Od roku zbieram plastikowe butelki, żeby zbudować z nich tratwę. W XXI wieku opłaca się zbierać coś, co nie jest nic warte i nigdy się nie rozpadnie. W pustych butelkach jest powietrze nazbierane wokół mojego domu. Wszystkie rzeczy, które są wokół mnie, biorą się nie wiadomo skąd i do momentu, w którym się ich dobrze nie pozna, to nie wiadomo, po co się zbierają.
W pustych butelkach jest masa powietrza.
Kiedy na pełnym morzu ktoś znajduje zakorkowaną kołyszącą się flaszkę, w której, jak twierdzi, nic nie ma, to jest kretynem. Każda butelka ma w sobie wiadomość. Jest to genetycznie uwarunkowane. W XXI wieku, jak się nie wie, jak coś wytłumaczyć, to można to zwalić na geny.

Kilka dni temu powszechnie szanowany mężczyzna zapił się na śmierć. Zostawił po sobie całkiem sporo butelek. W niektórych z nich można było wyczuć jego oddech. Dzisiaj wszystkie wylądowały w skupie, bo nie było co z nimi zrobić, a wiadomo, że po śmierci wszystko trzeba posprzątać. Nawet oddechy. Jego dzieci nie były przyzwyczajone do powietrza, które z niego uchodziło przez ostatnich kilka lat. Wszystkie skupiały się na jego powszechnym szacunku, którego miał tak dużo, że nie można było się od niego opędzić.
Za kilka butelek z powietrzem w środku można dostać jedną butelkę wypełnioną płynem. Powietrze jest dużo tańsze od płynu, bo wszystkim się wydaje, że jest go więcej, a jest go tyle samo, bo natura dąży do równowagi. Jest go tyle samo ile ludzi, tyle samo ile wody, tyle samo ile zwierząt i tyle samo ile innych rzeczy razem wziętych.
– Spierdalaj stąd bo cię kopnę!
Odpowiedziałbym mu, żeby sam spierdalał, ale tego nie zrobię, bo spierdalam. Wystarczy tylko na chwilę się zamyślić i od razu ktoś cię atakuje, bo wchodzisz na jego działkę, bo wpadasz pod koła, bo zupełnie przypadkowo sikasz na świeżo pomalowany płot. Kiedy jest się już daleko od zagrożenia, zupełnie spokojnie i bez żadnych konsekwencji można wreszcie powiedzieć: To ty sam spierdalaj buraku jebany! Oczywiście najlepiej jest powiedzieć to w myślach, bo gdyby ktoś to usłyszał, to mógłby pomyśleć, że to do niego i karuzela ruszyłaby od nowa. Więc najlepiej jest coś odburknąć pod nosem i zająć się tym, co jest naprawdę istotne.
Ponieważ zbliżają się święta, to dla ludzi najbardziej istotne jest to, żeby złożyć sobie życzenia. Najczęściej dotyczą one zdrowia i szczęścia. Trochę dziwne jest wtrącanie się w tak osobiste rzeczy jak zdrowie i szczęście. Wielu ludzi nie chce być zdrowymi, więc po co na siłę ich uszczęśliwiać. Spora też ilość osób nie wie, jak sobie poradzić ze szczęściem, więc po co tym ogromem szczęścia, które dostają w życzeniach, obciążać ich jeszcze bardziej w ich nieszczęściu. Wszyscy chcą być mili dla wszystkich, ale bardzo często wychodzi na odwrót. Ja bym chciał, żeby wszyscy mi życzyli, żebym dostał dużo sznurka. Taki przedmiot zawsze się przyda i można by pomyśleć, że jestem psychicznie upośledzonym zbieraczem wszystkiego, ale tak nie jest. Po pierwsze, sznurek to nie wszystko, tylko bardzo dużo, a po drugie, po co od razu myśleć o kimś w kategoriach upośledzenia tylko dlatego, że ma ochotę dostać inne życzenia niż wszyscy. Kolekcjonowanie znaczków jest moim zdaniem dużo bardziej idiotycznym zajęciem, bo w XXI wieku już prawie nikt nie wysyła listów, a na sznurku wiesza się chociażby pranie.
Fiu, fiu! Ta suczka idealnie by się nadawała do takich domowych robótek. Czy ja jestem ordynarny? Jak można tak myśleć o kimś, kto przecież ci się po prostu podoba, a ty od razu myślisz, jakie znaleźć mu zajęcie, żeby tobie było wygodniej. Jednak ta wygląda na zajętą. Nawet nie rzuciła na mnie okiem. Kochanie, możemy to zrobić nawet w tym miejscu! Koło tej betoniarki jest całkiem romantycznie, albo w skupie butelek, gdziekolwiek! Może chociaż zerkniesz w moją stronę! Nie jestem może nad wyraz przystojny, ale takiego drugiego jak ja nigdzie nie znajdziesz! Nie reaguje, ale jednak jestem pewien, że jej serce szybciej bije. Z nimi tak zawsze jest, najpierw nie zauważają, a później same chętnie by się umawiały na randki, spotkania, spacery. Wszystko po to, żeby wykańczać takich jurnych gości jak ja. No cóż, popatrzeć też jest przyjemnie, nie od razu trzeba wymieniać garnitur genów między sobą. Kiedy wrócę z mojej morskiej wyprawy, jeszcze sama będzie skomlała, żeby się ze mną umówić. Pa suczko!
Dzisiaj wszystkie zebrane przeze mnie butelki próbowałem połączyć w całość. Jednak okazało się, że nie umiem wiązać sznurka i nici z mojej tratwy. Jak to się stało, że zapomniałem tak podstawowej umiejętności? Może jej nigdy nie miałem? Może to ta choroba, która polega na zapominaniu, której to nazwy nie mogę sobie przypomnieć? Cholera cały plan szlag trafił, a było już tak blisko. Kiedy jest się właścicielem tratwy, wszędzie jest bliżej, bo zwiększają się możliwości. Można ze spokojem czekać na kolejny potop. Można ze spokojem dopłynąć do morza, a później do Szwecji. Część moich genów pochodzi właśnie ze Szwecji i być może dlatego ciągnie mnie, żeby tam popłynąć. Są pewnie rzeczy, które ciężko jest wyjaśnić. Jednak nie mam obowiązku ich rozumieć, bo jako pies mam ogólne przyzwolenie na to, że nie muszę wszystkiego wiedzieć.

Filip Zawada – ***
QR kod: Filip Zawada – ***