są jednocześnie święcie przekonani, że potrafią siebie określić, mówi Feliks, zwykle dlatego, że potrafią przywołać określenia, które wpoili im rodzice, których uczono ich w szkołach i które wymyśliło im państwo, mówi Feliks, a posługując się tymi określeniami całkowicie pomijają fakt istnienia nieokreśloności i nie są przez to w stanie, mówi Feliks, wyzwolić się z powtarzania w kółko macieju tych samych określeń, jakimi posługiwali się ich rodzice, nauczyciele i jakie wymyśliło dla nich państwo, mówi Feliks, powtarzając te same sformułowania i używając dokładnie tych samych słów na określenie tych samych rzeczy unikają uczucia nieokreśloności, która przecież zmienia się nieustannie i musi być zawsze na nowo określona, mówi Feliks, mówiąc zawsze to samo są jak bezmyślne maszyny, które nie mogą się uczyć i mówić na nowo, tylko muszą mówić tak samo, zawsze tak samo powtarzając tak samo te same zdania i tak samo nazywając te same, a co gorsza różne rzeczy, mówi Feliks, pozostają automatami do mowy, uniemożliwiającymi sobie opisanie zmian następujących wokół nich, zmiany witają ludzie w moim otoczeniu tym samym określeniem, mówi Feliks, tym samym nie uznając tych zmian, zmieniające się rzeczy nazywają zawsze tak samo twierdząc zazwyczaj, że jest z nimi coraz gorzej, podczas gdy rzeczy te zmieniły się w coś innego, co domaga się ponownego opisu i przez to jest w istocie znacznie lepszym, mówi Feliks, używający zawsze tych samych określeń, widzą wokół siebie rozkład rzeczy, niszczenie i degradację rzeczy, podczas gdy w istocie ma miejsce metamorfoza rzeczy, przekształcanie się rzeczy, które nie powinny znosić cierpliwie tych samych nazw tylko powinny żądać, by nazywano je zawsze na nowo, mówi Feliks, powtarzający się zawsze widzą tylko niszczenie rzeczy, a nie widzą przemiany rzeczy, wszystko dlatego, że nie dostrzegają, nie rozumieją lub nie uznają nieokreśloności, mówi Feliks, i używają zawsze tych samych określeń do opisania przedmiotów, które są z każdą chwilą inaczej nieokreślone (…)