wargi

zimnymi wargami
na szybie zostawiasz
ust siny kontur

wyziera z niego pustka
jak z muszli
której wyrwano perłę


człowiek z krzesła

na tym krześle
częściej drętwieje mi noga
bez skrupułów odbierając władzę
nad zdrowym podejściem

mimo to wracam
powoli zatracając zmysły
by oddać się kolejny raz
pieszczocie drętwego obicia


płomień Hestii

zadrżały fundamenty
tynk odpada wielkimi płatami
roztrzaskując się
jak zranione pierwszą miłością serce

skala Richtera rośnie
a łomot pękających ścian
kaleczy Ci uszy

stoisz pośrodku
obok dostrzegasz jej cień
widzisz jak gaśnie
gruz oblepia skórę
lecz jej płomień nadal się tli

zdrapujesz cementowy pancerz
pomagasz podtrzymać ogień
rozbite szkło rani Wasze stopy
ale dobrze wiesz –
tylko razem przetrwacie

nawet jeśli kiedyś znowu
zadrżą fundamenty

Paulina Sacharczuk – Trzy wiersze
QR kod: Paulina Sacharczuk – Trzy wiersze