Prof. Van Wolde

mówi, że technicznie słowo „bara”
oznacza tworzyć, ale jak dodaje,
„coś było nie tak z czasownikiem”.
– Bóg był podmiotem (Bóg tworzył),
za którym podążały dwa lub więcej
„obiektów”. Dlaczego Bóg nie stworzył
jednej rzeczy lub zwierzęcia,
ale zawsze więcej? – pyta i stawia tezę,
że Bóg nie tworzył, ale rozdzielał:
Ziemię od Nieba, ziemię od morza,
„potwory” morskie od ptaków.
– Woda już była – dodaje.
– Były już potwory morskie.
Bóg coś stworzył, ale na pewno
nie Niebo i Ziemię. Uznawane za powszechne
stworzenie z niczego, okazało się nieporozumieniem.


Plotki

Oto na wznak w jamie, pod sklepieniem jeżyn,
Jednym okiem na morze, przez ten przeziernik,
Szare światło, i Ania.
Zofia i jej psy, złota przepaska na biodra,
Djemby, wstrząsane, wstrząsane,
kohorty jej tancerek.
I Arleta na łuku wybrzeża,
jej oczy patrzą ku morzu,
a dłonie pełne są wodorostów,
Jasnych od piany, solnojasnych.
Karolina przez jasną łąkę
z zielonoszarym pyłem wśród traw:
„Na tę godzinę, brat Celki”.
Ręka na moim ramieniu,
Przez trzy dni widział słońce, słońce płowe
Jak lew, szybujący nad pustynią;
I tego dnia,
I przez trzy dni, i już nigdy potem,
Blask, jak blask Herberta
I odpłynęli stamtąd
Do kamiennego przybytku,
Blada biel ponad wodami,
Znajomymi wodami
I biały bór z marmuru, gałąź na gałęzi, wygięte,
Altana upleciona z kamienia,
Tam Boguś, kiedy wystrzelili weń strzałę z haczykiem
I Kaszpirowski między dwiema kolumnami,
Zygmunt po katastrofie w Dalmacji.
Zachód słońca jak pasikonik w locie.


Niedziela to

Niedziela to rosół u Romka i Moniki
Łyżki są grube i krótkie jak kciuki To przyprawy

Jak pałeczki, czarki, talerze z liści i
stanowią o smaku lokalnej kuchni

Natomiast szklanki wyglądają jak wykolejone
i całkiem nowe Z takim szwem

co łączy krawędź z dnem Prostopadle
Hej A na suszarce

brudny widelec Rzeczywisty, nieuproszczony
Taki na który się trafia

Ktoś z niesmakiem obejrzy brudne ząbki
My mówimy że lubi porządki

sensu largo A kiedy usunie brud
paznokciem i wytrze w rękaw to nie szkodzi Najważniejsze byś

pozostał czyimś serdecznym przyjacielem Kupił dezodorant do stóp
i zmieniła fryzurę


W 1942 r.

kobieta wypadła z okna w apartamencie na wysokości 28 m i wylądowała w stercie świeżo wykopanej ziemi.


Biały wywiad

Krzysztof Markowicz, szef stowarzyszenia Wiara Lecha, wygania z trybuny rodzinę z dwójką dzieci.

Kobiety próbują uspokoić sytuację, ale Markowicz jednej z nich znów pluje w twarz!

Okazuje się też, że firma Krzysztofa Markowicza na zlecenie PZPN sprzedawała kibicom na opisywanym meczu kiełbaski.

Kręcina: Zrywamy z tym panem wszelkie kontakty biznesowe.


Ezra Pub (Biłgoraj Version)

Próba wyprodukowania polskiej lewicy
okazała się próbą wyprodukowania polskiej lewicy.
Tu i ówdzie potrzebowali Ozonu, więc nadałem się
z polskim etosem. Długi Gierek
tego nie widział. A szkoda, bo zmalałby

po śląsku. Jestem, który jestem. Gram,
bo co to jest gram. Program wychodzi z partii
i nigdy nie wraca. Nowicka wychodzi z klubu
i nigdy nie wraca. Kwaśniewski
wychodzi po sztandar i zawsze wraca ze sztandarem.


Zostawiono Mnie

I długo się nie wraca


Echa Krakowa

Posiada status twórcy niezależnego


Pomnik Piwnicy Pod Baranami

detal – głowa
Czesława Miłosza


A Day-Dream In The Ackerman Steppe

Twas Day! But now few, large, and bright
So far the eyes of eagle could not reach–
The stars are round the crescent moon!
And now it is a dark warm Night.

The silence! I can hear far flight of cranes–
And bees and blossoms speaking each to each;
A glow-worm fallen, and on the marge remounting
Shines, and its shadow shines, fit stars for our sweet fountain.

From my far home if word could come to me!–
The balmiest of the month of June!
The serpent slipping adown grassy lanes;
Yet none will come. On, o’er the meadow-sea!

Tomasz Grobelski – Dziesięć wierszy
QR kod: Tomasz Grobelski – Dziesięć wierszy