[Wszystkie twarde serca]

Mam swojego kota
jest rudo-biały
z przewagą
rudego.

Waży pięć i pół
kilograma
je
i nie zamierza przestać.

Chodzę po domu
ogarnięty szaleństwem
tego, że istnieję
piję piwo
później wódkę
później wino
nawet to słodkie paskudztwo
które nazywają
ajerkoniakiem

nic nie przynosi
ulgi.

Gdy się tylko ruszę
rudo-biały kot
podnosi głowę z grzejnika
biegnie do kuchni
staje przy misce
czeka aż ją napełnię

tak
oczekuje mnie
z gładką sierścią
czujny i zrelaksowany
a spojrzenia, które rzuca
są, jak
miłość i seks i zrozumienie
i wzgarda i współczucie
i cały ten pożądany szajs
razem wzięte.

Wiesz o świecie coś, czego
ja nie wiem – myślę. – Dlatego
raz jeszcze napełnię
twoją miskę.

Robię to, a on zjada
do ostatniego kęsa.

Później układa się w jakimś
niedostępnym miejscu
zasypia twardo
jakby nadeszła sama
śmierć.

Nie ma dla mnie serca
nigdy mi nie powie.

W tym cały problem – mówię
choć nikt nie słucha. Jesteśmy
przekonani
że serca innych są twarde
a tylko nasze miękkie.

Rozmyślam nad tym, dotykam
klatki piersiowej i próbuję
sobie przypomnieć
gdzie zostawiłem swoje.


[Malutki samochodzik życia]

Mógłbym napisać wam
o tym ucisku w klatce
piersiowej
wywoływanym przez
strach.

Mógłbym powiedzieć wam
jak leczyć to:
alkoholem
tabletkami
seksem
pogardą
walką na gołe pięści
z grubym kierowcą ciężarówki
który dawno temu marzył
o karierze bokserskiej.

Mógłbym wam powiedzieć
ale przecież
macie swój rozum
dobrze wiecie
jak to działa.

Jestem takim samym głupcem
jak wy
mknę skurczony nad kierownicą
w swoim malutkim samochodziku
życia
a za mną jezdnia
zamienia się w pył.

Płacę czynsz
napycham się tanim żarciem
ciesząc się
że grzejniki zimą są gorące
a latem okna otwierają się na oścież.

Tak uciekam przed strachem

a w te ucieczki
zawsze
zamieszana jest
jakaś kobieta

źle opłacane
stanowisko pracy

oraz kilku mężczyzn
którzy próbują pokazać mi
gdzie moje miejsce.

Jest 2:01 rano
w telewizji leci program
przyrodniczy
facet w stroju nurka
zanurzony w czystych wodach
egzotycznego morza
kręci piruety
ma pojemne płuca
i jest dobry w tym
co robi.

Nagle pojawia się
wielka meduza
później kolejna
później całe setki
płyną spokojnie
w pełni zrelaksowane
i on w samym centrum
tego cudu.

Zamykam laptopa
nie pali się żadna żarówka.
Pokój wypełnia niebieska poświata
setek falujących meduz.

To jest dopiero coś – myślę.

Wciskam czerwony przycisk
i wreszcie
robi się ciemno.


[Raz się żyje]

Jeden kot więcej
to nie jest nic
wielkiego.

Pewnego deszczowego
dnia
pojawia się w drzwiach
przepuszczam go
przez próg
reszta dzieje się sama.

Potem zauważam
że ma piękną głowę
jak hollywoodzka
gwiazda filmowa

oraz szerokie blizny
od góry ku dołowi
i w poprzek tułowia.

To musiała być
wspaniała walka
ze światem.

Stoczył ją
i przetrwał.

Teraz śpi bez strachu
je bez ograniczeń
liże rany, nie daje
za wygraną.

Gdy opowiadam
kobiecie o własnych
bliznach
zgarniając dość zrozumienia
aby móc
pomylić je z miłością
sprawy dla niego
układają się pomyślnie.

Nadchodzi właściwy poranek
jego smukła
odżywiona sylwetka
tnie prze trawnik
do miejsca
gdzie odbywają się
ekscytujące walki
do miejsca
gdzie żaden człowiek
o zdrowych zmysłach
nie pomyśli nawet
aby go szukać.


[Nie będę Nie będę Nie będę]

Ten wiersz jest
smutny – powiedziała.
Nie będę go
czytać.

Założyła nogę na nogę
stopą strąciła
popielniczkę

mówię wam

gdyby nie dach
strącałaby nią samoloty.

O takich nogach powinno się
pisać w gazetach
mówić w wiadomościach.

Mój biedny, zbłąkany
poeto – dodała.

Czy rozmasować ci
plecy?

Może upiekę kurczaka?

Zamierzała udami
sprowadzić mnie
do parteru

zamierzała zamęczyć mnie
współczuciem
poklepywaniem
po plecach.

Uciekinierka.

Tacy ludzie
nie potrafią mierzyć się
ze smutkiem
ani odróżniać go
od rozpaczy.

Dla takich jestem stracony
stracone jest wszystko
co napisałem
i napiszę.

Moje paliwo
zaciera ich silniki
w mgnieniu oka.

A mimo to przychodzą

zakładają nogę na nogę
strącają butelki po piwie
książki
lampki nocne

ale
nigdy nie sięgają

nie sięgną

samolotów.


[Wilk stepowy]

Stara pomarszczona
jadaczka
rozwarła się jak
paszcza hipopotamia:

!!! SKRZYŃSKI ZAPŁAĆ SWOJE
RACHUNKI ALBO WYWALĘ CIĘ
NA ZBITY PYSK !!!

Zawsze gdy przychodziła
obawiałem się
że jej obwisłe piersi
wypełzną i ukąszą mnie
gdy będzie przeliczać
banknoty.

Wbiła mi do głowy, że
najpierw należy płacić
za prąd i gaz

dopiero później
za wódkę.

Nigdy nie przestajemy
być komuś winni.

Następnego dnia
po tym jak
opłacisz czynsz
musisz zacząć zbierać
na następny

inaczej hipopotamie paszcze
będą kłapać
aż rozetną cię wpół.

Takie są prawa stepu.

Nawet najwspanialszy
wilk stepowy
pędzący po dalekich pustkowiach
musi od czasu do czasu
obejrzeć się za siebie.


[Wszyscy pikujemy ku śmierci]

Na każdego przyzwoitego
przypada ze trzech tępaków.

Stają ci na drodze
i zawsze wiedzą lepiej
jak skończysz.

Ilu z nich!

Och!

Ilu z nich!

Zapatrzonych w siebie

chce ci powiedzieć
jak masz stawiać
stopę za stopą.

Nie ma w nich miłości
ponieważ
nie zaznali potęgi zrozumienia.

Ich życia pełne są:

ojców i matek
dziadków i babek

uczących ich czytać
ale nie przeżywać.

Uczących ich mówić
ale nie słuchać.

Uczących ich
wszystkich twardych zasad
które pozwolą im żyć
bez miłości.

Jeśli tylko zechcą
czegoś więcej niż ojcowie i matki

znajdzie się ktoś
kto będzie wiedział
lepiej

kto powie im
jak mają skończyć.

Kiedy następnym razem
zobaczysz
jak przebiega karaluch

pomyśl o nich.

Kiedy następnym razem
będziesz usuwał
wrośnięty paznokieć

pomyśl o nich.

Kiedy będziesz
otwierał drzwi do mieszkania
w którym nikt na ciebie nie czeka

pomyśl o nich.

I zdobądź się na
odrobinę miłosierdzia.

Mateusz Skrzyński – Sześć wierszy
QR kod: Mateusz Skrzyński – Sześć wierszy