apokryf

Bóg dał Hiobowi nowe żony wielbłądy i dzieci
ale nowe żony miały inne zagłębienie nad linią bioder
nieznane rękom Hioba

kobiety bardziej/mniej narzekały
gdy spóźnił się na miskę soczewicy
i w odmienny sposób gładziły jego siwą brodę
ulubiony wielbłąd nie utykał

dzieci patrzyły oczami nowych matek
podobno Hiob
też nie był ten sam


viva l’arte

pytam żonę o zgodę na publikację tomu
jak imprimatur
naznaczenie
świecącą naklejkę wytwórni płytowej że oryginalne

I co? Będą nas tak rozbierać? Obie?
tak
I nawet spać będziemy w jednej okładce,
na jednej stronie, jak w białej pościeli?
tak
Dobrze, ale moich myśli nie pozna


Światło przybywa z nieskończoności i głaszcze to,
co skończone oraz przemijalne. 
Wojciech Kass

oto czynię wszystko nowe
klucz który nie chce wejść do zamka
i wzdryga się przed zapadkami
klucz który już nie jest kluczem
ale twoim skrawkiem metalu
rozgrzanym w dłoni jak wosk

oto wszystko czynię nowe
kurczaka możesz smażyć bez oporu
z wszystkimi żyłkami dalej jest czysty
tak jak czysta jest pognieciona koszulka
i plama z mydła na zlewie

oto nowe czynię
wszystkie kubki i talerze są twoje
i nie ma w nich grzechu własności
który każe zawsze obmyć je
z odcisków ust i palców

i wszystkie twoje spojrzenia
niech staną się nowe
wrzucam w światło podduszone oczy
mrugające jak usta ryby na brzegu
uwalniam ich język
uwalniam ich uszy
niech słyszą skąd dobiega światło

oto związuję czasy i tryby
by nie jałowiły już twojej ziemi
nie brudziły twoich kubków

zaimki
niech się rozpełzną wszystkie zaimki
i powstaną kości
twoje leniwe gnaty
zanadto obciążone skrzydełkami z KFC
kapiącym po bicepsach tłuszczem

pal się
niech zapłonie gorączką żyła
zimna jak pajączki nerwów
która jak wieczna zmarzlina
więziła pod skórą trupy

niech tam przechodzą łagodnie zwierzęta
niech głaszcze je światło i trawę pod ich stopami
a trzeciego dnia stworzę ptaki
bo bez tej metafory nie może się obejść

oto czynię metafory metaforami
przeszłość przeszłością
a teraźniejszość twoim stołem
dwoma krzesłami z Ikei za 99 złotych
na których usiądziesz zmęczony ludku
moja spękana glinko
szczęśliwy


***

mój wydawca się spieszy i chce w końcu zamknąć tomik
a ja mu mówię że jeszcze jeden wiersz

mój wydawca mówi że nie ma skończonych tomików
są tylko te zamknięte

Mateusz Czajka – Cztery wiersze
QR kod: Mateusz Czajka – Cztery wiersze