Dlaczego lekarze

Anie Blandianie*

Nie zostawiaj rodziny tak wcześnie,
należy się jej nieznaczne opóźnienie,
zwłoka przy zwłokach, dalsze pogrywanie
słowami; ma być wzniośle
i niejednoznacznie – wypełnianie się czasu,
opróżnianie butli z tlenem, maseczka,
krople nasercowe brane regularnie;

dlaczego lekarze o tym nie mówią
wprost, tylko po łacinie,
składając dłonie, chrząkając znacząco?
Nie zostawiaj rodzinie wszystkiego,
do części muszą się dogrzebać, wykopać
z ogródka; tylko mi, kurwa,
nie uszkodźcie czereśni.

*idąc za Jej wierszami, np. „Jesteś materią ocaloną ryzykownie
Z jednego oddechu w drugi” (tłum. Joanna Kornaś-Warwas)


Bojaźń i drżenie

Drży deska,
po której wjeżdża się taczką
z piaskiem po brzegi.

Pamiętasz, jak to się robi?

Pamiętam.
Byłem tą deską.


Kto pyta, niech wchodzi

Czym mu grozili po śmierci,
jakim strasznym echem?

Wszystko zawiodło, zaprowadziło
za rękę do ciemnego
i tam zostawiło, śmiało
się z daleka;

a marzec to nic, nicość,
cisza nad trumną?

Niczego nie wywiedzie się
ze zmarzniętych grud,
a z krzaków tylko syk
i sapanie.

Czyj jest ten jęk, kotku,
i kto potępił tych,
którzy go wydają?

Ziemniaki wam zmarzły,
powiedział, i zamarł w drzwiach,
czekając na pointę.


Wiosna

Wszelki ruch za oknem auta
wywołuje cię do tablicy
rozdzielczej, nagrobnej, nadobnej
i jakiej tam jeszcze.

Wywołuje cię do tablicy
śpiew silnika, kląskanie słownika
i jakiej tam jeszcze
ptaszyny z leśnej rodziny.

Śpiew silnika, kląskanie słownika
wplątuje cię w tryby, w kołonotatnik
ptaszyny z leśnej rodziny,
co czyta, pisze, stepuje na stronie.

Wplątuje cię w tryby, w kołonotatnik
drobnica, mgnienia, lotny obłok,
co czyta, pisze, stepuje na stronie,
a i tak nie odpomni go wnuk.

Drobnica, mgnienia, lotny obłok,
co dla ciebie się zmienia,
a i tak nie odpomni go wnuk,
i więcej obiektów, ten zeszyt zbyt mały.

Co dla ciebie się zmienia,
rozdzielcze, nagrobne, nadobne,
i więcej obiektów, ten zeszyt zbyt mały:
za oknem auta wszelki ruch.


Dziennik podróży. 18 lutego 2016 r.

Jakie help przy tak ciepłym
deszczu, jakie zmiłuj się?
Co to za brak
opanowania, pusta ładownica?
Z czym do ludzi i wyższych
instancji? Czy gołe ręce
mogą być aż tak gołe?

Mogą.

To ujmę to inaczej –
wychyl się wreszcie poza siebie
i stań tak wychylony, wytrzymaj
spojrzenie. I co? Coś nie tak
z tym należeniem do siebie?

Nie tak.

No to ładnie cię wyprowadzili,
człowieku, w pole,
teraz bądź mądry, pisz.


Krzysztof Śliwka-Szarzyński

„O, Panie, jakie to znaki
dajesz mi w zwykły dzień,
jednaki…”.

Rozmowa przez telefon, Śliwa
popiołem zasypuje wyrwy
w tym zboczu i następnym,
„nigdy nie nauczyłem się wygrywać.
podkopywać, atakować z tyłu”,
zostańmy w tym śnie
trącani nosami szczurów i świń,
zostańmy, kołysząc się na wietrze,
którego pochodzenia nie znamy.
Nic nie wiemy, nie chcemy wiedzieć,
zostańmy przy tej słuchawce,
sypie się mak na rany.

Karol Maliszewski – Sześć wierszy
QR kod: Karol Maliszewski – Sześć wierszy