i ty możesz zostać np. dżojsologiem
przeważnie zaczyna się od słowa
a Eco chciał po prostu zutylizować mnicha
marzenie uniwersalne zrodziło ekologię
a mnie te logie podszczypują
chuchają na zimno w łydki.
kucam włóczęga w czerwonej czapce
człowieczek Alapseudeżawu
karczmarze biorą zmianę za Godota i barbarzyńców
więc klęczymy na warcie
nucąc my sweet sweet liquid soul
przeciwnicy rżną w kenta na skrzydłach awionetek
dlatego możemy się modlić spokojnie i bezgłośnie.
zaszeptuję od tyłu bawełnianych naw
jak chcesz zbudować film drogi bojąc się ludzkiej ścieżki
tryśnie bordowa myśl z łepetyny
chuchamy na zimno w narządy wewnętrzne
spełnienie mnicha
rzucamy karty i módlmy się do wroga.
jestem badaczem.
jestem ekologiem.
puszek na morzu
świat jest pełen chętnych luk
do zacementowania literkowym pandemonium
tak marnujemy sobie śmierć.
niektórzy chodzą spać do rzeki
jest w tym pewien urok
surfujemy na znudzeniu Rimbaudów
też pożerałem setki cierpkich słońc
pod Bzurą.
żyłem zgodnie
z wszystkimi przykazaniami dogmy
podtapiałem się w łyżce miodu
potrafiłem uderzyć mewę z łebka.
nic mnie tak nie przeraziło
jak śmiech martwego konia
rozgotowane kopyta walały się po pokrzywach
my też zbieraliśmy spadające gwiazdy
pluskały jak zielona sperma w kotle
nawadniając życie za tabliczką.
w końcu chrząstki zostały rzucone
zniosły prowincjonalny przypadek
i naszą wulgarną witalność.
po wszystkim podałem sobie dwie dłonie
Mikołajek Makiawel w krótkich spodenkach
udało się przechytrzyć kolejny dzień chłopski
tak marnujemy sobie śmierć
pocieszając się życiem.
z McConaugheyem nurkiem/surferem
a ty mnie z Wysp Szczęśliwych zabierz
w takie miejsce nie przyprowadza się szałowych kobiet.
przytuliłem przypadkiem w pociągu bez relacji A – Z
wychłostałem w seledynowym zamku na błocie.
Jeremy spoke in A-Z:
bo pan się uśmiecha i jednocześnie śpiewa pan ponuro.
mam dosyć tego podejrzanego azjatyckiego humoru
pachnącego pęczakiem.
byłem Jasiem Cynikiem na tropach Yeti
znalazłem owieczkę Dolly
handryczymy w wojnę klonów różnymi taliami
paschy nie będzie
raptus pullae brodzi mi bokiem.
obejrzymy coś z Cameron Diaz?
from ELC with love
o miasteczkach nie pisze się źle
o miasteczkach rodzinnych nie pisze się źle
jeszcze kilka zdechłych pozłacanych myśli
poprzedzielanych enterami.
gdyby w rodzinnym miasteczku
zaprosili mnie do prowadzenia
warsztatów poetyckich
to na szczęść boże skleciłbym takie gówno
czekam na propozycje.
w naszym miasteczku wszyscy jesteśmy chrystusami
[no]
w naszym miasteczku każdy zna kogoś kto widział
kogoś kto przysięga że słyszał jak drugi łotr
śpieeeeeewał baaaaarkeeeeeee
na cześć naszego paaaaaaapy
a ludzie u nas nie rzucają słów na wiatr
bo dozorca z siódemki udaje że nie dosłyszy
i potem nie ma komu śmieci sprzątać.
a teraz chciałem pozdrowić jak można
ekskleryka Kamila który ponoć
przystawiał się do dziewczyn z liceum
wsunął za sutannę okrągłą sumkę
mam nadzieję że była to
góra
święta kasy
i uciekł ponoć z laską do Warszawy.
jeżeli czytasz ten wiersz
paląc opium w towarzystwie
śniadych piękności
w nihilistycznym skłocie
jak zawsze lubię wyobrażać
sobie twoją ucieczkę
to wiedz
żeś pozdrowion
a jak nie żyjesz
co u nas powoduje milusie łaskotanie
to RIP
umarł umęczon od nadmiaru cip.