***

długa droga przeze mnie
nie przełaj
nie skróty
nie trawers

mijasz kiedy mijam
którędy do siebie
liczby w kalendarzu są takie same
dni tygodnia obrzydły codziennością chleba

którędy do ciebie
kiedy kończysz herbatę
i od stołu wstajesz
długość stołu długością przełęczy

szybciej nim kozica rozciągnie cień nad przepaścią
przelotnie dotykasz mojego policzka
nad nagą skarpą uparcie trącisz kamień
nim lawina słów zbiegnie


***

szkoda że nie było mnie wczoraj
brakowało mi ciebie
gdzie ty byłaś
z troską i współczuciem

z pamiątek rodzinnych
wydrzeć chciałam najczulszą kliszę
czy zastygnę nad nią
czy pochylona się rozgrzeszę


***

wyrosłam na szpilki
sukienkę i szminkę

wyrosłam z matki
o niepomalowanych oczach

w lustrze ścieram
zmarszczki gadów języki

wychodzi ze mnie
wszystko co nieczyste


***

chcesz wyrżnąć się przez kamień
(przesuń kamień)


[unieważniam siebie]

jak mysz pod miotłą
w swojej skórze

Katarzyna Nandzik – Pięć wierszy
QR kod: Katarzyna Nandzik – Pięć wierszy