Transfer

powierzchnia osła się żarzy. wyżłobione części popychają pochwę,
bobry lecą na schwał, salwy
coś mi nie brzmią; oba
morza.

– wyprzedzaj, okruszki, bezpiecznie –

wszystkich zraniło, kiedy Meghan Markle
powiedziała: gwiazdki mają sześć palcy. tymczasem pieczeń

stopiła zło. pierścionki
ułożyły się w kryptopary, jak musze
przyoczka.

żeby się powierzchnia, to nie-
znane fakty wpływają
na romboidalne tło. wąsiki, fasetki.
akweny i ich transparenty.
ona, nie ona jedna, ma do mnie pretensje
że się urodziłam. ale
co ja mogłam. ufałam
że zjem, zjem
i zasnę.

(wysiłkowe pogróżki czerpią satysfakcję z rąk.
maluteńki odrzutowiec jest naszym najdroższym
wrakiem. książę krochmalu wyjeżdża
w bezprzeczne przestrzenie pleneru, zamiast sprawdzić
katoryj czas).


Studium słonia

izwienitie, pażałsta, słoń trzyma w łapkach wykałaczkę.
daj, daj, nie pożałujesz, daj – mówi tatuś i przyskrzynia słonia, jakby to był papier.

kanałami, kanałami: tam od dawna się sączą
od Anny Dymnej pogwarki w postaci lontu,
na jego końcu tkwi zawiniątko,
wacik zmoczony w penicylinie, dla żartu. tymczasem sztaba złota,
tymczasem odrobineczka burbonu
płyną równo z prądem. rzucone na pożarcie
tym kluskowatym pseudopostaciom, które śmiecie nazywać
przedłożeńcami. zanim

                                                           zaprezentujesz dokumenty,
goń się.

Świr / P. Zioła

wszystkie tematy wskazują na to,
że pomidory lądują pod mostem.
żwir ściera im z twarzy pustkę.
myszy na żerze zachowują się,
jakby nie myślały. krążą po prerii, krążą,
zataczają podziemne kręgi,
tatuują sobie na nadgarstku zegarek.

moja babcia miała na imię Marianna.
powtarzała mi to długo,
aż umarła.

(nu a szto ja lublju? ruskij jazyk? nu prosto.
szto by pogawarit, pogawarit i spatki pajdi. niczewo
strasznowo, prosto etoj jazyk priekriasnyj dla was? haraszo.
dla mienia jazyk kak jazyk, mnie prosto nada
kuszat tomaty, wot szto ja lublju).


Omatidum

co ja omiotę spojrzeniem, to ona ubirajet.
co ja omiotę spojrzeniem, to ona ubirajet. nie da się
inaczej. znój
                               rozjebuje mitochondria. do wodopoju
przyszli we dwoje, odeszli
do nieba. Bóg Ojciec jest dziadkiem,
malutki Duch Święty zjada kosz słodyczy, dzielne autko,
spójrz tam, na wodę, w łapkach trzyma baner,

kołysze się do końca.

Katarzyna Michalczak – Cztery wiersze
QR kod: Katarzyna Michalczak – Cztery wiersze