Boję się.
Jestem nareszcie w domu.

Dostałam w spadku
swój strach –
rodzinną relikwię,
drogocenny kamień,
który przekazywany jest
z pokolenia na pokolenie.

Nasza prawdziwa rodowa ostoja,
niegdyś ukradziona
z pańskiego stołu.

Kamień nie ma kształtu,
nie zdolny jest ani do krzyku,
ani by mówić.
Niczego nie pamięta,
jak to embrion,
wszystko, co umie, –
to powoli i nieprzerwanie
rosnąć.

Karmimy kamień po kolei
długą rodową pępowiną:
prababci i pradziadka,
dziadka i babci,
mamy i ojca,
i oto ja wyrosłam –
teraz moja kolei.

Zasady postępowania są proste:

– na początku nosisz
kamień w sercu,
on wypija twoją krew i
wysysa życiowe soki.
Kamień oducza ciebie jak oddychać
pełną piersią;

– potem pozwól by kamień
przemieścił się wyżej,
przebiegle usadowił się w gardle
by przefiltrowywać twoje słowa.
Kamień oduczy ciebie
jak mówić to, co chcesz;

– a dalej strach wypełza na zewnątrz,
zaciąga kamienną pępowinę
wokół szyi, uciska piersi dusząc,
twoja odwieczna alternatywa.

– Ach, jakie to piękne! To od babci?
– Tak.
– No to strzeż tego pilnie.
– Oczywiście.

przełożyła Jolanta Kilian

Julia Cimafiejewa – Kamień strachu
QR kod: Julia Cimafiejewa – Kamień strachu