Stół

paczemuczka mała pytka
już nie pyta
czemu znów przychodzisz
pyta czy ci dobrze
we mnie teraz tutaj
na tym stole i tam w łóżku
czy ci dobrze
lubię pytać zwłaszcza
gdy łakomie patrzysz
potem liżesz no i wchodzisz
stół jest sexy
tyle mówisz i wychodzisz


Akwinata

był mędrcem i dlatego tyle myślał
o kobietach a kurtyzana
została dobrze opłacona sam na sam
w zakonnej celi zdjęła kaptur
pod płaszczem miała niewiele
mógł ulec ale święty Tomasz z Akwinu
nie uległ opowiada się o jego heroicznych cnotach
z których fundamentalną okazała się ta właśnie
kiedy mimo wzmożenia natychmiastowego
fallus nie spotkał się z najpiękniejszą waginą
w całym ówczesnym Neapolu
lecz nie modlitwą Tomasz zwyciężył
wziął do ręki rozżarzone drewno z kominka
i zamachnął się


Tumor liściasty

1.
pod moją skórą nie ma rekwizytu
strój leży nie należy się przyglądać
bezużytecznym strukturom
nie ucieknę od tego nie uciekniesz
mówią mi teraz jesteś do strawienia
aż staniesz się brakiem rzeczywistym

2.
z kilograma więcej składa się strój
dla maski dla oka w gorsecie
na widok publiczny otwarto mi ciało
w dyskursie krew z serca jezusowego
kapie każdy dzień od nowa na marach
każdy dzień od nowa na oścież

3.
strój nie zakryje wydobywania na jaw
język nie wygwiżdże języki pomieszane
nie grają nie współgrają nie zagrają mi
w żadnym w każdym języku to samo
zapamiętam strych który straszy
zapamiętam niebo jeszcze nade mną

4.
a będzie mnie coraz mniej żywić się będę
ostatnią nadzieją żywić się będę sobą
oddechem skądś nie z tej ziemi z podróży
anatomicznej dookoła świata w szklistą
przezroczystość ustroju organicznego
stroju co wprowadzi w grób poza grób


Wielbłąd

w sercu medyny zwierzęta na kawałki pocięte
wiszą głowy krów z muchami w oczodołach
deszcz zdarza się rzadko liże spieczone wargi
nieznacznie jakby wcale nie był chciwy a muchy
uciekają tylko na chwilę on jeszcze żyje
na pierwszym piętrze białego domu
przywiązany do dyszla od rana do nocy
chodzi wokół studni by czerpać świętą
wodę płynącą z Mekki dla turystów
nie wiadomo kiedy ale kiedyś na pewno
jego obdarta ze skóry głowa zadynda
na haku z opaską z much na oczach


A moja córka nie została pochowana

jest zdjęcie czarnowłosej Fatimy lat trzy
arabskie linie zakręcają się w jej imię
jest głowa białego kota co wąsy ułożył na kamieniu
i zapatrzył w morze pewnie narodził się z piany
później sam z siebie dorósł pod gorącym słońcem
dziś rano jak zwykle wskoczył na mogiłę Fatimy
parę ruchów łapką i suche płatki kwiatów przepędzone
parę łyków wody z wazonu i wreszcie można się schronić
pod płomiennymi pociągnięciami pędzla Van Gogha
to on rozkołysał cień cmentarnych cyprysów na wieki

Anna Augustyniak – Pięć wierszy
QR kod: Anna Augustyniak – Pięć wierszy