Ogród

marina abramović obiera ziemniaki
w galerii sztuki
myśli o samookaleczeniu
(które da ukojenie)

katarzyna kozyra na szczycie swojej piramidy
umieszcza spreparowane ciało muchy obrócone
tyłem do widza

artur zmijewski w filmie krwp ubiera jednego ze swoich
aktorów w śnieżnobiałą koszulę

katarzyna górna tworzy pietę z psem na rękach

wilhelm sasnal maluje na zielono krasnoludki
w ogrodach zamku ujazdowskiego

zbigniew libera z klocków lego tworzy sklep biedronka

koji komoji wbija gwóźdź w gwóźdź szukając
tym samym odpowiedzi na temat przenikania światów

andy warhol zamazuje z puszki campbell
nazwę firmy

szepcąc

(na)wróć się


Liczba

wierzyłem w fale łamiące światło i placebo
nadałem temu mistyczne znaczenia
jak wdowa kubkowi po zmarłym mężu

dla świata jestem tylko ciągiem liczb zapisanych
zapętlonym w emocjach

oplątany reakcjami innych wywracam się
wstaję walczę idę wypić piwo
z sydem barrettem

odkąd zaczęto porządkować

szuflady w świecie


Sedia gestoria

remedium cirrculus vitae
wizji tlących się na ołtarzu

oblepione brudem
rytuałami codzienności

mordowanie fleksji na papierze jest anomalią
bezdusznego dark netu
pojazdem stojącym na górze

ołtarz sosnowy
ołtarz modrzewiowy
otwór gębowy
ofiara

domknięcie poruszeń
rekapitulacja słowa
cofającego się do przełyku
sedia glosaria

rozeta z katedry notre-dame
wanilia oplatająca ręce wiosny

sedia familia
opus magnum
rerum novarum

w menu sedia opus


Templum

templum sacrum compendium
edycja
pęd do przestrzeni lodowatej
prądem rażonej
odjazd do krainy pomarańczy
daft punk
ogień z głośników

długopis wyraża piszącego
raniąc przy tym platoniczną miłość do orderu virtuti militari
militarnej przesady oddelegowanej do warowni
pantereicznej talii kart znaczonych kolorem czerwonym
tak jak czerwone wino łączone jest
z krwią ofiar tatuujących żyły przed śmiercią

z filmów scorsese twarz ściśnięta cicha spokojna
lekcje odrobione

odtrącenie przepływa po
porcelanowej polakierowanej smutkiem lalce
bromem wydobytym w afryce
z terenu pomalowanego czerwienią i czernią

misja biblijnego lota ukończona
liczydła przeliczyły
oko za oko ząb za ząb
lędźwie za lędźwie
głód za głód

epifania jak eufemia
kolorowe schody


Światło

wygłosić orędzie które ma wzmocnić ducha
odstających od reszty powiązań falistych

na grzbiecie żółwia stała butelka ze święconą wodą
dla niezdecydowanych katolików
wzorzyste rysy na skorupie zlewały się z falami oceanu

gdzie w takim razie podział się lęk uciekający
łzy stygnące zamieniające się w obrok
konia biegnącego przed siebie ku wolności

w mroku światło jest mordercą
patrzę wzdycham złazi ze mnie proch tlen azot
w białkach dokonuje się rozpad wczesnym rankiem

babcia ogląda telewizor który staje w płomieniach
młode małżeństwo spija ze swoich ciał niebo
dziecko biegnie z piłką

meleksa z właścicielem miasta pojawia się na rynku
krewa stała się brunatna


Przed

przechodził po niemożliwym
w rękach trzymał westchnienie
komputer nie brał jego istnienia pod uwagę
tam gdzie się pojawił był bezimienny
szukał
nie odnalazł
dłońmi strugał w pisaku opowiadania
niekończące się opowieści postaci ożywionych
obracając wewnętrznym sobą
nastawił nawigację przed zagrożeniami z zewnątrz

narracje zmieniały się tak jaki i świat
waltornia brzmiała tak samo
love song nie chciał brać odpowiedzialności

z głową opuszczoną skierowaną w piasek
walczył z nieokreślonym które było krok prze nim
z odpowiedziami wypisanymi na czerwonych i czarnych sztandarach
nie dowierzał a jednak był przekonany

wybiła godzina zasyczał odizolowany cień
wił się skradał wychylał przez ramię
pociąg odjechał zostały tylko ślady obuwia na peronie

wyruszył do miejsca gdzie nie był przypisany

Zdzisław Zyśk – Sześć wierszy
QR kod: Zdzisław Zyśk – Sześć wierszy