Dolny Śląsk. Misja specjalna
(rozmowa z przechodniem)

Mają lepsze samochody i aryjskich przodków.
Język – przez niego musiałeś powtarzać klasę.
Brzydkie kobiety, lecz rozwinięty przemysł porno.
Reprezentację, która pozbawiła nas szansy na finał.

Wyobraź sobie, że o świcie wyciągają cię z łóżka
owczarkiem. Potem za gardło i pytają
o srebrną zastawę, która miała czekać pod podłogą.
Stary sąsiad Kowalski zamienia się w młodego Schmitta

i pozbywa balastu na klatce, zostawiając kartkę.
A tamci wymieniają szyldy, łatają dziury,
malują jeszcze obszczane bramy, napadają na śmieci
z workami w rękach (że nawet inwestorzy

zaczynają zarzucać kotwice, zwijać żagle).
Złomiarze zmieniają pracę, budują autostradę –
to nią delegaci przyjadą ogłosić wykonanie planu.
Zasypać podziemie plotkami o kosztach.


Łazienkowe ewolucje

Woda wdziera się na pokład.
Bierze swój początek w kranie –
on posiada kurki do zadań specjalnych.

(Kiedyś w to wszystko wtrącał się prysznic
i w tym samym czasie tryskał energią,
odkąd jednak wymieniłem słuchawkę
potulnie czeka na swoją kolej.)

Wchodzę powoli; grunt to mieć
go pod nogami. Wciąż dolewam.
Ciepła, zimna? Nie mogę się zdecydować,
a ta leci – na łeb, na szyję.

Wszędzie wybory, prywatne, powszechne.
Prywatne, które można nazwać
powszechnymi.

Są tacy, co o tym nie myślą,
dzięki czemu zarabiają pieniądze.
Moje pokolenie jest właśnie od tego.

Wyciągnięty korek sprawia,
że odpływ w wannie
nabiera wody w usta.


Pokłosie

Paulinie Wieczniak,
w podzięce za wycieczkę

Adolf Hitler – właściciel
biura podróży o nazwie III Rzesza.

Spółki z pełną odpowiedzialnością
o zasięgu globalnym,
znanej z agresywnych kampanii.

W ofercie obozy integracyjne,
rekreacyjne, przetrwania.

Poradnik „Mein Kampf” –
„Mój kemping” – czyli
jak zachować „czystość”
w spartańskich warunkach.

Katalog zdjęć m.in.
z Fabryki Schindlera.

Na jednym uśmiechnięty esesman
na tle powieszonych
członków ruchu oporu,
którzy zeszli z wytoczonego szlaku.

„Niemcy – prekursorzy sweet foci” –
dopisek po 70 latach

i ledwie dziesięciu
od założenia Facebooka.


Stare miasto

Za ścianą trwają intensywne opady. Ósmy dzień
nagrywane na taśmę niczym głosy umarłych.

Mąż pikietuje przed żoną na skraju wspólnej drogi,
to powtórka spektaklu – aktorzy są pijani.

Ich dom stał się skupem metali ciężkich,
w którym słowo hurt nie ma nic wspólnego z detalem.

Wziąć w garść telefon, wybrać inny manewr?
W odpowiedzi radio gra na zwłokę lub jest na fali.

Być mimowolnym świadkiem wynoszenia bagaży
strony tytułowej konfliktu o nic, co ważne:

brudne kubki na planszy biurka, talerz;
zbić ruchem ręki nie ma komu, jak zawsze

skarpetki wypędzają karaluchy spod poduch,
ubrania nadają przekaz podprogowy, tulą się do podłóg.

Słychać wyraźny trzask podciętej gałęzi
i po tym wszystkim nic poza tym.


Z nowego wspaniałego świata
Günthera Wallraffa

Długo dochodziłem do nowych wierszy.
Ręką, którą przy porodzie mi niemal odjęto;
długo dochodziłem do siebie: jak moja ręka –

nieprzyzwyczajona do pisania
tak szybkich wierszy – odartych ze skóry,
z których wylewa się to,
co się nazbierało; jest tego dużo, kubeł

zimnej wody, mnogość obrazów,
one prą naprzód szukając ujścia –
wyjście najczęściej rodzi się w bólach
(tak się napisało, rym jest erratą) skutkiem
obrazów pojawiających się kolejno:

jeszcze kilka kadrów, ruchów
kamerą (czujesz ten rytm? Przy końcu
zawsze jest nam spieszno), każdy chce
przecież dojść do czegoś;
ustrzelić hat-tricka (drzewo, dom, dziecko)

i to rozczarowanie, gdy szczyt
jest wyrazem czyjejś dobrej woli.
Że pracują na niego tzw. inni.
A my to nazywamy kreatywnością, finezją.


Ostateczne rozwiązanie kwestii dnia

Żarówki spaliły się ze wstydu,
bo to wstyd przejść na ciemną stronę mocy,
nie informując o zamiarach swoich
podopiecznych. W zależności od potrzeb.

Świecić tak długo, wbrew
unijnym standardom, zaleceniom
koncernów. Być na każde pstryknięcie
palca, który z całym bagażem w postaci ciała
tkwi przy włączniku – bo jedyne co mogę
dla nich zrobić, to zapalić świeczkę.
Następnie wyrzucić na zbity pysk.

By inne mogły wkręcić się w tę robotę
i świecić nad moją duszą,
kiedy przyjdzie się ścigać z kiblem
lub, jak kto woli, z samym sobą.

Rafał Różewicz – Sześć wierszy
QR kod: Rafał Różewicz – Sześć wierszy