Nie wznieciliśmy ognia On płonął zawsze Odkąd świat się kręcił Nie wznieciliśmy ognia Nie, nie wznieciliśmy go Ale próbowaliśmy z tym walczyć […] Nie wznieciliśmy ognia Ale kiedy odejdziemy Czy będzie nadal płonąć…. ?
Billy Joel
Dałem ci wszystko Ameryko i teraz jestem niczym.
Allen Ginsberg
Dziki zachód
Schyłek lat sześćdziesiątych definitywnie pogrzebał nadzieję na wolność. Przez kraj przetoczyła się fala zabójstw, i skandali obyczajowo – politycznych.
Zabójstwo Martina Luthera Kinga Jr. Przyczyniło się do masowych protestów przez społeczeństwo afroamerykańskie. Kilka lat wcześniej został zamordowany Malcolm X, Afroamerykanin, który także walczył o równouprawnienie dla czarnoskórej społeczności. Kolejnym zamordowanym politykiem był Robert Francis Kennedy. Młodszy brat wcześniej zamordowanego prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Na tym nie koniec, Wydarzenie, które wstrząsnęło opinią publiczną, to morderstwa dokonane przez członków sekty Charlesa Mansona, na czwórce przyjaciół. Jedną z ofiar była Sharon Tate żona Romana Polańskiego.
To był także okres wielkich muzycznych pożegnań. Śmierć wirtuoza gitary Jamesa Marshalla Hendrixa. Nie mniej utalentowanego gitarzysty The Rolling Stones Briana Jonesa. Charyzmatycznej wokalistki Janis Joplin, i rebelianta na miarę swoich czasów Jamesa Douglasa Morrisona. Ta plejada wielkich muzyków rockowych odeszła w zaświaty z własnej nieprzymuszonej winy. Po latach zostaną umieszczeni w wiekopomnej trumnie o wdzięcznej nazwie klub 27. Powód? Wszyscy oni w momencie śmierci mieli dwadzieścia siedem lat.
Początek lat sześćdziesiątych rozpoczął się od manifestów organizowanych przez studentów – aktywistów. Koniec tej „barwnej” dekady zakończył się w podobny sposób. Manifestujący studenci na jednym z kampusów Bostońskich, zostali stłumieni przez gwardzistów, w wyniku czego czwórka z nich poniosła śmierć (wielu było rannych).
Wojna w Wietnamie rozkręcała się w najlepsze, pochłaniając rzeszę młodych ludzi. Znany bokser wagi ciężkiej Muhammed Ali na znak protestu wobec wojny w Wietnamie i odmowie odbycia służby wojskowej został zawieszony w prawach obywatelskich, i pozbawiony możliwości pracy w zawodzie na pięć lat.
Kolejnym krwawym ciosem dla części Amerykanów był nowy prezydent Richard Nixon, który zabił wszelkie nadzieje na zmiany. Nie obyło się bez skandalu z jego udziałem, tzw. afery Watergate.
Wszystkie marzenia o wolności zostały pogrzebane. Manson nie doznał oświecenia przez LSD tylko szaleństwo. Utwór The End zespołu The Doors jak nigdy dotąd brzmiał wymownie w stacjach radiowych. To był koniec pewnej epoki, która zostawiła po sobie spustoszenie, ale…. czy na pewno tylko tę negatywną stronę? Oczywiście zależy jak na to spojrzymy.
Ameryko, kiedy będziesz anielska? Kiedy ściągniesz z siebie ubranie?
Allen Ginsberg
Zrzucanie z siebie ubrań, wyznaczanie granic
Lata sześćdziesiąte były niesamowitym zjawiskiem w dziejach całego świata – aczkolwiek swoje wywody ograniczę tylko do Stanów Zjednoczonych. Nawet jeśli współcześnie zakłamuje się je lub lekceważy, to trzeba pamiętać, że wydarzenia z tamtego okresu po części zmieniły świat. Warto nieustannie wracać do tamtego okresu i czerpać z nich jak najwięcej w kontekście dążenia do wolności w szerokim tego słowa znaczeniu.
U podstaw tych wydarzeń leżał bunt, gniew, niezgoda na niesprawiedliwy porządek świata. Kontrkultura przyczyniła się do zmian politycznych, obyczajowych, społecznych, artystycznych, kulturowych, w sztuce, w literaturze, w muzyce, w dziedzinach nauki, a także w postrzeganiu wolności, wiary – religijności , i w wyrażaniu swoich osobistych potrzeb.
Zaczęło się od strajków studentów, którzy nie godzili się na ograniczanie ich praw. Według konstytucji mieli możliwość wypowiedzi – obowiązywała przecież wolność słowa. Przez kilka miesięcy walczyli z administracją uniwersytecką oraz z siłami porządkowymi Kalifornii. Można powiedzieć, że tą walkę wygrali dając wzorzec przyszłym pokoleniom. W późniejszych latach na ich podobieństwo tworzono różne grupy – aktywistów, artystów, studentów, którzy walczyli o swoje prawa.
Kontrkultura przyczyniła się do rewolucji komputerowej. Jej twórcy wywodzili się ze społeczności hipisowskiej. Nosili długie włosy, kolorowe ubrania, słuchali tej samej muzyki, brali kwas, żyli w komunach hipisowskich, uprawiali wolną miłość. Kontrkultura miała wkład w przemiany obyczajowe. Osoby o odmiennej orientacji seksualnej mieli dość ukrywania się przed Amerykańskim systemem i częścią społeczeństwa, które ich nie akceptowało. Wyszli na ulicę, zaczęli domagać się swoich praw, które były zapisane w konstytucji.
Jednym z ciekawych wydarzeń tamtego okresu, była historia sprinterki – Kathrine Switzer. Kobieta podjęła walkę o równouprawnienie. Wystartowała w maratonie przeznaczonym tylko i wyłącznie dla mężczyzn, czym wywołała niemałe oburzenie ze strony organizatorów.
Mniej znane wydarzenia z tamtej dekady lub mało przytaczane, to historia dwóch psychiatrów – Franco Basaglia i Ronalda Davida Lainga, którzy mieli duży wkład w psychiatrię. Nie godzili się, aby pacjentów przetrzymywać w szpitalach udręki jak zwierzęta, czy jak więźniów. Wtedy wydawało się to nierealne, niemożliwe, a jednak w jakiejś części dokonała się reforma.
Niebyły to może takie kolorowe czasy, ale zapewne w jakiejś części urzeczywistniły stłumione marzenia kontrkultury.
Jaźń niech będzie twoją latarnią Jaźń niech będzie twoim przewodnikiem […] Ostrzegając przed radiami Które pojawią się Pewnego dnia I zmuszą ludzi Do słuchania automatycznych słów innych…
Jack Kerouac
Bunt wyrażany poprzez sztukę
Człowiek bunt ma w naturze. W każdej epoce była jakaś jednostka lub grupa rebeliantów walczących ze skostniałym systemem. Można stwierdzić, że obie strony wzajemnie się uzupełniają. Nie byłoby buntu bez kajdan ograniczających wolność, i nie byłoby kajdan, gdyby ludzie się nie buntowali.
Jednym z narzędzi do walki z Amerykańskim systemem była muzyka. Oczywiście nie tylko, także kinematografia, literatura – poezja, malarstwo, sztuki innowacyjne: performance – twórczość Yoko Ono, pop – art – twórczość Andy Warhola, i inne artystyczne formy. Mógłbym wymieniać tak w nieskończoność, ale chcę skupić się w tym momencie na samej muzyce, która była najistotniejszym sprzymierzeńcem i „motorem napędowym” dla kontrkultury w tamtym okresie.
Muzyka tamtych lat była jak automatyczny karabin, wypełniona buntem, gniewem w kierunku establishmentu. Teksty utworów były nasycone ponadczasowymi hasłami: Make love Not War, Get The Hell Out Of Vietnam, Give Peace A Chance. Flower Power.
Zaczęto tworzyć wielkie festiwale muzyczne. Jednym z największych i zarazem najważniejszych był festiwal w Monterey w Kalifornii. Wydarzenie odbyło się w dniach 16 – 17 czerwca 1967 roku. Festiwal zgromadził aż 200 tysięcy młodzieży i był zapowiedzią Woodstock. Przeszedł do historii z powodu oszałamiającego występ Hendrixa oraz Joplin. Miał też swoją drugą stronę medalu. Mianowicie, organizatorzy mieli problem z porozumieniem się w kwestii finansowej. Zaznaczę, że wejście na festiwal było zupełnie darmowe. Prawdopodobnie spór dotyczył pieniędzy od sponsorów na samą organizację wydarzenia. Podobno dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, a tym bardziej rebelianci. Jak widać człowiek jednak bywa istotą niedoskonałą, ale przecież dążącą do doskonałości.
Festiwal w Monterey miał za zadanie zjednoczyć młode społeczeństwo Amerykańskie, i uświadomić im istotę wolności. Pogrzebać konserwatywny, oschły system i otworzyć „drzwi do percepcji” do nowego wymiaru. Był manifestem młodych ludzi. Z pewnością po części spełnił swoją rolę.
Festiwal w Woodstock, miał wymiar głównie muzyczny, który odbył się 15 – 18 sierpnia 1969 roku na farmie Maxa Yasgura w miejscowości Bethel. Wydarzenie to skupiło aż 400 tysięcy młodzieży i było już schyłkiem Kontrkultury. Osobiście nazwał był to podsumowaniem lat sześćdziesiątych. Najdobitniej widać to w momencie, gdy Hendrix odgrywa hymn Stanów Zjednoczonych przy prawie opustoszałej widowni, a po zadeptanym polu fruwa pełno „śmieci”.
A kto nie umiał zasnąć, nim nie wymyślił granic?
Leszek A. Moczulski
Amerykański (sen) zmierzch
Ameryka kojarzy nam się z dobrobytem. Krajem w którym dolary lecą z nieba jak przysłowiowa manna. Jednak jak się zderzymy z rzeczywistością, to Amerykański sen staje się mitem. Jednakże nie jest tak do końca. Istnieje takie pojęcie jak Amerykański sen i przekłada się ono na rzeczywistość, lecz tylko i wyłącznie jest dany ludziom przedsiębiorczym, twardym, odpornym na porażki, tzw. rekinom. Osoby, które nie przejmują się losem innych i dążą do wyznaczonego celu. Kłania się tu Makiawelizm – cel uświęca środki.
Po drugiej wojnie światowej. Ameryka była globalnym mocarstwem (militarnym), a obywatele zamożnym społeczeństwem. Czy naprawdę tak było?. Właśnie nie do końca. Mianowicie, to były tylko pozory. Wielka Ameryka borykała się z wewnętrznymi problemami gospodarczo – ekonomicznymi. Z pewnością wszyscy wiedzą co to jest pożyczka, a niektórzy może mieli przyjemność z niej z korzystać. Rząd Amerykański z ówczesnym prezydentem Harrym Trumanem na czele wpadli na pomysł pożyczki dla obywateli, aby uspokoić społeczeństwo wystarczy dać im pieniądze. Nie ważne, że pieniądze były z kieszeni właśnie tych, że obywateli.
Kolejnym pomysłem było wprowadzenie programu dwudziestu jeden punktów, które zakładały większy social, podniesienie płacy minimalnej oraz likwidacje slamsów. Plan częściowo odniósł sukces, albo inaczej to ujmę, oddalił tylko Amerykę od bankructwa. Na problemach finansowych Stanów Zjednoczonych jednak poprzestanę. Skupię się na Amerykańskiej kulturze, społeczeństwie i obyczajach.
Stany Zjednoczone po drugiej wojny światowej były krajem bardzo konserwatywnym, żeby nie powiedzieć purytańskim (niektóre „autorytety” twierdzą, że Ameryka nadal jest konserwatywna).
Stany Zjednoczone mają olbrzymią powierzchnię. Co za tym idzie także wielokulturowość, wynikającą z historii tego dość młodego państwa. Problemy którymi się borykała i nadal boryka są dość niezrozumiałe dla mnie. Ponieważ kraj, który został założony z wielokulturowości niszczy się od wewnątrz przez różnice kulturowo – obyczajowo – społeczne. Gdzie w takim razie jest miejsce na wolność, akceptację. Właśnie i tu leży pies pogrzebany, i to dużych rozmiarów. Brak akceptacji ze strony ówczesnego rządu (republikanie) i części obywateli. Przypomnę, że w tamtym okresie wyznawano tradycje rodzinne takie jak: biały dom z ogródkiem, co najmniej dwójka dzieci, pies, kot, auto, pobożność. Wszystko po bożemu. Pewnie i w alkowy zero fantazji. Osoby z odmiennymi poglądami obyczajowymi – społecznymi i kulturowymi, byli zagrożeniem dla takiego konsumpcyjnego stylu życia. Ogólnie panowała dyskryminacja rasowa, płciowa – kobiet, seksizm, klasowa. Ksenofobia itp…
Cofnijmy się do lat pięćdziesiątych. Z racji tego, że już wtedy dochodziło do manifestów, głównie artystycznych, scenicznych. Artystom było łatwiej odnieść się ze swoją „innością” lub o niej mówić poprzez sztukę. Moim zdaniem były to początki kontrkultury. Przypomnę krótką definicję: Kontrkultura to zjawisko w kontrze do obowiązującej kultury.
Więc podwaliny do rewolucji lat sześćdziesiątych miała „masa” artystów z lat pięćdziesiątych: literatów, muzyków, plastyków itp…
Zatrzymajmy się więc w tym miejscu przy literaturze. Jednymi z czołowych postaci byli Beatnicy. Był to ruch awangardowo – kulturowo – literacko – anarchistyczny. Głównymi jej przedstawicielami byli Allen Ginsberg, Jack Kerouac, Neal Cassady i William S. Burroughs. Odrzucali oni konsumpcyjny styl życia, rozczarowani wartościami pokolenia rodziców, drugą wojną światową, wojną Koreańską i zimną wojną. Poszukiwali sensu życia w używkach i w podróżach. Jako autorzy stworzyli dzieła literackie, które przeszły do historii światowej literatury, a ich twórczość i zachowanie przyczyniły się do przemian, które zaszły dekadę później i do powstania subkultury hipisowskiej. Wymienię trzy najważniejsze dzieła w dorobku bitników: Skowyt – Allena Ginsberga, W drodze – Jacka Kerouaca oraz Nagi Lunch – Williama S. Burroughsa.
W branży muzycznej także byli buntownicy, którzy wpłynęli na przemiany w USA. W latach pięćdziesiątych popularny był Rock & Roll. Tacy artyści jak Elvis Presley, Chuck Berry, Little Richard, Buddy Holly, czy Jerry Lee Lewis swoją obyczajowością i ekspresją muzyczną gorszyli konsumpcyjne społeczeństwo, a z kolei James Brown śpiewał, że jest sex maszyną. Moim zdaniem kontrkultura była zjawiskiem ewolucyjnym o tysiącach twarzy.
Bardzo ważnym, a nawet kluczowym czynnikiem w walce z Amerykańskim systemem, paradoksalnie byli Amerykańscy żołnierze.
Miliony obywateli wpatrzonych z pogardą na powracających weteranów z różnych stron świata. (Próbuję sobie wyobrazić siebie powracającego z wojny do kraju bez perspektyw, do kraju w którym jestem niemile widziany, pomimo, że przelewałem krew za swoją ojczyznę.) Ten gorzki obraz Ameryki był wielokrotnie przedstawiany w kinematografii.
Amerykański żołnierz, był jednym z pierwszych buntowników, który uświadomił sobie zakłamanie kraju w którym się urodził. Nie godząc się z tym obrazem, wielu z nich świadomie przystało do hipisów. Żyli w komunach hipisowskich, eksperymentując ze środkami psychoaktywnymi. To także i oni byli jednymi z pierwszych prowodyrów, buntowników .
Zamienianie gówna w róże.
Allen Ginsberg
Przejaskrawione (ideały) lata sześćdziesiąte
Dzień, w którym przerwano Amerykański sen. Dla wielu konserwatywnych obywateli przeistoczył się w koszmar na jawie.
Na skraju parku Golden Gate w San Francisco na jednym z trawników trwała integracja poznawcza, czyli tzw. wolna miłość, mówiąc dosadniej orgia. W drugim końcu tegoż parku grupa młodych ludzi (dzieci kwiaty) przyodziana w kwiaty, kołysała się w rytm muzyki folkowej, głosząc hasła: równość, wolność, braterstwo. Obok nich grupa hipisów zaciągała się jointami rozmyślając, przecież jakoś to będzie.
W tym momencie pozwoliłem sobie na dygresję, lecz nie jest to wynikiem niechęci do kontrkultury. Moim zdaniem, wszystko zostało zaprzepaszczone przez zachowanie wymienionych przeze mnie środowisk. Nie piętnuję ich, ponieważ sam wyznaje swobodę i wolność, lecz to nie była droga do zwycięstwa. Chyba, że się mylę, i właśnie to było istotą kontrkultury. Jeśli tak, to nie miała ona szans na zupełne powodzenie.
Prawie wszystkie ówczesne środowiska sprzeciwiające się systemowi zażywały środki psychoaktywne: Kwas, LSD, Peyotl itp… W dodatku wzrosła przestępczość, wśród wymienionych subkultur. Pojawiły się sekty na skalę ogólnokrajową. Komuny hipisowskie przyciągały przestępców, osoby z różnymi zaburzeniami psychicznymi, psychopatów, szarlatanów, czy seksoholików, którzy na wieść o wolnej miłości, czuli się jak ryba w przysłowiowej wodzie. Przecież nie każdy chciał kopulować z każdym, kto tylko się nawinął. W dodatku panowała hierarchia w komunach, która psuła całą idee wolności i równości.
Młodzi ludzie odrzucając wartości rodziców szukali nowych ideałów. Niestety było to wpadanie w skrajności. Granice między dobrem i złem się zacierały. Młodzi ludzie nie byli gotowi na zmiany szeroko idące. Przecież świat sam się nie ułoży. Trzeba posiadać dobry plan.
Wszystkie niepowodzenia kontrkultury zweryfikowała rzeczywistość. Obnażyła słabe punkty wielkiego kolosa na glinianych nogach.
…i czekam na powtórne narodziny cudu i czekam na kogoś żeby naprawdę odkrył Amerykę […] nowej symbolicznej zachodniej granicy i czekam żeby Amerykański orzeł naprawdę rozpostarł skrzydła….
Lawrence Ferlinghetti
Epilog
Większość rebeliantów z tamtych czasów nie doczekało się odrodzenia kontrkultury, ponieważ życie jest zbyt krótkie, i ma za dużo zakrętów, a „drzwi percepcji” nie zawsze prowadzą do oświecenia.
Kończąc swoje wywody na temat kontrkultury przytoczę słowa polskiego publicysty Stefana Kisielewskiego: To, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać.