1992

Rzeka i próby z ojcem dojścia do źródła. Nieruszona przez bloki,
niemożliwie brudna, ale osobna, bezludna, zarosła kraina.
Między skarpami z których (gdyby kto chciał się wspinać)
widać życie. od tyłu, sklepy od zapleczy, place budów
domów, napisy na murach, którym nie zaprzeczysz,
bo ich nie rozumiesz. Dzielnica depeszów.
Dzisiaj każdy umie znaleźć źródło na mapach googla.
Z satelity widać już świat, prawie cały.
O jakiej rzezi milczał, gdy ty byłeś mały?


Galaretka

Pośniegowy styczeń. W radiu że Polska biała,
nie słucham. Będziesz jakoś na jesieni,
galaretko w środku brzucha. Tam gdzieś za oknami
jest to po co cię posyłam. Kiedyś, wiedziałem, co to.
Sporo tego było. Nie mam dla ciebie wiele.
Na razie pusty dziób kruka. Weźmiesz głęboki oddech.
Płyń, szukaj.


Tunel

To tylko tunel grozy, pamiętaj,
kupa styroduru, a za ścianą słońce.
Ale ty idź chociaż będą po lewej
rtęciowe jeziora, wielkie procenty,
małe ryzyka, maleńkie ugody,
ugnij odrobinę, a już cię zasypią
bieluteńkie piaski, jak oferty gorące,
ale ty idź, choć po prawej będą
ciepłe zgromadzenia, życie cukru w herbacie,
bardzo ważne racje, będzie kraj otoczony
solidną modlitwą, otoczony tak szczelnie
że zsinieją wargi. Idź, ja będę czekał
na ciebie na końcu, w słońcu ze styroduru,
z nadtopionym sercem.


Technika ochrony roślin

Ojciec truł robale i gazował chwasty
Czasem mnie brał do pracy za miastem.
Zasypiałem w autobusie po drodze do domu.
Czuć nas było gazem na bazie cyklonu,
o czym nie wiedziałem. Ani że wysoko
jest już w nas wpatrzone cyklonowe oko.

Janusz Radwański – Cztery wiersze
QR kod: Janusz Radwański – Cztery wiersze