jeszcze bardziej

przepraszam pana
moja przyjaciółka
ta pochylająca się nad barem
przekazuje panu znak pokoju
znad głębokiego dekoltu
prosi kogoś nagiego od niej
samej bardzo nagiej
o to by mogła się otworzyć
jeszcze bardzie


***

kupuje miłość razem z wódką
w małym sklepiku za zakrętem
okna mojego mieszkania
pochlapane farbą
zerkają zazdrosnymi ślepiami
a obrazy ze ściany mówią do mnie
duszą i rozpychają się
swoimi bladymi kolorami
do północy będę rozmawiał z nimi
o poezji i miłości
słuchał Waitsa czy Parkera
potem zasnę zmęczony i pijany
wódką i seksem przerywanym


dwa miasta

ona mieszka w małym domu
w mieście nad brudną rzeką
lecz to nie jej wina
rzeka zawsze była brudna

ja mieszkam kilka godzin snu
kawę i kanapki dalej
gdyby spotkać się w połowie drogi
może moglibyśmy być dla siebie

dziś boję się wracać wieczorami
tam skąd rankiem wychodzę
zamawiam na dworcowym piwo
po drodze mijam panów po pięćdziesiątce
na światłach palą ich gardła
więc przysiadam się na chwilę
szybka biała i kolorowe tanie

pies czeka w domu- szczeka
macha ogonem między moimi nogami
na fotelu do prania biel i czerń
w kolorze oglądam telewizje
jutrzejszy deszcz niże i wyże
skąpane w słońcu egzotyczne miasta

mój dom stoi na końcu ulicy wieszcza
w mieście bez brudnej rzeki
zasłonięte rolety przesłaniają
zieloną ścianę lasu z plamami pól
w mieście z brudną rzeką
za lasem i torami stoi jej dom


ona jest obrazem miasta

miasto w błękicie i szarości
tylko zielone drzewa
na tle tafli brudnego lustra
odrapanych kamienic
śpią snem przerywanym
kolorami

ona tanecznym krokiem
wychodzi z mieszkania
brama ją jeszcze trzyma za rękaw
dziecko za ścianą płacze
starzec bełkocze w gorączce

deszcz dzwoni o parapet
ona w bramie z psem
i papierosem w ustach
moknie

przez mokra bluzkę strzelają
ostre pociski
wybijając zakratowane okna
starej i brudnej od błota
przybudówki
seksem przerywanym


stary pokój

mój stary pokój nie pomieści tylu słów
więc wyjdź proszę
ten dom nie ma tylu okien
nie strasz że skoczysz
przy suficie głośno pracuje wentylator
pająki spacerują po kątach
dom ma połatane ściany
odrapane drzwi i futryny
z parapetu zwisają martwe paprotki
porozpierdalane butelki i puszki
pościel poprzepalana papierosami
wcześniej było tu gniazdo
stare ciało spało snem dziecka
pomarszczyło się i umarło
teraz zbiera po podłodze
wymięte kartki z wierszami
listami miłosnymi i rachunkami

Robert Skrzypek – Pięć wierszy
QR kod: Robert Skrzypek – Pięć wierszy