Jesienne niebo

*

W czasach mojej prababci
Potrzebna była tylko miotła
Aby zwiedzieć cały świat
I poganiać się z gęsiami po niebie

*

W gwiazdach jest wszystko zapisane
Więc staramy się w nich czytać.
One tak daleko są od nas
Wybieramy szept w ich obecności.

*

O Cyntio,
Zabierz zegar, bez wskazówek
W Podróż.
Zarezerwuj mi pokój w Hotelu Wieczność
Gdzie czas lubi się od czasu do czasu zatrzymać.

*

Wyjdźcie, zakochani z ciemnych kątów
Niebo mówi,
Usiądźcie w jednym z moich,
A na kolacje zjecie smaczne
Zera z orzeszków ziemnych


Kosmologia Charona

Tylko z przyciemnioną latarnią
Aby wiedzieć gdzie się znajduje
Za każdym razem góra świeżych
Zwłok do załadowania

Przewozi je na drugą stronę
Tam gdzie jest ich dużo więcej
Powiedziałbym, to wprawia go w zakłopotanie
Która strona jest którą

Powiedziałbym, to jest bez znaczenia
Nikt nie narzeka
Przeszukuje ich kieszenie
W jednej skórka chleba w drugiej kiełbasa

Kiedyś dawno temu za burtę
Wyrzucił lustro albo książkę
Do ciemnej rzeki nurtu
Szybkiego, zimnego i głębokiego


Oczy zamknięte na pinezki

Ile godzin dziennie
Pracuje śmierć tego
Nikt nie wie. Młoda
Żona zawsze samotnie
Prasuje pranie śmierci.
Piękne córki nakrywają
Stół do kolacji dla niej.
Sąsiedzi grają w
Bezika na podwórku
Lub po prostu siedzą na schodach
Piją piwo. Śmierć
Tymczasem w odległym
Zakątku miasta szuka kogoś
Z ciężkim kaszlem
Ale ma niewłaściwy adres
Błądzi wśród pozamykanych drzwi
Nawet ją można wprowadzić w błąd
A deszcz zaczyna padać
Przed nią długa wietrzna noc
A ona nawet nie ma gazety
Aby nakryć głowę nawet
Drobnych aby zadzwonić do cierpiącej
Rozbiera się powoli, sennie
Przeciąga się naga
Na stronie łóżka śmierci


Imperium snów

Na pierwszej stronie mojej książki snów
Zawsze jest wieczór
W okupowanym kraju.
Na godzinę przed godziną policyjną
W małym prowincjonalnym mieście
Wszystkie domy są pogrążone w ciemnościach.
Sklepy zamknięte na siedem spustów.
Stoją na rogu ulicy
Gdzie nie powinienem być.
Sam i bez płaszcza
Wyszedłem poszukać czarnego psa
Który odpowiada na moje gwizdanie.
Trzymam coś w rodzaju maski na Halloween
Którą boję się założyć.

przełożył Adam Lizakowski

Źródło:

Wszystkie wiersze Charlesa Simica pochodzą ze stron internetowych Poetry Foundation (www.poetryfoundation.org).

Charles Simic – Cztery wiersze
QR kod: Charles Simic – Cztery wiersze