ostrava

moje życie to erasmus w ostrawie
wielki spokój i mały kąt
zapraszają puste palarnie
a w rurach gwar napędza bas

w przerwie semestralnej
szukam niespiesznie
wszędzie cudzoziemcy
o znajomych imionach

czasem wracam do domu ale
morawskie wino równie smakuje
co reszta świata


magiczny flet

byłem o krok od zostania flecistą
zajmuję się jednak zupełnie czymś innym
byciem dobrym obywatelem
nie przeszkadzam w zwalczaniu szczurów
kupuję czasem bilety mpk
oddaję głosy choć nie do końca wiem
co o tym wszystkim sądzić
poznaję tutejszych ludzi
niewielu ale nie mam wygórowanych wymagań
nauczyłem się tego trudnego języka
zdarza mi się powiedzieć „cześć”
patrzę na spacerowiczów
patrzę na stojących
na kierowców i rowerzystów busiarzy i rolkarzy
naprawiających tory tramwajowe
i kucających palących
jestem czasem zachwycony ale
czekam sobie bardzo spokojnie aż coś się wydarzy
żeby móc dokonać aktu odstąpienia

kiedyś w szkole na szczęście
ktoś zajebał mi instrument w dzień
w którym grałem kolędy przed całą klasą
gdy śliczna panna zepsułem końcówkę
wróciłem solo do domu i już
nie musiałem siłować się z synkopami
ale jednak ciągle żałuję tej straty
światowej kariery kradzież jak kontuzja


jestem w terenie

dlaczego nikt głośno nie mówi
o defeudalizacji naszych ulic
o złodziejach i zdrajcach
którzy nie naszym monetom służyli
karierowiczach w niebieskich rękawiczkach
splamionych sami wiecie czym
miłośnikach sztuki i mięsa
skorych do wojenki i salto mortale
poczytalibyście lepiej jak było
niż kręcili seriale
jakby byli coś warci
kto ma w tym interesy
czy to szwajcarskie banki
głupi stratedzy
dyplomaci spiskowcy
ekonomi z dupy
natchnienie podrzędnych malarzy
chujowi swatowie
krzywe mordeczki
mówię to ja – mieszkaniec
ulicy królewskiej
królewskiego miasta
objętego monitoringiem

proszę się przygotować
zarządzam
tybetyzację


eroica

nie mogę sobie przypomnieć
Twojego nicku w serwisie z wierszami
czy wzięłaś sobie do serca
moje wiadomości z tindera
które skwitowałaś wiecznym milczeniem
a wcześniej miło się gwarzyło
liczyłem na dalszą wymianę
teraz po dwóch latach
muszę powiedzieć że mi głupio
odkładam do szafy moje racje
przepraszam


mało śpię

mało śpię i czytam książki wydawnictwa helion
może w końcu nauczę się ich języków
jest głośno, duszno i wszystko się kurzy
jadę na kawie ale czy to pracowitość

mało śpię i dużo śnię
o aktualizacji smartfona
i kradzieży roweru
powrotach do szkoły
lekcjach wuefu
wspominają się dobre czasy
kiedy lubiłem jeszcze grę
panie prezesie
kiedyś czytałem serię ad fontes
i było mi dobrze
nic nie bolało

mało śpię i gdzieś pogubiłem swoje duszyczki
mam nadzieję że ktoś je przygarnął


37 wariacji na temat najważniejszego wiersza mojego życia

jaki piękny czwartek
zero wódki zero piwa

w dupie mam
sobotę


osunięcie się ziemi niszczy kompleks skoczni w erzurum

gdyby uciąć błękitne niebo
widok byłby z hollywood
to nasza planeta małp
na rynki środkowowschodnie
fotosy w obrazkach google’a
a akcja w newsach sportowych
nikt nie ginie happy end
może to lekki znaczek skądś
że nie leży w naturze
gór pontyjskich narciarstwo klasyczne
cztery lata skoków szlus
chyba powinniśmy winić piłata
który popsuł opinię okolicy
czy ktoś odważny wspomni
inżynierów geologii

nieprędko odbiją się od ziemi
chłopaki z okolicy
budżet ministerstwa
i jeszcze później dziewczyny
Kiremitliktepe leży w gruzie
tylko w górze obłe wieże
neonami wciąż na starych zdjęciach
świecą


wiosna w lutym

pijany wczesną nocą
czytam w tramwaju powieść sebalda
zachwycony pierwszym zdaniem
wysyłam ci rozmazane zdjęcie
wcale nie milczę
tylko się dzielę


ułomek

i miasto zamieszkałe
przyjęło psią krucjatę
stanęli dokoła przewodnicy
dzielą pola dawnego rynku

stoję wśród zgrai gapiów
podziwiam sierść i zbroję
rozbrzmiewa budzący niepokój
kanon szczeknięć

w głowie wahanie
być może tu osiądą
po co się trudzić
do dalekiego Jeruzalem


niecelność

całe to moje wszystko na nic
okazało się że biegam w innej lidze
i inne mnie czekają rozkosze
zostało kibicowanie i jutube

dobra mina do tej gry
rozrywa trzewia
orzełek z pętelką
ścisk


ćwiczenia duchowe

w środę późnym wieczorem
kiedy obejrzysz już film
spójrz w lustro i zobacz
co z ciebie zostało


stammtisch

zawsze się śmiałem
gdy mówiłeś o psl
teraz wiem że to jedyne
na co nas stać


psy

nawiedziły mnie dzisiejszej nocy psy
wszystkie psy mojego życia
azor, atos, reks, reks i barry
wyjątki potwierdzające regułę
o wyjątkowej więzi ludzkich i psich gatunków
towarzysze pijackich spotkań nad rzeką
ofiary pędzących automobilów
wzorce poczciwości i szaleństwa
koszmary strachliwych dzieci
okazy strachu przyszły szczekając psy

patrzyły na mnie ale mnie nie widziały
psy w stadzie szukały


burzum

w końcu na urlopie,
pijemy kawę życia
a na zewnątrz chmury
dunkelheit

a w środku tygodnia
burzy się pomału,
na głośnikach komputera
skrzek

jest rozsądnie błogo
wagary bez szkoły
siedmiogrodzki
głód

Grzegorz Fijas – Czternaście wierszy
QR kod: Grzegorz Fijas – Czternaście wierszy