wołodia

tak
jest olbrzymem
na drewnianych szczudłach

ugotował na twardo jaja faberge
i zjadł na nich zęby
teraz ma złote

spiżowy głos
koresponduje z posągową twarzą
z wysp wielkanocnych

efekt potęguje
coraz wyższe
miedziane czoło

i kręgosłup z gumy
oraz sumienie
ulepione z gówna


Anomalia

Przez globalne ocieplenie
Paproć w doniczce
Zakwitła w grudniu
Zerwę kwiat
I przypnę do kożucha
Choć go nie założę


Kolej rzeczy

Idole z moich młodych lat się zestarzeli
I teraz na scenie wyglądają
Jak własne karykatury
Podobnie jak ja
Żona już się mną nie interesuje
A dawna wielka miłość
Nie chce mnie znać
Czas zacząć wielbić Boga
Żegnać krzyżem
Przed każdym posiłkiem
I wygłaszać męczące tyrady
O upadku moralnym ludzkości


Ślepe uliczki pomysłowości

Okulary przeciwdeszczowe
Mrozoodporny parasol
Samolot na panele fotowoltaiczne
Lateksowe szpile w męskich rozmiarach

Instrumenty dęte z papieru
Gumowe protezy dentystyczne
Odkurzacz z opcją samozniszczenia
Tęczowi aktywiści wrzeszczący o tolerancji

Ocieplane ażurowe kalosze
Biodegradowalne pomniki nagrobne
Bielizna z włókna szklanego
Postkomuniści uczący zasad demokracji


XXX vs. Mistyczne Ciało Chrystusa

Tłuste oczy obmacują mięso
Drżący palec decyduje jaki kolor skóry
Stukając w dotykowy ekran
Choć tylko trzy podstawowe
To jednak z szeroką gamą odcieni
W tym raju jest więcej hurys
Niż obiecano pobożnym dżihadystom
Od legal teens po real mature
A w dark necie nawet illegal

Chrystus ma swoje mistyczne ciało
To my wszyscy
System naczyń połączonych
Dla łaski i gangreny
Jedno jabłko może zatruć całą skrzynię
Pomyśl o tym
Być może gdy ty się delektujesz smakołykami
Twoja córka siostra żona a nawet matka
Właśnie podjęła życiową decyzję
Która pewnego dnia może cię zaskoczyć
I to bardzo nieprzyjemnie


Nie i koniec

Falujące fallusy
Orgiastyczne orgazmy
Bezwstydnych sromów
Cycki obnażone
Z cycowych sukien
Cielesność
Jest
Obrzydliwa
Nie chcę jej
Ani oglądać
Ani posiadać
Na własność
Czyjejś
Czy własnej
Obojętne


Syndrom sztokholmski

Na samą myśl o tym
Że muszę jechać do pracy
Robi mi się niedobrze
A jednak pod koniec dnia
Nie potrafię po prostu
Ubrać się i iść do domu

Papierosy mnie wykańczają
Niszczą zdrowie
Wpędzają w nędzę
Materialną i moralną
Ale nie umiem i nie chcę
Obejść się bez nich

Zostawiłaś mnie
Dla lepszych perspektyw
A potem przez lata niszczyłaś
Bawiąc się mną jak z psem
A ja do dziś cię usprawiedliwiam
I czekam na sms od ciebie

Michał Piechutowski – Siedem wierszy (vol.3)
QR kod: Michał Piechutowski – Siedem wierszy (vol.3)