zmaza nocna

nie mam problemu z porannym wstawaniem
szybko brechtam serdla
zakrywając dłonią żołądź żeby nie uronić kropli
potem idę do ubikacji i wcieram te zmazy w policzki
w które cmokasz mnie na powitanie
wykrzykując
boże marcin
ale ty młodo wyglądasz
dałabym ci ze 20 lat
jak ty to robisz

tak to
ciociu


chobunek epkadży sercetło rocesza

grocucAm rorepiĘ dotaśrÓd wazymiEć
sobośnĄć zapumtEk czapognĄć ećkałEk
staboczIć kunzystiE rotazbAć niźwibiE
grosukAć ećkaftĘ mewisAć fokunEk
cocucAć cocunEk rotAftAć tkwcodłA

TKWIIII–COOOO–DŁAAAA


send nudes

wyrzucam was ze znajomych i wkładam palce do pochew
sprowadzając ugór żeby rodziły tylko śnięte dorsze o żołądkach
pełnych śmieci niech wasz śmiech zamieni się w rzyg kiedy we śnie
wypadną wam zęby

utykam
na obie
półkule


momo

w nocy poszedłem do kuchni po otwieracz do żył
a potop trwał czterdzieści dni aż krew wezbrała i uniosła arkę
chcę rozsmarować ją na twoich zdjęciach tumblr girl
wyznając ci że LUDZIE NIECZYŚCI SPALĄ TESTAMENT
i po miłości bliźniego
zostaną tylko blizny

oto słowo momo
best keep one eye open when you’re sleeping


sezon

krokwie. glizda ludzka
jest pizdą ludzką. nie umiem
długich fraz. gdzie nie spojrzę,
kropki. nie wydarz się, historio,
zabierz się. wypłukaj
brud na szyi. pętla.
romantyczne ruiny zdań. tego
nie było w poezji. do teraz.
komunikacja miejska jak blokady,
protesty, policyjny kordon.
bez koordynacji. nie chcę już
mówić. kiedy otwieram usta,
wpadasz mi do nich i krążysz, wino
nie do przełknięcia. na náměstí svobody
czeszki błyszczą pełnymi udami,
ich wargi płoną brakiem moich.
bezdomni pytają o szluga.
daję im wybór. wkładają palce,
macają. kto zamieszka
ze mną w squacie, kto
do pustych butelek wsunie listy, tego nazwę
kochankiem. on da mi słodycz po cytrynach.
jeśli zniknie, powieszę się w chlewie,
miejscu dla zwierząt wytarzanych w gnoju.

Marcin Podlaski – Pięć wierszy
QR kod: Marcin Podlaski – Pięć wierszy