Znalezione kłamstwo

Pogodny byłem latem
widziałem obwisłe płoty
krajobraz był prawie oświetlony przez lampy
syreny, prawie organy, ciężarówek
hotele hotele hotele
chłopak popchnął kanister
kanister poleciał
tak że upadł na ulicę
i nie udekorowany tam leżał
jako metalowa piłka
pod stojącą lampą łukową.
Tutaj nie miałem żadnej prawdy
resztka straganu zapewne nie miała prawdy
sucha, być może już martwa trawa, zapewne nie miała prawdy
zapory z kurzu jak jeziora zaporowe
wiele słów Coca-Cola
i słów Seven-Up
tutaj byłem w starych wcale nie tak starych puszkach
tutaj byłem w nieużywanych murach
tutaj byłem w rzeźbie brzegów
tutaj miałem nawet uczucie że jestem pod niebem
tutaj miałem nawet uczucie że jestem na świecie
tutaj miałem nawet uczucie że świat jest nieprawdziwy
i że jestem w Coli
i że jestem tutaj w Magherze nad Adriatykiem
i że jestem w Coli
i słyszę nieoczekiwaną melodię
widzę ciężarówki
i że przemieszczanie jest odwracaniem i powrotem
i że jestem w Magherze
na placu przeładunkowym
i że ściany kontenerów są piękniejsze niż piękność
i że mam tutaj Coca – myśli
i że trawa jest moja
i że rozbite szkło jest moje
i że jestem tutaj między halami
i że nade mną jest niebo
i że nade mną jest słońce.
Coca i kanister i stara ulica i domy
to było słońce i słońce
i ja byłem słońcem
i my to słońce i słońce i słońce i słońce
i słońce i słońce i słońce i słońce.
Kobieta otworzyła okno
zaśpiewała jak aparat radiowy.
Ciężarówki jeździły jak w TV.
Rowerzystka wygrzewała się w słońcu
można ją było pomylić z Madonną.
Świecące gazety.
Świecący Adriatyk.
Świecąca Wenecja.
Świecące ciężarówki.
Mistrz świata w ciężarówce
i tam odpoczywający pod drzewem eukaliptusowym
też mistrz świata.
My wszyscy szczęśliwi
my wszyscy zakochani we wszystkich
my wszyscy z zakochanymi słowami na zakochanych wargach
ulica przyjaciółka
ciężarówka przyjaciel który wreszcie powrócił
Adriatyk z imieniem Adriano
Maghera z imieniem Maghera.
Żadnej sprawiedliwości tylko prędkość ciężarówka i słońce.
Słońce chciało, jak sądzę,
mieć tylko kochających i całujących.
Kochający całowali kochających.
Widziałem całujących i całujących.
Widziałem kąpielówki
nadmuchiwane materace skrzydełka do pływania
widziałem mleczko przeciw oparzeniom słonecznym Nivea
i słyszałem Madonnę
myślałem o Madonnie.
Słońce oświetlało mleczko przeciw oparzeniom słonecznym.
Połknąłem trzy łyżki Biovitalu.
Zjadłem dwie ciężarówki.
Miałem kocher kempingowy, marki Słońce.
Rozstawiłem namiot świat.
Miałem komary w namiocie świecie
miałem Wenecję w Wenecji
miałem nawet siebie
ja, niepalący, miałem nawet papierosy
miałem nawet podróżnych z Austrii
urlopowiczów z Niemiec
miałem miłość, nie wiem skąd.
Obrazy warzyw na stroju kąpielowym.
Pomyślałem sobie o Chrystusie ze skrzydełkami do pływania
a potem bez skrzydełek.


W wielkie splątanie pod Wiedniem

Tutaj rzeczy zaczynają ze sobą rozmawiać
kanister mówi kanister
uliczna latarnia oświetla ogród i warzywa
nagle staje się warzywną latarnią
autostrady prowadzą przez dywany i wycieraczki
auta jeżdżą w przedpokojach i kuchniach
na parkingach stoją dzieci i szkoły
szkoły wydzwaniają dzwonią trzaskają jazgocą
dzwonią wydzwaniają wydzwaniają trzaskają.

Tutaj jest mój dom, nie mam tu nic
mam kilka cegieł w trawie
kilka stojących otworem drzwi
całą masę neonów
nie ma tu prawie żadnych zebr na jezdni
nad tym krąży księżyc
mam tutaj pokrzywiony rower
mam tutaj maleńkie i nadzwyczajne sklepy z płytami CD
wielu siedzi tutaj w ciemności i pali
a przez parking idą goście pałacu tańca.

Górki po tamtej stronie to nic innego jak moje zęby
kanister to nic innego jak moja myśl
drzewo to nic innego jak moje dzieci
samochód to nic innego jak moje buty.
Królowie na rowerach nie są całkiem inni niż ja
i głośnik na dworcu krzyczy: Wszystkie bilety
wszystko od kraju Basków po południowe przedmieście Aten.

Kamień może być kwiatem
i niejeden we wsi miałby ochotę zjeść trochę prochów zmarłych.

Tutaj jest tyle miłości ile sprzedawczyń w supermarketach
tutaj jest tyle miłości ile kręconych lub prostych włosów
wąskie auta śmierci wjeżdżają do biur życia
a Jeepy mafii jadą do Wiednia i Moskwy.

Spodnie, buty, kapelusze, spadki,
wydzieliny, ślady opon, miłości,
fryzury, korty tenisowe: nie słońce
lecz piłka tenisowa świeci o godzinie 6.46.
Umiem rozpoznać przyjaźnie i piłki tenisowe.

przekład Marek Śnieciński

Peter Waterhouse w tłumaczeniu Marka Śniecińskiego
QR kod: Peter Waterhouse w tłumaczeniu Marka Śniecińskiego