Podhalańczykowianeczka

myśli i słowa, opisujące (!) stan
Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego jestem psem.

Gdy mówiłem ” wrzód na dupie”,
to w najmilszy z możliwych sposobów.


[Wytrz]

Surowe szmaragdy w dole, powyżej wiersz to czerwone światło lub dym na szczycie
fabrycznego komina. Błogosławieństwo jest z wami na full
Przycisz bo ryknie.

Dajesz dyla w narzędniku wieczorem. Ogniem i mieczem, żywią y bronią, trybem życia i zespołem przekonań, ręką, przedmiotem twardym,
łańcuszkiem, tańcem i różańcem. Burzanem/ kurhanem.

Śliczny dziś holocen i taki dokładny, nie będziemy dziadować, tańczmy
póki gra free saksofonista krótkowidz. Jaka akustyka w gmachu antologii aleatorycznych standardów? Plany dojrzały się w lustrze szklarni pośród
niepowetowanych dżdży. Kiedy suszenie? Nigdy nie mówiłem o daktylach.
Siedzimy w ogródku obok szklarni pod parasolką, niewytłumaczalni.

Jak te dwie nagie Miecie; dwa, „w gruncie rzeczy”, nagie atomy węgla narcystycznego.
Zbyt krótkie solo. Molo.                      Łyso ci? Było o tym w Małych Wiadomościach DDA.
Nadajemy się do i renty i do emerytury. Jaka akustyka? Pielęgniarce od razu przychodzą na myśl pampasy, pampersy,
jej wiedza o Argentynie nie istnieje, podobnież kawały z gradacją puenty albo z puentą w puencie,
gdzieś między Ustką a Rowami, za przeproszeniem, za przeproszeniem, naturalnie.

Szuwaksem po ubaw przez Bałamątek do Łeby, w międzyczasie całkiem rozgarnięty plan sytuacyjny Rąbka, potem z powrotem do Czołpina gmina Smołdzino po widok z latarni na wydmie.
Ciśnienie mierzy się w barach.
W Międzyzdrojach schłodzona krynica, Soplica czy Chopin
prosto od krowy 07 zgłoś się. Zbyt krótkie molo.
To samo kiedyś w kaukaskim Kazbegi, Haziaj Michaił i totalnie pierdolcowata psychodela wystroju jego prywatnej kwatery.
Stancje, gdzie częstują kilkoma baniami
czaczy na wejściu, a woda musi być
calutki czas odkręcona we wszyściutkich
kranach, bo inaczej jebnie rura.

Pamiętasz? Wieczorem nakręciłeś o tym urwany film,
to wtedy uciekł drugi luzak majora. Zgłoś się. Zbyt krótkie molo.                              Woda Fiji, filmy Fuji. Poranny Elijah Wood.
Trzeba wywołać zdjęcia, zebrać niedobitki.
Ojciec kinooperator, matka całe życie była kierowniczką kina, teraz na emeryturze pragnie jeszcze raz zobaczyć Pragę.
Urwany film, finta finty w fincie
Ameryka odkrywa się sama,
o tu.

Nie pamiętam. Weź tu odróżnij kamień węgielny od węgla kamiennego.
Chyba jednak „wzgórki” zbyt dosłowne, jak również imperatyw typu „jaraj topy”.
W Kazimierzu Dolnym smak zbliżony do oryginału Społem. Spałbym całymi dniami, odczekał aż Kolumbia w trosce o środowisko
przestanie spryskiwać pola koki
Roundup’em.

To na podołku to nie mapa, lecz pawie pióro.
Dryf kontynentów robi się przy pogodzie dla przygody Kolumba.
Pangea na wydaniu ku uciesze kartografów. Patent żeglarza opiewa na poczet mapy obmacanej.
stań u steru i podejmij decyzję, pal, lub olej to i płyń w dal.
Wesele wyprawimy w Bronowicach, gdy wyleje Bug.

Co? Wróć. Halo?
Hop hop Gibraltar
orient Pacman remanent
potlacz potlacz paczuli
kimchi liczi piczi braliśmy taxi ze środka mediny
by w nowej części Fezu po zmroku dokonać zakupu w winnej piwniczce na granicy prawa.
Za to za Atlasem grudka z buta naszego charyzmatycznego przewodnika
Berbera, którą potem sam w bucie przewiozłem promem do Europy.
Bezszelestnie, niczym Wernyhora przekazywana drogą płciową.
Berdyczów? Chyżne? Hrebenne? Jak się nazywa ta ukraińska waluta?
Białowieska Puszczalska lubi słówko „wyśmienicie”; albo tamta,
Bystrzyca, nomen omen, Kłodzka, a jednak fuka,
by szybciej garnirował.
To flamenco, nie porno. Jechałem przez bagno, jechałem przez
błoto, jechałem do miasta, by posłuchać Toto.
Opodal Winiar Dolnych,
można się było poczuć jak w Prowansji,
a to za sprawą uprawianej tu od lat lawendy.

Na dywanach pod gołym niebem nieopodal poidła
wielbłądów na Wielkiej Pustyni Solnej śniło się co?
Ogiery waliły w przeorynę immunitetu.
Z Cala Fuili nie przeszliśmy ani nie popłynęliśmy
na Cala Luna z powodu niesprzyjającej pogody
Nie wspominając o Cala Mariolu
Na którą tak czy owak wrócimy,
Mariolu

Na nawigacji autostrada rozwija się w rozety które mijamy
Dalej gęstsze unerwienie ulic kiedy mijamy
W dalszej gestii powidok „końca czasu” mojego?
Twojego

Dziękuję. ”Tymczasem” Nikiszowiec piaskownice winorośl
na ceglastych domach w „jesiennym kamuflażu”.
Tymczasem chyba jednak Hrebenne.
Tymczasem
Zespół Pieśni i Tańca „Katafalksi”
zaprezentuje medley pod zbiorczym hasłem „Szereg kresów”.
Zbiórka!
Da da da. Hubka, krzesiwko. Jakże
pięknie topnieją latyfundia
inaczej ładują się lokacje.
Dziś dziś.
Dziś w las na wprost, w las na wskos, szosą w poprzek.
Serce roście. Kwaśne jabłko. Graj, masz bicie. Wyśmienicie. Dwie herbaty
w ostrym górskim powietrzu,
w zębach nieśmiertelnik po nałogu. Sunie blaszany księżyc
nad wierzchołkami sosen, przyda się
to zimne światło, źdźbła traw ścięte szronem
przypominają kosteczki, pył na drodze lśni jak mika.

Kuba Niklasiński – Dwa wiersze
QR kod: Kuba Niklasiński – Dwa wiersze