Tabernakulum

Ukryty schemat,
dążenie do jasności.

W środku proso dla ptaszków,
złota otoczka skrywa wafelki kukuruku.

Powymieniamy się za zachrystią naklejkami ze świętymi.
Ksiądz pozwoli wziąć łyka z kielicha.

Staniemy się dorośli
na bardzo solidnych podstawach krzyża.


***

Na bardzo solidnych podstawach krzyża,
staniemy się dorośli.

Ksiądz pozwoli wziąć łyka z kielicha.
Powymieniamy się za zachrystią naklejkami ze świętymi.

Złota otoczka skrywa wafelki kukuruku,
w środku proso dla ptaszków.

Dążenie do jasności,
ukryty schemat.

LUMKUNABERTA


jeb

jeb na stół
wołowina wieprzowina słonina i ozory
w woskowanym papierze
mielone pozory świeżości. z daleka
jadą na ławę na kawę i pączki

gorączki dostaniesz od kremówek
spod lady. umytej
kiełbasy sprzed tygodnia

rady pana pod sklepem wsadź sobie lepiej
między jeden a drugi pośladek
będzie cieplej od sfilcowanych pogróżek

pamiętaj podziękować
w końcu kultura obowiązuje nawet posła

poszła kupić kilo cukru
wróciła z solą
pasowała jej bardziej do torebki
tytki takiej papierowej z Zary
ekologia to podstawa
prawa kobiet mierzone, pod wymiar
90-60-90


Nie połykam

nie połykam łez
nie solę nimi zupy
nie połykam słów
nie dławię się puentą

moje gardło płytkie
nie nadaje się na afisz
potrafię skleić litery klejem do tapet
z krótkim terminem ważności
spożycie zbyt szybkie spowoduje jedynie zaparcie. Się
wielbłąda przed uchem igielnym

kleik wciskany mi, gdy nie patrzę
(zobacz jaki piękny samolot – i '”amm”!)
brawo! połknęłam całe stado wielbłądów i nawet nie mam czkawki

dreszcze w takim wypadku są jak najbardziej wskazane

byle na oklep do siebie
na oklep
na krześle
twarzą w twarz
do siebie przypływy
odpływy trzymane za uzdę
finisz tuż za zakrętem
czerniny smak na języku zaprowadzi do gawry


ojć

czemu tak czemu
larum zwykłe
gdy niepospolita się przydarza

przecież trzeba być na filarze
zjeżdżać po rurze na dół
wspinać się ku laurom
i rosół warzyć
nie-dzielny

przecie ona niepodległa
i wznosi się
na pohybel
najeźdźcy
Kurwa!
nie w tę stronę

najlepiej
pośrodku
znów jak anus
czy brzuszek mruczący
szemrzeć cicho
w woskowinie
patyczkiem wyławiać miodek gorzki

bo patryjarchalnie
to my jesteśmy
Przodownicy Pracy
Polacy kategorii pośredniej
bo tak najwygodniej

*

przy ponownym przyjściu
tonął
miał dziury w stopach
nie wierzyli
śmiali się

**

na dnie nucił kołysanki wielorybom
chciał nakłonić któregoś by go połknął

rozmnażał pokarm dla rybek
była afera gdy zamienił wodę w wino

***

spóźniony na swoje kolejne pięć minut
sterczy na krańcówce
tory dawno rozkradły na taczkach pokraki

wronie łapki na śniegu znaczą
trop ku drzewu poznania

głosy w głowie pytają o zapałki
w tle już goreje krzew

draska za uchem

Wioletta Ciesielska – Wiersze
QR kod: Wioletta Ciesielska – Wiersze