Tajemnicze rysunki na polach uprawnych pojawiają się od długiego czasu, ale dopiero w ostatnim dziesięcioleciu uległy systematyzacji i zostały zbadane przez CCCS (z ang. Center for Crop Circle Studies, Centrum Badania Kręgów Zbożowych).

Najczęściej agroglify powstają na polach z pszenicą (około 90% wszystkich przypadków). Jeżeli chodzi o miejsce, to przeważnie w Wielkiej Brytanii.

Pierwsze, najwcześniejsze wyobrażenie kręgów w zbożu (znanych również jako „czarcie koła”) datowane jest na 1687 r. i przedstawione na znanej rycinie Diabeł z kosą (The Mowing Devil).

Jest wiele przesłanek wskazujących na nie-ziemskie pochodzenie „czarcich kół”. Po pierwsze, łodygi zboża nachylają się do gruntu, przy czym nie łamią się. Po drugie, w kolankach źdźbeł można dostrzec otwory po eksplozji, co jest spowodowane oddziaływaniem pola elektromagnetycznego Ziemi. Po trzecie, miejsca, w których pojawiają się kręgi, posiadają silne psychofizyczne oddziaływanie na ludzi i zwierzęta (bóle głowy, dezorientacja w czasie i przestrzeni, napady wściekłości, apatia itp.).

Teorie o UFO już dawno zdezaktualizowały się, a obecnie większość badaczy CCCS uważa, że kręgi na polach to zaszyfrowane przesłanie Ziemi dla ludzkości. Wizualne kankany dla siatkówki oka. Piktogramy, które może wykonać tylko ten, kto stracił nadzieję na bycie usłyszanym. Szkła kontaktowe zrujnowanych roślinnych wierszy.


I

Formacja „Owad”. Upham, Okręg Bishop’s Waltham, hrabstwo Hampshire. Pole jęczmienia, 1991 r.

Pokarm jest trawiony za pomocą kamyczków podobnych do słów, w których nie wiadomo dlaczego jest tyle samogłosek – Hemipode, Isopode, Megapode. Tak nazywają się wymarłe ptaki. Owad na początku niczego nie czuje, tylko potem, gdy jest za późno, rozumie – wzleciał.


II

Formacja „Wieloryb”. Beckhampton, hrabstwo Wiltshire. Pole pszenicy, 1991 r.

Wieloryb przed wyjściem na brzeg wspomina małego rekina, którego spotkał przed wieloma laty. Rekin miał bardzo ładne zęby. Prawie jak u człowieka. Wieloryb lubił te zęby, przynoszące taki ból, po którym nie ma sensu już pytać, czy jesteś samcem, czy samicą.


III

Formacja „Smok”. Berwick Bassett, hrabstwo Wiltshire. Pole pszenicy, 1994 r.

Kość piętowa smoka ma niewielką narośl. W starochińskich kronikach nazywana jest „bezużytecznym obcasem”, ponieważ smok nigdy na nią nie następuje. Powszechnie uważa się, że w środku tego obcasa znajduje się najsmaczniejszy szpik kostny. Pozwala się go spróbować tylko cesarzowej i tylko wtedy, gdy liczba jej kochanków jest wyższa od liczby „qin”.


IV

Formacja „Skorpion”. Devizes, hrabstwo Wiltshire. Pole pszenicy, 1994 r.

Z małego skorpiona, dopóki nie osiągnie wieku dojrzałego, nocą, z pobudzonego czubka odwłoku wyciekają dwie białe krople jadu. Rano będzie troszeczkę zawstydzony.


V

Formacja „Gwiazdozbiór ryby”. Wayland’s Smithy, hrabstwo Oxfordshire. Pole pszenicy, 1996 r.

W bulli papieża Leona III można odnaleźć słowa o tym, że artystom zaleca się, by stronili od przedstawiania ryb, których skrzela mogą przypominać łono. Najsurowsze zakazy dotyczą ryb słodkowodnych.


VI

Formacja „Sieć”. Etchilhampton, hrabstwo Wiltshire. Pole lnu, 1997 r.

Na placu miejskim leży bóg morski, który wpadł w sieć rybacką. Dzieci ze śmiechem dźgają go patykami. Chcąc się przypodobać małym ludziom, bóg kieruje patyki tam, gdzie będzie wyjątkowo bolało. Gdy dzieci znudzą się zabawą, bóg zrozumie, że teraz podejdą kobiety i zacznie się najgorsze.


VII

Formacja „Tańczący człowiek”. Micheldever, hrabstwo Hampshire. Pole pszenicy,
1991 r.

W sklepach w Indiach można znaleźć obuwie dla rąk. Stosuje się je w rytualnym tańcu maruna, w którym tańczący naśladuje ruchy krowy karmiącej martwe cielę.


VIII

Formacja „Smok w gnieździe”. Avebury, hrabstwo Hampshire. Pole jęczmienia, 1994 r.

Kilka godzin temu umarli jego rodzice, zatruli się ludzkim mięsem. Jemu też chce się jeść, ale coś go powstrzymuje. Do wieczora bez przerwy patrzył na smaczne, ogromne kawałki mięsa. Potem, odwracając głowę, odgryza kawałek od mamy i od taty. Mama okazuje się smaczniejsza.


IX

Formacja „Klucz”. East Kennett, hrabstwo Wiltshire. Pole pszenicy, 1991 r.

Czarny kluczyk kijanki otwiera w wodzie po kolei wszystkie jej drzwi. Nie wiadomo dlaczego ludzie nazywają je „bryzgami”.


X

Formacja „Trójkąt”. Chisbury, hrabstwo Wiltshire. Pole rzepaku, 1994 r.

Trójkąt próbuje określić swoją płeć i jednocześnie zrozumieć, dlaczego obwód w jego obecności kurczy się do kropki.


XI

Formacja „Ślimak”. Altoin Barnes, hrabstwo Hampshire. Pole pszenicy, 1992 r.

Ślimak, mały śliski jeleń, z całej siły uderza rożkami przeciwnika podczas walki godowej. Właśnie przed chwilą zabił czyjąś narzeczoną.



We wczesnym dzieciństwie przez cały czas coś rymowałem. Zapamiętywałem numery telefonów,  reguły przedmiotów ze szkolnego programu. Składałem przy każdej nadającej się okazji najserdeczniejsze życzenia ładnym dziewczynkom. A potem… Potem coś wpadło do oka. Z impetem. W lewe. Rymy zniknęły. Roztopiły się do zera. Nul od dawna nie niepokoi. A co w zamian. To. Spróbuję wyjaśnić.

Pięknie oszpecone oko zaczęło nie tylko widzieć coś, czego nie da się zrymować, ale zaczęło zapisywać. Ktoś wbudował mi miniaturową kamerę, Mrugający panasonic. To, że jestem w jej posiadaniu – nie moja zasługa. Czyjaś. Moja w tym, że później znalazłem, wymacałem kabelek łączący kamerę z tym, co rośnie w miejscu palców prawej ręki. Kabelek nie ma stałego koloru, długości ani grubości. Nawet jego położenie zmienia każdy wiersz, każdy wers, każde słowo. Powstający przy tym tekst – taśma izolacyjna wokół kabelka. Żeby nie iskrzyło. Bandaż. Żeby nie krwawiło.

Teraz o tym, jak i według jakich zasad porusza się długopis (do tej pory piszę bez pomocy komputera). Nikt nigdy nie prosił mnie o rękopis. Jeśli poproszą – pokażę. To wspaniały spektakl. Mikroskopijny charakter pisma, gęsto pokreślona już od dawna nie biała kartka, w którą trzeba się zagłębić by ujrzeć wiersz.

Jeśli się uda – poszukajcie też tytułu. Dla mnie, nigdy to nie było dyżurnym określeniem, dyżurną czapeczką. Ważniejsza część z tekstem. (Desnos to w ogóle uważał za najważniejszy w wierszu – podpis autora). Tytuł – odpowiedni kąt batuty. Tak jak machniesz, taką muzykę więc usłyszą. Albo i nie.

Dosyć często występują epigrafy. Mające w różnych przypadkach różne funkcje. Estetycznej (czasami etycznej) poprzeczki. Dodatkowego wymiaru. Twarzy vis-à-vis. Złudzenia czytelnika.

Dalej – właściwie sama tkanka wiersza. Albo kilka tkanek. Wówczas cykl. Ale o tkankach niech piszą włoscy rusycyści (witaj Massimo!). Każdy mój wiersz – nie werbalny. Trzeba go czytać. Ważna każda kropka, przecinek, jego brak, kursywa, poziomy lub pionowy układ i inne „pierdółki”. Właśnie dla tego nie lubię czytać swoich wierszy.

Tańczenie na temat architektury nie powiedzie się.

I na koniec – o wizualnej poezji. Tu mamy efekt odwrócenia. Kiedy sam wiersz wchodzi w tytuł (niekiedy bardzo długi). A wizualne elementy (plamy, kropki, linie, itp.) – to następuje transformacja klasycznych gwiazdek nad tekstem bez nazwy. Mówią, że można nie pisać. Próbowałem. Nie próbujcie.

przełożył Tomasz Pierzchała

Andriej Sien-Sieńkow – Raport deszyfranta
QR kod: Andriej Sien-Sieńkow – Raport deszyfranta