Moja wina
Milenie
By zsunąć ze skóry powietrze, zmazać słońce z rozwartych warg zwrócić ci zmarnowane życie, rozmienić na drobne nastoletnią miłość obiecując: udźwignę, znajdę dom, w którym będziesz chciała mieszkać. Zabrakło sił. W zamian zadomowiłem w tobie otchłań tęcz płaczącą nad sobą, ciągnącą za włosy zdziecinniałe słońce.
Dla: (alfabet)
słońce powiesiło się pod horyzontem i dynda niech ktoś odetnie bo przykro patrzeć pierwszy wdech mokry drugi lodowaty oszroniło płuca rozbija się o skały rozmowa z oceanem o co jesteś wściekły dlaczego pomimo absolutnej wiedzy w przekonaniu że odpowiedź zmieniła się pod wpływem czasu bujam słońce na linie dziecięcą rączką wymyśliłem traumę
Flażolety
Nie zrozumiesz wiatru, jeśli nie słyszałaś jak świszczy wciskając się w szczeliny. W zamieci widuję czasem sylwetki o wyciągniętych rękach, gestykulujące, żebym podszedł. Kiedyś podmuch otworzył w środku nocy drzwi, od tamtej pory zasuwam łańcuch.