***
długa droga przeze mnie
nie przełaj
nie skróty
nie trawers
mijasz kiedy mijam
którędy do siebie
liczby w kalendarzu są takie same
dni tygodnia obrzydły codziennością chleba
którędy do ciebie
kiedy kończysz herbatę
i od stołu wstajesz
długość stołu długością przełęczy
szybciej nim kozica rozciągnie cień nad przepaścią
przelotnie dotykasz mojego policzka
nad nagą skarpą uparcie trącisz kamień
nim lawina słów zbiegnie
***
szkoda że nie było mnie wczoraj
brakowało mi ciebie
gdzie ty byłaś
z troską i współczuciem
z pamiątek rodzinnych
wydrzeć chciałam najczulszą kliszę
czy zastygnę nad nią
czy pochylona się rozgrzeszę
***
wyrosłam na szpilki
sukienkę i szminkę
wyrosłam z matki
o niepomalowanych oczach
w lustrze ścieram
zmarszczki gadów języki
wychodzi ze mnie
wszystko co nieczyste
***
chcesz wyrżnąć się przez kamień
(przesuń kamień)
[unieważniam siebie]
jak mysz pod miotłą
w swojej skórze