Wędrujący wiatr

silba el viento dentro de mí
estoy dueño de nada, dueño de nadie, ni siquiera dueño de mis certezas, soy mi cara en el viento, a contraviento, y soy el viento que me golpea en la cara

eduardo galeano

jestem podróżnikiem którego na lotniskach
zawsze kontrolują kilka razy
random check mówią
ale ja nigdzie
nie jadę
mówię
nigdzie nie wyjeżdżam
znikąd nie wracam
ani nie jestem rybą zagrożoną wyginięciem
ani ciężarem który nada jakiś kierunek

przeszukują moje torby
choć nic nie mam
nic co mogłoby zasłonić ich strach
pytają mnie dokąd jadę
sam nie wiem
i jaki jest adres hotelu
i co jest w zaproszeniu
i czy mam bilet powrotny na samolot

jestem tylko rybą dwudyszną
mówię wam że chcę wywędrować
ale się boję
nie widzicie
nie wskazuje ani północy ani południa
na waszej królewskiej ziemi jestem śladem
a na ziemi tylko niebytem
waszego czasu
jestem klepsydrą
nie spodziewajcie się że utonę
albo odlecę
wy poszukiwacze
kruchego czasu
na waszym imperialnym starcie
czas was uniesie


Bez dokumentów

pustoszę wokół całe powietrze
w ich oczach nie istnieję
unikają mnie

chyba uciekają
aby zwolnić gonitwę myśli którą wprawiłam w ruch
głębokimi śladami na ziemi mojego kręgosłupa

uderzają mnie przestrzennym wahadłem
i patrzą na mnie z powątpiewaniem i strachem
zapadam im w mózgi
a potem zostawiają mnie
bez znaczka i stempla
bez człowieczeństwa

i wysyłają mnie za ich granice
gdzie i tak jestem obcy
i gdzie i tak nie zostanę

nie miałem nic to stracenia
aby uciszyć moje kości
i uratować je przed

szaleństwem


Bez stałego adresu

mieszkam w dziwnych miejscach
wśród obcych ludzi poruszam ciało
ci ludzie nie określają mojej egzystencji
tylko moje cienie

jestem zatrzymanym paszportem
na półkach w hotelowych recepcjach
mijają mnie wędrujące sygnały
w eterze stacji radiowych

dzwonię z budek telefonicznych
szukam głosu mojego ojca
głos bulgocze echem w oddali
dzieli nas tylko szkło sklejone oddechem

moje imię ma wiele imion
i należę do wielu narodów
i tylko ciało należy do mnie
chociaż jestem od niego oddzielona

jak wrócić do siebie
do mojego ojca
do domu
który nie istnieje
(który nigdy nie istniał)
pod nazwą która nie istnieje
oprócz tej którą nam narzucono:

przybitą w samym środku
moich połamanych kości

przełożyła Grażyna Wojcieszko

Natasha Sardzoska – Trzy wiersze
QR kod: Natasha Sardzoska – Trzy wiersze